Przeczytaj notkę pod rozdziałem, proszę!
Justin podpłynął do brzegu i podszedł powoli swoich rzeczy, po czym zaczął się ubierać, nie zwracając uwagi, na to że jest mokry. Nachylił się nad Kaytlin, bolało go to, że nic nie odpowiedziała, a właściwie uciekła, ale postanowił o tym nie myśleć.
- Chodź, bo się przeziębisz - wyszeptał, wyciągając do niej dłoń. Tyle pytań siedziało w jego głowie, nie miał pojęcia co zrobić. Żałował, że powiedział to tak szybko i w nieodpowiednim momencie, ale odsunął to wszystko od siebie, skupiając się jedynie na Kay, która zaczęła drżeć z zimna. Patrzył na nią intensywnie w wyczekiwaniu na jej jakikolwiek ruch. Wyciągnęła powoli rękę w jego stronę, a po chwili złapała za jego dużą dłoń. Nie chciał obejmować jej, ponieważ uważał, że nie jest do tego upoważniony, ponieważ uciekła od niego, co znaczyło, że nie chce mieć nic z nim wspólnego. Oby tylko na jakiś czas, pomyślał. Ich dłonie kilka razy zderzyły się ze sobą, kiedy szli do samochodu, ale nikt nie odważył się złączyć ich palców razem.
Justin wziął kluczyki od Kaytlin i otworzył bagażnik, ponieważ miał nadzieję, że będą tam jakieś koce. Nie mylił się, wyciągnął dwie narzuty i podszedł do drzwi pasażera, ponieważ Kay siedziała już wewnątrz samochodu. Nachylił się nad nią i rozkładając koc, otulił ją po samą szyję, a drugim otoczył jej plecy, kiedy powoli podniósł ją do góry i jedną część zostawił na jej głowie, żeby wsiąknęła w niego woda z jej włosów. Podziękowała spojrzeniem i wtuliła się w materiał. Upewnił się, że jest jej ciepło i wsiadł za kierownicę.
Justin odjechał samochodem i włączył radio, ściszając minimalnie, ponieważ Kaytlin zasypiała. Wciąż nie mógł nic poradzić na to, co powiedział. Wiedział, że najprawdopodobniej sprawił, że ich relacja nie ma sensu, a ona nigdy więcej się do niego nie odezwie. Ale chciał wiedzieć, dlaczego uciekła. Więc zignorował to, że dziewczyna usypiała i odwrócił w jej stronę na ułamek sekundy wzrok.
- Dlaczego uciekłaś? Błagam powiedz mi, bo nie wiem co mam myśleć - powiedział rozdrażniony ciszą wokół, a ona spojrzała na niego. Skanowała powoli jego twarz, myśląc co zrobić. Poprawiła koce, tak, że wyciągnęła rękę na zewnątrz i zaczęła skubać małe paproszki z niego.
- Nie wiem, przeraziłam sie... Nie wiem, to było takie nagłe - westchnęła i przełknęła ślinę. Zacisnął oczy i zatrzymał samochód z piskiem opon, na poboczu. Spojrzał na nią, mimo że nie wiedział co chce powiedzieć.
- Przepraszam, wszystko robię źle i jeśli nie masz ochoty mnie znać, po prostu to powiedz - westchnął, odwrócił głowę i czekał na to, aż powie, że nie chce mieć z nim już nic wspólnego. Uniosła zdziwiona brwi i zagryzła wargę. Nie chciała tego, chciała go, w tym miejscu, teraz, ale chodziło o ich związek. Ona nie chce przyjaciół z przywilejami, tylko związku, randek, słowa kocham cię, szczerego.
- Nie, Justin, chcę dalej spędzać z tobą czas, chcę, ale chcę cię tylko dla siebie i wiem, że jeśli mówi się kocham, to nie poprzedza się tego zapewnieniem, że chce się być w związku, nie mam racji? - powiedziała szeptem, a on wciągnął powietrze, zdając sobie sprawę, dlaczego uciekła.
- O mój Boże.. Przepraszam-ja, to-nie. Proszę, daj chociaż szansę na spotykanie się z tobą. Zapomnijmy o tym co powiedziałem, ok? - wyjąkał i w sfrustrowaniu przeczesał włosy. Czuł się źle, bo wiedział, że była strasznie wrażliwa, a on zranił ją tym co zrobił.
Justin odjechał samochodem i włączył radio, ściszając minimalnie, ponieważ Kaytlin zasypiała. Wciąż nie mógł nic poradzić na to, co powiedział. Wiedział, że najprawdopodobniej sprawił, że ich relacja nie ma sensu, a ona nigdy więcej się do niego nie odezwie. Ale chciał wiedzieć, dlaczego uciekła. Więc zignorował to, że dziewczyna usypiała i odwrócił w jej stronę na ułamek sekundy wzrok.
- Dlaczego uciekłaś? Błagam powiedz mi, bo nie wiem co mam myśleć - powiedział rozdrażniony ciszą wokół, a ona spojrzała na niego. Skanowała powoli jego twarz, myśląc co zrobić. Poprawiła koce, tak, że wyciągnęła rękę na zewnątrz i zaczęła skubać małe paproszki z niego.
- Nie wiem, przeraziłam sie... Nie wiem, to było takie nagłe - westchnęła i przełknęła ślinę. Zacisnął oczy i zatrzymał samochód z piskiem opon, na poboczu. Spojrzał na nią, mimo że nie wiedział co chce powiedzieć.
- Przepraszam, wszystko robię źle i jeśli nie masz ochoty mnie znać, po prostu to powiedz - westchnął, odwrócił głowę i czekał na to, aż powie, że nie chce mieć z nim już nic wspólnego. Uniosła zdziwiona brwi i zagryzła wargę. Nie chciała tego, chciała go, w tym miejscu, teraz, ale chodziło o ich związek. Ona nie chce przyjaciół z przywilejami, tylko związku, randek, słowa kocham cię, szczerego.
- Nie, Justin, chcę dalej spędzać z tobą czas, chcę, ale chcę cię tylko dla siebie i wiem, że jeśli mówi się kocham, to nie poprzedza się tego zapewnieniem, że chce się być w związku, nie mam racji? - powiedziała szeptem, a on wciągnął powietrze, zdając sobie sprawę, dlaczego uciekła.
- O mój Boże.. Przepraszam-ja, to-nie. Proszę, daj chociaż szansę na spotykanie się z tobą. Zapomnijmy o tym co powiedziałem, ok? - wyjąkał i w sfrustrowaniu przeczesał włosy. Czuł się źle, bo wiedział, że była strasznie wrażliwa, a on zranił ją tym co zrobił.
- Po prostu odwieź mnie do Grega - westchnęła i złapała swój telefon z torby. Zegarek wskazywał na jedenastą w nocy i miała kilka nieodebranych połączeń od rodziców. Wybrała numer mamy i przyłożyła telefon do ucha.
- Kaytlin, wszystko dobrze? - odezwała się po drugiej stronie, a ona chciała jej się wypłakać, ale wiedziała, że nie może zrobić tego teraz. Nie kiedy Justin jest obok i słucha.
- W porządku, mamo. Jadę do Grega, zostanę u niego na noc - odparła.
- Zgaduję, że nie masz zamiaru pojawić się jutro w szkole, prawda? - powiedziała pobłażliwie jej mama, a w tle usłyszała sprzeciw ojca. Poczuła się lepiej z myślą, że jej mama pozwoli nie iść jej jutro do szkoły. Miała zamiar poprosić Justina, żeby gdzieś wyszli, jako przyjaciele, ponieważ kochała jego towarzystwo.
- Jeśli to nie problem - powiedziała, bardzo ostrożnie.
- Uważam, że ostatnio opuszczasz za dużo godzin w szkole - westchnęła jej mama. Kaytlin miała świadomość tego, że opuściła dość sporo dni w ciągu tego semestru. Trzy razy z rzędu wyszła po pierwszej lekcji, bo wyśmiewali się z niej, nie ma co sie dziwić.
- Mamo, za dwa tygodnie zaczynają się ferie, daj mi już luz, nadrobie wszystko - powiedziała z błagalnym tonem, a jej mama westchnęła. Ojciec powiedział coś w tle, potem usłyszała wychodzenie z pokoju. Kaytlin uświadomiła sobie, że zaraz święta i ten cały świąteczny szał na ulicach, w sklepach i domach. I padający śnieg. Nienawidziła tego czasu, ponieważ wszyscy są sztuczni i sztucznie mili, oczekując prezentów od innych.
- Dobrze, w przyszłym tygodniu nie opuszczasz żadnej godziny, zrozumiano? I żeby było jasne, nie wychodzisz po szkole bez powiedzenia nam gdzie i na ile, bo się o ciebie martwimy, tak jak dzisiaj - dodała - Dobranoc, Kaytlin - rozłączyła się w momencie, kiedy Justin wjechał na ulicę jego i Grega. Kiedy podjechał samochodem pod dom brata Kay, oparł się na fotelu, po czym spojrzał na dziewczynę.
- Tyle bym dał, żeby wiedzieć co myślisz teraz, Kaytlin - westchnął. Odwróciła się speszona w jego stronę i lekko zagryzła wargę, wzruszyła ramionami, powoli zdejmując jeden z kocy, podczas gdy drugim okryła się szczelniej. Złożyła jeden i rzuciła go na tylne siedzenie, mając zamiar jutro schować go do bagażnika.
- To tak jak ja zawsze, gdy jesteś obok - odparła, zanim zdążyła ugryść się w język. Przełknęła ślinę, kiedy spojrzał na nią zdziwiony. Pokręcił głową.
- Nigdy nie myślę o niczym ważnym - wypuścił z ust powietrze - Dobranoc, Kaytlin - dodał i otworzył drzwi, a kiedy miał wyjść, Kay pociągnęła go za kaptur jego czarnej bluzy z powrotem na siedzenie. Wspięła się na niego, siadając okrakiem, po czym zaczęła intensywnie patrzeć w jego oczy. Zagryzła wargę i nachyliła się do jego ucha.
- Miałeś mi zaśpiewać, prawda? Bez tego dzisiaj nie zasnę, możesz mi wierzyć - zagryzła płatek jego ucha, nie wiedząc co w nią wstąpiło. Justin uśmiechnął się i złapał za jej biodra, lekko wybijając w nie swoje palce. Spojrzała na niego lekko się odsuwając, by widzieć jego twarz. Nachylił się do jej ust, po czym lekko uniósł wzrok, patrząc w jej oczy. Szukał w głowie jakiejś piosenki, której wiedział, że dziewczyna słucha. Miał jej telefon i przeglądał muzykę, ale żadnego tekstu nie mógł sobie przypomnieć. W końcu pomyślał o jednej, która dokładnie opisuje ich sytuację, więc zaczął cicho śpiewać w jej usta, nie odwracając wzroku od jej oczu.
- Settle down with me. Cover me up. Cuddle me in. Lie down with me. And hold me in your arms. And your heart's against my chest, your lips. Pressed to my neck. I'm falling for your eyes, but they don't know me yet. And with a feeling I'll forget, I'm in love now. Kiss me like you wanna be loved. You wanna be loved. You wanna be loved. This feels like falling in love. Falling in love. We're falling in love. Settle down with me. And I'll be your safety. You'll be my lady. I was made to keep your body warm. But I'm cold as the wind blows so hold me in your arms* - zakończył śpiewać, lekko muskając jej usta. Jej oczy świeciły, bo zaśpiewał bardzo dziewczyńską piosenkę, przez co wpadła w zachwyt. Złapała jego policzki i ustabilizowała jego muśnięcie ust, pogłębiając pocałunek. Nie chciała odpowiadać na tekst piosenki, zbyt wiele i zbyt szybko oczekiwał, ale to było jedyne co potrafiła zrobić, wiedząc, że jest przy niej miękki.
- Jesteś taki miękki, Justinie Bieberze - wyszeptała do niego, kiedy odsunęła się od niego.
- Jesteś taka tajemnicza dziś, Kaytlin Moon - westchnął, po czym ona zeszła z jego kolan. Wzruszyła ramionami. Było jej gorąco, więc nie nakładała koca, ponieważ i tak zaraz wejdzie do domu. Wzięła go w ręce i również złożyła, odkładając go na poprzedni. Justin zapiął swoją bluzę i nałożył kaptur, po czym wysiadł, a ona za nim.
- Podoba mi się ta bluza - uśmiechnęła się szeroko do niego. Pokręcił głową z dezaprobatą i rzucił jej kluczyki, wcześniej blokując drzwi, po czym ruszył w dół ulicy, bez pożegnania.
- Kay! Nie jestem miękki, tak przy okazji - krzyknął, kiedy przechodził na drugą stronę ulicy.
Zaśmiała się pod nosem, po czym odwróciła się, wpadając na Grega z wilczym wzrokiem, wpatrującym się w nią. Złapał ją mocno za ramię i wprowadził do domu. Była pewna, że mama do niego zadzwoniła i dlatego był tutaj, czekając na nią. Wywróciła oczami na jego mocny uścisk i wyrwała się, chowając dłonie do mokrych kieszeni spodni. Jej włosy były już prawie suche, przez co zaczęły się puszyć, będąc przy jej twarzy. Parsknęła chcąc je od siebie odciągnąć.
- Umiem chodzić sama, Greg - warknęła i wyprzedziła go, wchodząc do domu. Pierwsze co usłyszała to płacz, głośny płacz. Amanda siedziała na kanapie, a obok niej Tayler, który mimo starań, miał łzy w oczach. Nie wiedziała co się dzieje, więc weszła głębiej do salonu i zobaczyła martwego chłopaka, podobnego do Taya. Zmarszczyła brwi, ponieważ nie widziała go tutaj wcześniej. Zauważyła, że ma kartkę w jego dłoni, której w roztargnieniu nikt zapewne nie zobaczył. Wszyscy ubrani byli w imprezowe, ale wystawne stroje.
- Co do kurwy, Greg? Kto to jest? - warknęła, wiedząc że to ktoś z rodziny Taylera, przez ich podobiznę.
- Brat Taya, jak myślisz kto to zrobił? - zapytał, stojąc za nią. Powiedział to z wyzwaniem, by Justin stał się dla niej kimś złym, kryminalistą. Ale on sam nim był, więc nie powinien się co do tego odnosić. Nie odpowiedziała, nachyliła się nad ciałem i wyciągnęła z zacisniętej, zimnej pięści chłopaka zwinięty kawałek papieru, po czym przeczytała zawartość.
- "Cóż, niedługo przestaniecie istnieć, bo nie nazywamy się The Kings bez powodu".
- Popierdoleni skurwysyni - warknął Greg, Amanda zaniosła się jeszcze większym płaczem, a Tay wyszedł z pokoju.
Kaytlin podniosła się z zamiarem wyjścia z domu, ale Greg zatrzymał ją dłonią. Spojrzał na nią ciemnymi oczami i pokręcił głową.
- Nie pójdziesz do niego, Kaytlin, jeśli coś wiesz powiedz nam teraz, a potem mozesz kurwa zniknąć z jego życia - powiedział wściekły. Spojrzała na swoje buty, bo kompletnie zapomniała o wyciąganiu informacji, ale przypomniała sobie coś co mówił jej ostatnio.
- Cóż, powiedział, że będą pokolei eliminować gangi, żeby rządzić w tej dzielnicy i chyba, uhm, padło na was na pierwszy ogień - wyszeptała. Ostrożnie spojrzała na swojego brata, który przez moment patrzył się przed siebie, po czynm zacisnął dłoń na jej ramieniu. Syknęła i złapała za nią. Greg puścił ją, więc pobiegła do pokoju i zamknęła się w nim z płaczem. Justin pośrednio lub nie, zabił kogoś. To tym zajmował się cały dzień?, zapytała siebie. Czy to dlatego był roztargniony i powiedział mi to, żeby mieć pewność, że go nie opusczę, gdy się o tym dowiem?, zadała sobie kolejne pytanie i wyciągnęła telefon, bo nie zamierzała zniknąć z jego, nie ważne jak popieprzonego życia. Zanim jednak zadzwoniła, wyszła z pokoju do Amandy, której nie było u siebie, ale mimo to zabrała jej jakąś koszulkę i dresy, po czym wzięła szybki prysznic i położyła się do łóżka.
Wybrała numer Justina i przytuliła się do poduszki, chowając telefon pod swoim uchem. Okryła się mocnej kołdrą, po czym usłyszała zachrypnięty głos Justina. Uśmiechnęła się lekko, ale usłyszała jakąś dziewczynę po drugiej stronie. Chciała to zignorować, dlatego postanowiła się odezwać.
- Musiałam cię usłyszeć, przepraszam - powiedziała na wstępie. - I już się rozłączam, dobranoc, Justin - dodała, ale on ją zatrzymał.
- Poczekaj sekundę, ok? - zapytał roztargnionym głosem, a ona przytaknęła głową, czego nie zauważył, ale i tak odszedł od telefonu. Słyszała pojedyncze urywki rozmowy i słyszała, że wyrzucał Jasmine z pokoju, kimkolwiek była.
- Uhm, przeszkodziłam w czymś, prawda? - zapytała, wiedząc, że był już po drugiej stronie telefonu. Westchnął zdziwiony i położył się do łóżka.
- Co? Nie, mów, cokolwiek potrzebujesz - powiedział. To było wspaniałe co powiedział. To znaczy, liczyła na to, że on zrobi dla niej, cokolwiek doprowadzi do jej szczęścia i sprawi, że będzie mieć uśmiech na ustach.
- Pomyślałam, że.. hm po dzisiejszym moglibyśmy zacząć się spotykać, ale tylko jeśli możesz spróbować, na koniec ewentualnie, hmm. Spróbować być w związku.. choć, hm mogę od ciebie za dużo wymagać, przepraszam - westchnęła, zagryzając wargę. Justin przez moment siedział cicho, co dało dużo do zrozumienia Kay - Oh, okey - powiedziała, ale wciąż nie chciała się rozłączać. Miała nadzieję, że jednak coś odpowie, ale nie będzie to kpiną lub jakimś chamskim tekstem.
- Jutrzejsza impreza będzie naszą pierwszą randką, w porządku? - zapytał po chwili. Kaytlin uśmiechnęła się szeroko i odwróciła się na drugą stronę. - Czekaj, jesteś teraz w łóżku? - powiedział.
- Jestem, ale co-o co chodzi.. nie Justin - westchnęła, czując o co mu chodzi - Ale co do jutra, to oczywiście, że w porządku - dodała.
- Kaytlin, słyszałaś kiedykolwiek o seks-telefonie? - zapytał, zbywając jej sprzeciw. Wciągnęła gwałtownie powietrze, przełykając ślinę, która nazbierała się w jej ustach. Na myśl o czymś tak seksownym i gorącym jak seks przez telefon zrobiło jej się cholernie gorąco.
- Oczywiście, że słyszałam, ale, uh, wolałabym, żebyś mi, uhm zaśpiewał - powiedziała, czując zawstydzenie czymś takim. Ale miała nadzieję, że zaśpiewa jej jakąś piosenkę, przy której będzie spokojnie mogła zasnąć.
- Oh, w porządku kochanie - odparł.
Kochaniekochaniekochanie.
- I need you boo, I gotta see you boo. And the hearts all over the world tonight, said the hearts all over the world tonight. Hey! Little mama, ooh, you're a stunner. Hot..little figure, yes, you're a winner. And I'm so glad to be yours. You're a class all your own. And.. Oh, little cutie. When..you talk to me. I swear..the whole world stops. You're my sweetheart. And I'm so glad that you are mine. You are one of a kind and..**
- I need you boo, I gotta see you boo. And the hearts all over the world tonight, said the hearts all over the world tonight. Hey! Little mama, ooh, you're a stunner. Hot..little figure, yes, you're a winner. And I'm so glad to be yours. You're a class all your own. And.. Oh, little cutie. When..you talk to me. I swear..the whole world stops. You're my sweetheart. And I'm so glad that you are mine. You are one of a kind and..**
Jego głos rozniósł się po drugiej stronie słuchawki, sprawiając, że Kaytlin oniemiała, kiedy pierwsze słowa piosenki Chrisa Browna wyszły z jego ust. Po kilku wersach spokojnie zasnęła, a Justin zaczął wsłuchiwać w jej unormowany oddech, wkrótce rozłączając się i samemu zasypiając.
___
*Ed Sheeran - Kiss me
** Chris Brown - With you
___
Hm.. Szybko mi się to pisało i po prostu mam ochotę dodać już dziś rozdział. Nadchodzą wakacje, więc tak będę dodawać :). Zapraszam na nowy rozdział na http://they-just-dont-know-u-jbff.blogspot.com/ i zachęcam do komentarza tu i tam również. Wystarczy jedno słowo, kropka cokolwiek. Zaznaczcie, że tu byliście i mi to wystarczy.
Kocham was mocno i do następnego <3
___
*Ed Sheeran - Kiss me
** Chris Brown - With you
___
Hm.. Szybko mi się to pisało i po prostu mam ochotę dodać już dziś rozdział. Nadchodzą wakacje, więc tak będę dodawać :). Zapraszam na nowy rozdział na http://they-just-dont-know-u-jbff.blogspot.com/ i zachęcam do komentarza tu i tam również. Wystarczy jedno słowo, kropka cokolwiek. Zaznaczcie, że tu byliście i mi to wystarczy.
Kocham was mocno i do następnego <3
Zajebiste <3
OdpowiedzUsuńBOŻE myślałam, że ona do niego dzwoni by powiedzieć coś w stylu
OdpowiedzUsuń"- Justin, dzięki za prezent, ale nie tak się okazuje miłość!"
jestem chora, wiem :D
ta miłość ich zabije - ich serca, dusze, a może nawet pozbawi oddechu :c
Boski !
OdpowiedzUsuńJaki uroczy ♡
OdpowiedzUsuńOwww! Uwielbiam to opowiadanie! <3
OdpowiedzUsuńZabijasz *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny 🌈 czekam na nowy kck
OdpowiedzUsuń