środa, 19 lutego 2014

one - I must look hot


Usiedli w pokoju dziewczyny zaraz po przyjeździe. Udało jej się przekonać Grega do zostania u nich na noc. Jego pokój wciąż czekał na jego powrót, choć niedługo miała go zająć ich najmłodsza siostra, Julie. Wkrótce miała skończyć cztery latka i ich rodzice zgodnie stwierdzili, że powinna mieć już własny pokój.
- Dobrze, więc co mam robić? - zapytała. Nie wiedziała do końca, w jaki sposób ma działać na ich korzyść. Jedyne o czym myślała to niebezpieczeństwo, które z każdą chwilą sprawiało, że chciała odpuścić.
- Uwiedź go - odparł Greg. Spojrzała na niego, to już wiedziała. Była pewna, że to zadanie ją przerośnie. Justin był osobą nieosiągalną, która nigdy nie chciała niczego od Kaytlin, czemu miałby nagle z nią rozmawiać?
- Jego nie da się tak po prostu uwieść! - krzyknęła, wyrzucając ręce w górę. On oszalał. Greg zaśmiał się perfidnie pod nosem, wiedział, że Kaytlin jednym pstryknięciem palców może sprawić, że Bieber byłby jej. Ona po prostu nie rozumiała, jak gorąca jest. Kiedy pomyślał o tym, jak właśnie określił w myślach swoją siostrę, skrzywił się znacznie, po czym spojrzał na nią.
- Więc postaraj się - odpowiedział wzruszając ramionami. Musiał ją jakoś przekonać, ale nie chciało mu się zbytnio wysilać. Podniosła brew, patrząc na niego przymrużonymi oczami. Zaczynała być wściekła na niego, że jest tak strasznie obojętny, kiedy ona po prostu starała się uspokoić.
- To pieprzony Justin kurwa Bieber, to za wiele - wystawiła dłonie przed siebie, mówiąc zrezygnowanym głosem. Była przemęczona samym myśleniem o tym, że miała starać się o Biebera. Ten chłopak nie był na wyciągnięcie ręki. On był zamknięty w klatce i nikt nie miał do niego dostępu. Miał swój własny świat. Nawet rzadko pojawiał się w szkole.
- Dasz radę, siostra - Greg potargał jej włosy, śmiejąc się z niej. Kay wkurzona nie drgnęła, nawet nie obrzuciła go spojrzeniem. Nie była osobą, która się mści. Więc po prostu mu dopuściła. - Jutro wieczorem jest impreza, na której on z pewnością się pojawi. Nie możesz się ze mną pokazywać, więc pojedziesz ze mną, ale wysiądziesz ulicę przed, ok? - powiedział, prawie rozkazem, a Kaytlin przytaknęła głową.
- Jezu, muszę wyglądać gorąco - powiedziała, łapiąc się za twarz. Nie miała zupełnie pojęcia jak to zrobić. Uważała siebie za mniej niż nieatrakcyjną. Poza tym, wiele osób w szkole, które jej nie lubiły, głównie właśnie, przez Justina, ją w tym uświadamiało.
- Moja znajoma ci pomoże, zgadzasz się? Ma na imię Amanda - uśmiechnął się do niej. Była wniebowzięta, wiedziała, że sama nie da rady. Pokiwała głową uradowana.
- Dziękuję ci, Greg! - prawie krzyknęła i przytuliła się do niego. Miała nadzieję na świetny dzień i zajebistą noc. W jej głowie zaczął materializować się plan, jak znaleźć się blisko Justina, który pod wpływem alkoholu będzie jej. Choć, wolałaby mieć go na trzeźwo.
- Kay, odsuniesz się? - zapytał Greg, próbując złapać powietrze. Kaytlin zamyślona, ściskała go mocno i nie pozwalała oddychać. Oderwała się od niego z chichotem na ustach.
- Przepraszam - zaśmiała się i wstała z łóżka. Wyciągnęła spod poduszek piżamy i podeszła do drzwi - Idę się teraz wykąpać, a ty jeśli chcesz, zostań tu - powiedziała i wyszła z pokoju. Ruszyła do łazienki, gdzie napuściła wody do wanny, wsypała miód do kąpieli i trochę żelu pod prysznic, by zrobić pianę. Kiedy upewniła się, że woda nie jest bardzo gorąca, rozebrała się do naga, związała włosy w koka i powoli zanurzyła się w wannie. Czuła, że się odpręża, przed tym co stanie się już jutrzejszego wieczoru. Była przerażona, ale i szczęśliwa, bo jeden z najseksowniejszych chłopaków będzie należeć do niej. Dokładnie się umyła i wyszorowała włosy, które prawdę mówiąc do jutra i tak byłyby świeże. Odświeżona i czująca zmęczenie wyszła z wanny i wytarła się. Owinięta ręcznikiem zmyła tusz z oczu, umyła twarz i zęby. Kiedy czuła, że jest już sucha, ubrała piżamę i rozczesała włosy. W międzyczasie spuściła wodę z wanny, po czym z mokrymi włosami udała się do swojego pokoju, w którym Grega już nie było. Wysuszyła włosy przed toaletką i nałożyła na twarz krem na noc. Położyła się na łóżku i zasnęła z myślą o tym, jak uwieść Justina Biebera.
-*-
Następnego dnia obudziła wypoczęta i napotkała swojego brata stojącego przy oknie. Podniosła się do pozycji siedzącej i zaczęła przyglądać się jego sylwetce odznaczającej się przez promienie słońca. Westchnęła i zmrużyła oczy, po czym wyślizgnęła się spod kołdry.
- Co tu robisz, Gregory? - zapytała. Kiedy bardzo ją czymś denerwował mówiła do niego pełnym imieniem. Chłopak tylko zaśmiał się, ale nie odwrócił wiedząc, że jego siostra będzie się ubierać. Zawsze to robiła po obudzeniu się, nawet jak był w pokoju.
- Przyszedłem powiedzieć ci, że nie idziesz dziś na zajęcia - odparł, a kiedy ona założyła swoje obcisłe rurki, odwrócił się. Znali się na wylot i wiedział ile zajmuje jej ubranie się. Zawsze trwało to mniej niż dziesięć minut. Miała na sobie jasne, niebieskie rurki z wysokim stanem i kremowy top sięgający jej do pępka z napisem ,bullshit'. Usiadła na łóżku i założyła swoje białe nike air force, po czym podeszła do toaletki.
- W takim razie, gdzie idę? - zapytała i rozczesała włosy. Greg usiadł na jej łóżku po turecku i spojrzał na nią w lustrze, gdzie złapali kontakt wzrokowy.
- Amanda zabierze cię dziś do naszego domu i tam spędzicie ze sobą trochę czasu, żebyście się poznały, a potem ona przygotuje cię na wieczór - uśmiechnął się, dumny ze swojego planu. Dziewczyna uniosła brew, ale zgodziła się. Wszystko byleby nie pojawić się w szkole. Swoje pofalowane włosy zebrała na jedną stronę i stwierdziła, że nie będzie się malować, skoro i tak wieczorem będzie malowana po raz kolejny. Podniosła się, po czym spryskała swoje ciało perfumą i złapała za swoją torbę, do której po chwili wrzuciła telefon, portfel, klucze i paczkę papierosów, które podał jej brat.
- Po co mi to, Greg. Wiesz dobrze, że nie palę - żachnęła na brata, patrząc na niego spod boku. Greg zaśmiał się, po czym wyszli z domu na ganek. Ich rodziców nie było od około dwóch godzin, a ich siostra była w żłobku.
- Powinnaś zacząć - zażartował, a ona uderzyła go w głowę i spojrzała na niego wzrokiem, mówiącym serio. - Jezu, są to papierosy dla Amy, ona nie pali innych, a sprzedają je tylko na końcu miasta.
- To ty od rana jeździsz za jej papierosami? - zapytała zdziwiona i spojrzała na paczkę. Były to Marlboro Pink, które rzeczywiście, pierwszy raz w życiu widziała. Chłopak jedynie skinął na nią w odpowiedzi i zeszli z ganku wyszli przed dom.
- Amy będzie tutaj równo o ósmej trzydzieści, uwierz, że będzie punktualnie - zapełnił ją brat, po czym wsiadł do swojego BMW. Odjechał, a Kaytlin usiadła na schodkach. Na jej iPhone była godzina ósma dwadzieścia sześć i była naprawdę ciekawa, czy dziewczyna będzie punktualnie. 
Rzeczywiście, Amanda stała swoim czerwonym ferrari na jej podjeździe cztery minuty później. Otworzyła okno i wyjrzała przez nie. Była ładna, ale wyglądała na taką, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Odważna i silna. 
- Kaytlin!? - zawołała patrząc na dziewczynę, która przyglądała się pięknemu samochodowi pod jej domem. Skinęła głową, a tamta przywołała ją ręką. Kay niemal od razu podeszła do niej, po czym ostrożnie otworzyła drzwi ze strony pasażera, wsiadła i zamknęła również delikatnie. - Siemka, jestem Amanda - powiedziała i spojrzała na brunetkę. Moon patrzyła w jej szare oczy, które wyrażały sympatię. Oczekiwała osób, które będą dla niej wredne, jak na razie była szczęśliwa, że ona widocznie chce ją poznać. 
- Kaytlin, ale to już wiesz - odparła z lekkim uśmiechem. Blondynka skinęła głową i odjechała z dużą prędkością. Amy okazała się szalona i nieokiełznana. Sądziła, że jest ona raczej wredna i taka, która się szybko denerwuje. Kilka minut później znalazły się w tej okolicy, co wczoraj Kaytlin z Gregiem i wysiadły. Weszły do dużego i luksusowego domu. Moon nie rozumiała, jak wiele można mieć będąc kryminalistą. Bo nimi są właśnie osoby mieszkające razem z jej bratem.
- Amy, co powiesz na to, jak pieprzy Greg!? - usłyszała gwizd, kiedy tylko Amanda weszła do salonu. Dziewczyna opadła na kanapę, a Kaytlin powoli weszła do salonu. Wzrok ciemnego blondyna zatrzymał się na niej, który po chwili rozdziawił usta. 
- Tay, może przestaniesz rozbierać ją wzrokiem? Mogę ci opowiedzieć o mnie, Gregu i łóżku - Amanda uśmiechnęła się głupkowato i rzuciła w Taylera jabłkiem leżącym na stole. Chłopak spojrzał na nią, a Kaytlin obrzydzona usiadła obok blondynki. 
- Naprawdę? - zapytał się Amandy, a ta tylko wywróciła oczami. Był nazbyt ciekawy życia seksualnego wszystkich, których znał. Samemu trudno było mu znaleźć kogoś na stałe, więc chodzi do klubów i zalicza kilka jednej nocy. 
- Błagam, nie mów o moim bracie w ten sposób - jęknęła Kaytlin. Uważała, że jej bart jest dobry w tych sprawach, ale wciąż nie chciała o tym słuchać. Tayler spojrzał na Kay przenikającym wzrokiem. 
- Ty jesteś siostrą Grega? - zapytał lekko zdziwiony. Dziewczyna lekko skinęła i uniosła brew do góry. - Wow, nie wspominał, że jesteś taka gorąca. - powiedział z zawadiackim uśmieszkiem na ustach. Kaytlin zachłysnęła się powietrzem na wypowiedziane słowa. 
- Och, Tay! I tak jej nie zaliczysz - Amanda wytknęła mu język i złapała Kaytlin za dłoń - Chodźmy z dala od tego dupka - powiedziała i pociągnęła dziewczynę na piętro, do jej pokoju. - Więc, może wybierzemy ci jakieś ciuszki, a jeżeli nie będzie nic odpowiedniego, wybierzemy się na zakupy - klasnęła w dłonie Amy i podeszła do białych drzwi. 
- Czekaj, miałybyśmy jechać twoim autem? - zapytała przerażona. Powiedzieć, że niebezpiecznie jest z nią jeździć, to było zbyt miłe słowo. Ona jeździ kurewsko szybko, przemknęło przez myśl Kaytlin. Amanda przytaknęła pomrukiem i weszła do wielkiej garderoby. Kay udała się za nią i weszła do dużego pomieszczenia, zbyt dużego, by nazwać je szafą. 
Amanda podeszła do jednej z przegród i przejrzała sukienki. Rzuciła pięć pod nogi Kaytlin i kazała iść je przymierzyć. W tym czasie ona wybrała parę swoich ukochanych, czerwonych szpilek i wróciła do pokoju, gdzie stała już w czarnej, skórzanej sukience, Kaytlin. Moon czułaby się bardziej komfortowo, gdyby materiał zasłaniał jej choć tyłek. Nie mówiąc o wystających piersiach. Amy westchnęła. 
- Wyglądasz dobrze, ale to nie to - żachnęła i podała jej kolejną, granatową sukienkę. Tym razem rozkloszowaną przy pasie, z dużym wycięciem przy biuście, aż do końca mostku i uszyta była z koronki. Na ramiączkach znajdowały się oklapłe, duże kokardy. Kaytlin zdjęła z siebie materiał, który trudno było nazwać sukienką, raczej dziwkarską kiecką i wciągnęła na siebie kolejną. - Em... Bez stanika - westchnęła Amanda i podeszła do niej. Odgarnęła z pleców jej ciemne włosy i odpięła stanik, który Kay po chwili zdjęła. Amandzie zaświeciły się oczy. - Wyglądasz w tym świetnie - powiedziała i podała jej czerwone szpilki. Kaytlin założyła je na stopy i odwróciła się do lustra, wiszącego na ścianie. Musiała to przyznać, choć z ciężkim żalem, że naprawdę wyglądała gorąco, a czerwone buty na jej nogach były wygodne i wydłużały jej i tak już długie nogi. Musiała podziękować Amandzie. 
- Dziękuję ci! - krzyknęła i spojrzała na Amy w odbiciu lustra. Ta uśmiechnęła się z ironią spuszczając ręce wzdłuż ciała.
- Będziesz dopiero mi dziękować, Kaytlin - odparła. - Przebieraj się, jedziemy do kosmetyczki i fryzjera. Musisz zrobić na nim cholerne wrażenie. 
 -*-
 Kaytlin patrzyła na kosmetyczkę zabójczym wzrokiem. Regulowała jej brwi, co bardzo ją bolało. Powstrzymywała się od wydarcia się na kobietę i zaciskając zęby, drapała paznokciami w oparcie fotela. Czuła, że zostawiła tam ślady, ale nie przejmowała się tym. 
- Uspokój się, ja pierdole - westchnęła Amanda, która miała robiony pedicure i patrzyła na nią znad modowego magazynu. W Vogue znajdowała się sesja Mirandy Kerr, która również była na okładce. 
- Chcę być kiedyś taka jak Miranda - powiedziała Kay oddalając myśli od regulującej jej brwi kosmetyczki. - Wstąpić do Victoria's Secret i być jedną z ich aniołków - dodała rozmarzona. 
- Masz szansę - powiedziała kobieta nad jej głową - Znaczy, masz figurę modelki i jesteś śliczna, wystarczy trochę popracować nad wszystkim - poprawiła się i odsunęła się od Kaytlin. - Skończyłam - powiedziała zadowolona. Kay odetchnęła z ulgą. Kobieta usiadła na małym stołku i złapała jedną z dłoni dziewczyny. Pozostawała cicho na temat wyrzeźbionych przez jej paznokcie dziur i dokładnie wypiłowała je na kwadrat. Nałożyła odżywkę i zrobiła jej francuski manicure. 
Kilkanaście minut później Amanda zapłaciła za nie prawie tysiąc dolarów, po czym opuściły salon kosmetyczny. Wsiadły do ferrari blondynki i odjechały w stronę domu, gdzie mieszka jej brat. 
- Jak ja ci zwrócę tyle pieniędzy? - zapytała przygnębiona, oglądając swoje paznokcie. Amy zaśmiała się, jakby Kay powiedziała najśmieszniejszy żart jaki w życiu usłyszała. 
- To z karty twojego brata, czuj się jakby to był prezent od niego - uśmiechnęła się do niej i zatrzymała pod domem. - Włosy zrobię ci ja, ponieważ zostało mało czasu, a trzeba cię jeszcze pomalować - dodała, kiedy wysiadały. Kaytlin uśmiechnęła się, przytakując. 
Weszły do domu, a Moon od razu usłyszała wiwat swojego brata. Okazało się, że razem z Taylerem grali w Fife na xBoxie. Nie chcąc im przeszkadzać, dziewczyny udały się do pokoju Amandy, gdzie kontynuowały swoje przygotowania. Amy od razu wepchnęła Kaytlin do łazienki, gdzie ta dokładnie umyła siebie i włosy napawając się wspaniałym wystrojem łazienki. Wróciła do pokoju i tam Amanda niemal od razu dorwała nową znajomą.
___
No, jest pierwszy rozdział. Starałam się wyłapać jakiekolwiek błędy, więc jeśli jakieś są - przepraszam :)
I chcę też przeprosić, że musieliście tak długo czekać na rozdział, mam nadzieję, że wam się podoba <3
Bardzo mocno dziękuję wam za aż 12 komentarzy, nie sądziłam, że będzie wam się to podobać :)
Możecie zadawać mi pytania, baner aska znajduje się na samej górze strony. I jeśli chcecie być informowani zapraszam do karty informed :*
 Do następnego <3
PS. ktoś prosił mnie o tumblra. oto on ---> LINK

niedziela, 9 lutego 2014

prologue



Wychodząc ze szkoły, nie zważała na ludzi wokół. Szukała jedynie wzrokiem samochodu brata. Wiedziała, że musi gdzieś tu być, ponieważ obiecał, że dziś odwiezie ją do domu. Była jednak zażenowana, kiedy nie odnalazła ani jego, ani jego samochodu.
- Kaytlin! - usłyszała wołanie, więc odwróciła wzrok w prawo, skąd dochodził głos. Stał tam jej brat, jak zawsze perfekcyjnie wyglądający i przyciągający wzrok większości dziewczyn w jego otoczeniu. Stał oparty o ścianę i palił papierosa. Nie był jednym z tych grzecznych, starszych braci, którzy skarżą mamie na każdym kroku. Nie, Greg był bratem, który krył cię w ważnych sprawach, zawsze zabierał cię na dzikie imprezy i pozwalał upijać się do nieprzytomnego. Jednym słowem, był wyluzowany.
Podeszła do niego i skrzywiła się na zapach jaki od niego było czuć. Nie lubiła smrodu papierosów i również nie lubiła palenia, ale nie wtrącała się w życie innych. Greg wyrzucił niedopałek i zgniótł go butem, po czym obejmując siostrę ramieniem zaprowadził ją w stronę swojego czarnego, sportowego BMW. Chwalił się, że zbierał na niego wiele lat, ale tak naprawdę całe pieniądze zdobył w zaledwie tydzień. Otworzył Kaytlin drzwi, po czym dziewczyna wsiadła i zamknął je. Musiała przyznać, że czuła się w tym aucie dobrze, lubiła zapach skórzanych foteli i męskich perfum, chyba wszystkich kumpli swojego brata. Greg wsiadł za kierownicę i odpalił silnik.
- Musimy jeszcze wpaść w jedno miejsce, w porządku? - odezwał się, a siostra spojrzała na niego. Wiedziała, że i tak nie ma wyjścia, więc po prostu przytaknęła. Chłopak ruszył i zanim Kaytlin zdążyła się wyłączyć i zatracić w swoich myślach, byli już w jednej z tych dzielnic, w których rozwiązują swoje porachunki wszystkie gangi Stratford, w które policja nie ma nawet odwagi się zapuścić. I jednej z tych, w których najczęściej zdarzają się morderstwa, gwałty i kradzieże. Dziewczynę przeszły dreszcze na samą myśl o tym, co mogłoby jej się przytrafić, jeśli nie byłoby z nią Grega. Oczywiście Kay była świadoma tego, że jej brat bierze udział w brudnych interesach, ale nigdy się tym nie przyjmowała. Był najfajniejszym członkiem rodziny, więc czemu miała mu wchodzić w drogę.
Kilka minut później do samochodu wsiadł Adam. Znała go tylko z widzenia, często bywał u nich w domu, ale zazwyczaj przesiadywał tylko w pokoju Grega. Tak naprawdę, nigdy nie poznali się osobiście. Ale dziewczyna i tak za nim nie przepadała. Wydawał się tylko takim, który zalicza dziewczyny, wyzywa je od suk i dziwek i po prostu. Jest nie czuły. Nie wiedziała jak się zachować, więc po prostu patrzyła na jego odbicie w przednim lusterku. Kiedy spojrzał na nią odwróciła wzrok i spojrzała za szybę. 
Po drugiej stronie ulicy znajdował się wielki i luksusowy dom. Zagryzła wargę, chciałaby kiedyś w takim zamieszkać, ale wiedziała, że nie stanie się to prędko, jeśli w ogóle. W jednym z okien ujrzała całującą się parę. Brunetkę i szatyna. Widziała niemal ich rozpalone z pragnienia ciała. Z tak daleka nawet mogła stwierdzić, że byli na siebie napaleni. Odwróciła wzrok i spostrzegła, że obok nie ma jej brata. Jednak zauważyła go na zewnątrz rozmawiającego z Adamem. Stali oparci o auto. Kaytlin poczuła się odrzucona, jakby jej nie ufali.

-*-
- Spójrz, stary. Kingowie jej nie znają, jeśli postara wplątać się w ich życie, będzie dla nas dobrym szpiegiem - Adam był zadowolony z planu, jaki powstał w jego głowie. Greg nie był z tego zadowolony. Wiedział, że The Kings są najniebezpieczniejszym gangiem w tej okolicy i gdyby się dowiedzieli, że Kaytlin to siostra jednego z The Dealers po prostu zastrzeliliby ją na miejscu. Adamowi nie zależało na Kay, to było oczywiste. Nigdy w życiu nie zamienili ze sobą, choć jednego słowa, więc czemu miałby się nią przejmować. Greg był za nią odpowiedzialny i bał się, że jeśli coś poszłoby nie tak, mogłaby zginąć. Jednak Adam miał rację, jeśli nie znajdą szpiega, ich interesy może szlag trafić, co znaczy zwyczajny koniec Dealersów.
- Zgoda, chłopie, ale jeśli coś jej się stanie. To ty będziesz za to odpowiedzialny - westchnął, kończąc swoją fajkę. Adam uśmiechnął się zadowolony i przybijając żółwika z Gregiem odszedł prosto ulicą. Do domu The Dealers. Chłopak wsiadł do auta i spojrzał na swoją wściekłą siostrę.
- Co do kurwy, Greg?! - powiedziała zdenerwowana. Zaciskała dłonie w pięści, ściskając w dłoniach materiał swojej torebki. - Zawsze rozmawialiście przy mnie. I tak nie będę częścią waszej grupy i z pewnością nikomu nic nie wygadam, bo nie mam komu. Zawsze byłam chociaż w części wtajemniczona, a teraz nie chcesz nawet przy mnie rozmawiać? - mówiła wściekła.
- A chcesz być częścią naszej grupy? - zapytał i odpalił samochód. Spojrzał na nią w wyczekiwaniu, a ona rozszerzyła oczy ze zdziwienia. Kaytlin zawsze chciała wiedzieć co robi jej brat, ale również bała się tego całego gówna, które może być naprawdę niebezpieczne. Spojrzała w bok, na swojego brata i uniosła brew w górę.
- To znaczy? Co miałabym robić? - chciała stwarzać wrażenie takiej, która się nie boi. Ale w środku po prostu drżała ze strachu.
- Musiałabyś wtopić się w gang naszych wrogów, The Kings i po prostu jednego z nich uwieść, a najlepiej, jeśli wzięłabyś się za Biebera - splunął, mówiąc to nazwisko i spojrzał na siostrę. Na samą myśl o tym, że mogłaby się z nim pieprzyć jego krew zaczęła buzować. Ale musiał się opanować, była jedyną zaufaną osobą i teoretycznie ich ostatnią nadzieją.
- Kogo? - zapytała lekko zdezorientowana. Jeśli chodziło o Justina Biebera to miała przejebane. Chodzili razem do szkoły i była przez niego często gnębiona. Westchnęła, nie mogła się na to zgodzić.
- Justin Bieber - odparł i w końcu odjechał. Dziewczyna załamała się, nie chciała mieć nic wspólnego z tym dupkiem. - Błagam pomóż nam, Kay! - powiedział Greg, który ulokował w niej całe swoje nadzieje. Bał się, że jeśli Kaytlin się nie zgodzi, może pożegnać się z lawiną bogactwa i dziwek na każde zawołanie, a on naprawdę lubił to życie.
- Dobrze, Greg, ale będziesz musiał mi się za to słono odpłacić - westchnęła, nie wiedząc do końca co zrobiła. Musiała zbliżyć się do takiego dupka, by pomóc bratu, ale z jednej strony. Podobało jej się to, bo Bieber był najseksowniejszym chłopakiem, jakiego w życiu spotkała.
Jednak nie zdawała sobie sprawy z tego, że właśnie stała się punktem kulminacyjnym wojny dwóch gangów. 
___
Więc, uh. Zaczynam opowiadanie o JB. Jest to moje pierwsze o nim, więc nie znam was tutaj za wiele. Mam prośbę, możecie rozesłać link gdzieś dalej? Byłabym wdzięczna <3
Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić czytając to opowiadanie :)

Szablon by Selly