niedziela, 29 czerwca 2014

threeteen - promise me

Kiedy wstała, wyciągnęła telefon spod ucha i odłożyła go na szafkę, nie fatygując się by sprawdzić godzinę. Od razu złapała ubrania z poprzedniego dnia i założyła je na siebie, chcąc znaleźć się w domu, by unikać Grega. Musiała wybrać albo on, albo Justin. I to było proste. Justin jest ważniejszy, ponieważ Greg nie zrobił nic, by uchronić ją przed ludźmi w szkole, nawet jak tysiące razy mu się wypłakiwała. Wyszła z pokoju, zabierając telefon. Wsiadła do samochodu, gdzie były jej rzeczy, więc od razu złapała za plecak. Wzięła gumę do żucia i włożyła ją do ust. Spojrzała na godzinę, na zegarku w desce rozdzielczej, kiedy odkładała torbę. Była dopiero siódma trzydzieści.
Kochasz go.
Zamrugała, kiedy zdała sobie sprawę, że jej podświadomość po prostu ją zwodzi.
Wiesz, że musisz go pieprzyć.
Wewnętrzna bogini sprawiła, że zagryzła wargę na tę myśl. Ich skóry, które ocierałyby się o siebie i gorący zapach seksu w powietrzu sprawiłby, że rzeczy w pokoju posunęłyby się dalej. Gwałtownie wybudziła się z przemyśleń, kiedy usłyszała pukanie do szyby okna. Odwróciła wzrok i zobaczyła Justina. Rumieniec wspiął się na jej policzki, przez jej myśli o nim. Wpatrywała się kompletnie pijana tym, czego pragnie, by się wydarzyło. Zapukał ponownie, a ona skinęła głową i otworzyła szybę.
- Cóż, hm. Myślałem, że skoro nie idziesz do szkoły, ja jestem zawieszony, to wpadłabyś do mnie - powiedział, chowając dłonie do kieszeni. Zauważyła, że ma tą bluzę, co dzień wcześniej. Spojrzała na dom Grega, po czym znów na Justina, zagryzając wargę.
- Właściwie to wolałabym do mnie, ale nie wsiadaj tutaj. Idź kilka domów dalej, podjadę po ciebie - odparła. Zmarszczył brwi, nie rozumiejąc o co chodzi - Po prostu to zrób - westchnęła zdenerwowana, że Greg ich zobaczy. Skinął głową i odszedł zdziwiony. Podjechała trzy domy dalej, a Justin wsiadł na siedzenie pasażera.
- Greg zakazał mi kontaktu z tobą - westchnęła, kiedy ponownie ruszyła. Justin westchnął, domyślając się o co chodzi. Był zdumiony, że nie była na niego wściekła za to, co spotkała w salonie jej brata. - Zabiłeś go?
- Co, ja.. nie-znaczy, to był Chris - powiedział zmieszany. Bawił się zapięciem bluzy, kiedy Kaytlin postanowiła się nie odzywać. Zmarszczyła brwi w zamyśleniu.
- Cóż, hm. Czuję się przy tobie bezpiecznie i wiem, że to głupie ze względu na to czym się zajmujesz, ale dajesz mi poczucie bezpieczeństwa, którego, uh, brakowało mi od dzieciństwa. Po prostu przysięgnij, że będziesz ze mną bez względu na wszystko - westchnęła, mówiąc szeptem. Justin siedział wsłuchany w nią. Nie mógł jej niczego obiecać, bo bał się, że zdradzi ją na pierwszym kroku, że zrani jej uczucia, najbardziej bał się, że jej nie odzyska i jego życie będzie po prostu puste, bo to ona je dopełnia.
- Nie mogę - wyszeptał, a ona wciągnęła głęboko powietrze, spodziewając się tego. W jej oczach pojawiły się łzy, ale wypuściła oddech i starała się uspokoić.
- Oh - powiedziała tylko i zatrzymała samochód na podjeździe. Wysiadła, a on za nią i od razu udała się do domu i do toalety, gdzie miałaby chwilę prywatności, by wypłakać się spokojnie. - Możesz iść do salonu, za chwile do ciebie dołączę - wyszeptała, zanim zniknęła na piętrze. Postanowiła przy okazji się załatwić. Z jej oczu powoli spływały łzy, a kiedy zobaczyła czerwony ślad po prostu zaklęła. - Wspaniale - prychnęła i założyła tampon, po czym umyła twarz i zęby, wcześniej wyrzucając gumę. Włosy związała w niechlujnego koka i weszła do pokoju, żeby założyć czyste ubrania i bieliznę. Na nogi włożyła szare dresy i swoje ulubione kapcie w kształcie łap wilka. Zarzuciła jeszcze dużą bluzę z napisem Brooklyn i wyszła z pokoju, po czym udała się do salonu. Justin siedział, szukając czegoś w telefonie, a ona zatrzymała się w wejściu. - Hm, pomyślałam, że moglibyśmy obejrzeć parę filmów, jeśli masz ochotę - zaproponowała, a on spojrzał na nią. Zlustrował ją wzrokiem od góry do dołu. Kaytlin wciąż czuła sie niezręcznie po tym co powiedział w samochodzie, bo wiedziała, że on kiedyś odejdzie i nie ważne, jak bardzo błagałaby, żeby z nią został, po prostu ją zostawi. Na pastwę ludzi ze szkoły, zwłaszcza Cynthii i Brittany.
- W porządku - odparł, wzruszając ramionami, a ona podeszła do półki z filmami. Szukała takich, które mogłaby obejrzeć razem z Justinem, ale jedyne jakie znalazła to romantyczne lub science-fiction.
- Cóż, mam 'Pamiętnik', 'Szkołę uczuć', 'Supermena' i hm, chyba jakiś erotyczny - zaśmiała się - I 'Shreka' - dodała i spojrzała na niego.
- Czy wszystkie są dziewczyńskie oprócz supermena i porno? - zapytał, a ona skinęła głową. - W takim razie wybierz, obejrzę co chcesz - wzruszył ramionami. Uśmiechnęła się, ponieważ myślała, że raczej będzie chciał obejrzeć supermena. Włączyła 'szkołę uczuć' i usiadła obok Justina na kanapie.
- Hm, może zrobię nam popcorn i przyniosę coś do picia? - zapytała, a on zgodził się.
- Pomogę ci - odparł i poszedł za nią do kuchni. Kaytlin znalazła notatkę na lodówce, którą oderwała i zaczęła czytać. "Mam nadzieję, że coś zjadłaś, i jeśli zjadłaś to nie za dużo i zwróciłaś tego później. Nie chcemy, tego ponownie, prawda skarbie? Kocham cię, miłego dnia, tata". Szybko zgniotła ją, ale Justin stał za nią i wszystko przeczytał. - Kay, co to było? - zapytał - Czego ponownie? - był zirytowany, bo unikała go. Włożyła popcorn do mikrofali i wyciągnęła sok pomarańczowy, stawiając go na blacie. Wzięła dwie szklanki i wepchnęła je w dłonie Justina. Kiedy przekąska była gotowa, wysypała kukurydzę do miski i weszła do salonu. Justin zatrzymał film i czekał na nią. - Powiesz mi o tym? - zapytał, kiedy usiadła obok. Zacisnęła wargi, kiedy zdała sobie sprawę, że jeśli tego nie zrobi i tak będzie naciskać.
- Cóż, pamiętasz jak wyjechaliśmy na trzy lata, prawda? To znaczy, hm, wtedy zupełnie się roztyłam i nie to nie były trzy kilogramy w tą czy w tą. Miałam nadwagę ponad dziesięć kilo. Zresztą, sam się ze mnie naśmiewałeś - wzruszyła ramionami, a on czuł się źle ze wszystkim co jej zrobił, czy powiedział. - Tak czy inaczej to było jak miałam czternaście lat kiedy zaczęłam się hm, głodzić - przełknęła ślinę - To faktycznie podziałało, ale, uh, jadłam obiady z rodzicami, kolacje również, więc musiałam coś zrobić, żeby to zniknęło z organizmu, nie chciałam kolejnych kilogramów, po tym jak się zaniedbałam się i po prostu za każdym razem zamykałam się w swojej toalecie i wymiotowałam do krwi, póki nie zniknęło wszytko - dokończyła. To był cios dla Justina, bo to była rzeczywiście jego wina. Kaytlin nie zdawała sobie sprawy, że płacze, póki słone łzy nie dopłynęły do jej ust.
- Ale, hm, nie robisz już tego, racja? - zapytał, marszcząc brwi. Przełknęła ślinę, nie chcąc odpowiadać, bo musiałaby powiedzieć coś jeszcze.
- Co, nie, byłam na odwyku w ciągu jednych wakacji - wyruszyła ramionami i włączyła film, nie chcąc by zauważył coś jeszcze. Nawet jeśli to zrobił, to zostawił to w spokoju.
Kiedy doszedł moment, kiedy Landon oświadczył się Jamie łzy spłynęły po twarzy Kaytlin, a ona wtuliła się w poduszkę, którą trzymała na kolanach. Oglądała film kilka razy, a mimo to zawsze płakała. Justin wyciągnął rękę i lekko objął dziewczynę, a ona od razu położyła się na jego piersi.
- Płaczesz? - zapytała, a on prychnął, choć musiał przyznać, że wzruszył się. Film powoli się kończył, Jamie odeszła, a Landon odwiedził jej ojca i wyświetliły się napisy.
Kaytlin podniosła się z klatki Justina i mocno uderzyła go w nią pięścią. Zmarszczył brwi i złapał się za to miejsce. Był zdziwiony jej gestem, więc złapał za jej nadgarstek i wciągnął ją na swoje kolana, a ona poczuła się niekomfortowo, ponieważ miała okres i bała się, że zostawi na nim plamę.
- Za co to było, kochanie? - zapytał, udając szorstki ton, mocno łapiąc jej drugą rękę.
- Jak mógł nie ruszyć cię taki film, jesteś taki nieczuły, Justin! - pisnęła. Kiedy poczuła, że rzeczywiście może go ubrudzić, zaczęła się ruszać, by powstrzymać płynącą krew.
- O tak, właśnie tak rób - uśmiechnął się, a ona poczuła jego wybrzuszenie na swoim udzie i lekko się zarumieniła, powoli się z niego zsuwając. Odetchnęła, kiedy zauważyła, że nie ubrudziła go, a on nagle naparł na nią, przygwożdżając ją do kanapy. Wypuściła gwałtownie powietrze, nie wiedząc co się dzieje. Pochylił się i lekko musnął jej usta, następnie pogłębiając pocałunek, który ona odwzajemniła. Jego ręka powoli zjeżdżała w dół i wsunęła się pod jej bluzę, jeżdżąc w górę i dół, sprawiając, że Kay dostała gęsiej skórki. Jej dłoń złapała jego kark i przyciągnęła go bliżej do siebie. Splątała palce drugiej i zaczęła bawić się pojedynczymi włoskimi przy jego karku. Dostał dreszczy, ale zignorował je i pociągnął jej bluzę wyżej, po czym ścisnął jej piersi. Zagryzła wargę, kiedy odsunął się od niej i spojrzał na jej dekolt. Zostawił tam mokre pocałunki, zjeżdżając coraz niżej. Zatrzymał się przy jej pępku i zakręcił przy nim językiem, doprowadzając ją do obłędu. Złapała za jego włosy i lekko pociągnęła do siebie. Jego dwa palce wsunęły się pod dresy i złapały za rąbek jej majtek. Zacisnęła mocno nogi i szybko pociągnęła się do góry.
- Poczujesz się dobrze, obiecuję - wyszeptał, nachylając się do jej ust. Miała przerażenie w oczach. - Tylko jeśli mi ufasz i chcesz - dodał i lekko musnął jej wargi.
- Ufam, tylko, że, uh, mam, hm, no mam okres, Justin - powiedziała, czując rumieniec na jej policzkach. Uniósł zdziwiony brwi, po czym zaśmiał się cicho.
- To dlatego mnie uderzyłaś, napięcie miesiączkowe - zażartował, a on obrzuciła go złym spojrzeniem. Założyła ręce na piersiach i mocno opadła na oparcie kanapy, wypuszczając powietrze, ponieważ nie była świadoma, że trzyma je w płucach.
- Nie śmiej się, Justin, bo to nie jest śmieszne, duh - warknęła. Podniosła się do góry i podeszła do dvd.
- Uhm, Kay, masz małe co nieco na spodniach - zaśmiał się, a ona zdziwiona podniosła się do góry i zakryła swój tyłek, po czym ruszyła w stronę łazienki. Zamknęła się tam i zauważyła, że ma czyste spodnie, a tampon jeszcze nie przeciekł. Wyszła z łazienki podwójnie zła i wróciła do salonu, gdzie rzuciła się na Justina.
- Żartowniś - prychnęła. Uśmiechnęła się chytrze i nachyliła do jego ucha. - Pomyśleć, że chciałam zrobić ci loda - zagryzła płatek jego ucha i mogła usłyszeć, jak jego serce przyspiesza. Osiągnęła swój cel, tego była pewna.
- Ty-co, ja pierdole - westchnął, a ona zeszła z niego i podeszła do półki z filmami, złapała Pamiętnik i włożyła płytę do odtwarzacza.
- Cóż, nie wiem kiedy zasłużysz ponownie, Justy - powiedziała, siadając obok niego. Sama nie była pewna skąd w niej tyle odwagi i dlaczego nie zawstydziła się, ale zrzuciła to na okres, po czym włączyła film.
- Kolejny z serii "Jak mógł nie ruszyć cię taki film, jesteś taki nieczuły, Justin"? - westchnął i objął ją ręką. Skinęła głową i sięgnęła miskę do połowy napełnioną popcornem i oparła się o Justina, podciągając nogi wyżej.
W czasie oglądania Kaytlin cytowała większość filmu, przez co Justin cały czas wzdychał.
- "Jeśli ty jesteś ptakiem, ja też nim jestem", zapamiętaj to Justin, musisz mi to kiedyś powiedzieć - wydęła wargi i spojrzała na niego. Skinął głową, prawdopodobnie zapominając cytat, po czym lekko musnął jej wargi.
- Cóż, możesz iść na imprezę, jeśli masz, uh, okres? - zapytał niezręcznie, a ona wyruszyła ramionami.
- To okres, nie choroba, która przykuwa cię do łóżka, Justin - westchnęła i kiedy w filmie umarli na jednym łóżku, podniosła się do góry, ponieważ to nie był ten, na którym mogłaby się rozkleić i zaniosła brudne naczynia do kuchni. Włożyła wszystko do zmywarki i zajrzała do szafki ze smakołykami. Wyjęła paczkę Oreo i otworzyła je, a po chwili dołączył do niej Justin.
- Yay! To oreo - powiedział jak dziecko i sięgnął po jedno czarne ciasteczko. Kaytlin odłożyła je na blat i sięgnęła po mleko, a także wyjęła dwie galaretki i bitą śmietanę, które tam znalazła. - Jezu, na pewno już się nie głodzisz - powiedział sarkastycznie, patrząc na słodycze, które znalazły się obok niej. W jakiś sposób dotarło to do jej serca, ale stwierdziła, że nie miał na myśli tego, że jest gruba.
- To ten czas, kiedy w miesiącu ciągle jem - wzruszyła ramionami i nalała śmietany na galaretkę i pokruszyła oreo na nią. Wyjęła dwie łyżeczki i podała jedną Justinowi, który wcześniej złapał galaretkę. Kaytlin usiadła na blacie stołu, a chłopak stanął między jej nogami i po prostu jedli truskawkową galaretkę.
W międzyczasie Kaytlin spojrzała na zegarek, który wskazywał dopiero pierwszą popołudniu. Nie obawiała się rodziców, bo cóż, znali Justina od dziecka. Zmienił się, bała się, że jej ojciec uzna go za kryminalistę, którym nawet jeśli był, oni nie musieli wiedzieć. Był jej księciem i nie musiała obawiać się, że coś jej zrobi. Był inny przy niej.
Kiedy skończyli mały deser, Kay poszła do salonu i wyłączyła wszystko, odłożyła filmy na miejsce i zabierając telefon, poszła do swojego pokoju. Justin podążył za nią.
Rzuciła się na łóżko i schowała twarz w poduszce. Zajęczała z bólu, który rozprzestrzenił się w jej brzuchu, a Justin się zaśmiał.
- Nie robiłbym tego na twoim miejscu - rzekł, po czym usiadł na jej udach, żeby nie obciążać brzucha. Pochylił się i złożył na jej karku pocałunek.
- Dlaczego? - zapytała, ale ledwo ją usłyszał. Zaśmiał się.
- Bo to za bardzo mnie podnieca - wyszeptał, a ona zajęczała ponownie, wiedząc, że i tak ona go nie zaspokoi.
- Cóż, mój brzuch mnie boli. Nic na to nie poradzę - powiedziała niewinnie, odwracając głowę na bok.
- Połóż się na plecach - polecił, a ona zmarszczyła brwi. - po prostu to zrób - westchnął, a ona to zrobiła. Justin usiadł na kolanach obok, po czym ściągnął jej spodnie lekko w dół, ale ona powstrzymała go szybko ciągnąc je w górę. - Spokojnie, nie ściągnę ich do końca - uspokoił ją, nie rozumiejąc o co jej chodzi, a ona powoli, ale z wahaniem puściła rąbek spodni. Lekko zsunął je do linii jej majtek, po czym podciągnął bluzę i położył się na jednym boku, lekko masując jej podbrzusze. Odetchnęła z ulgą i zagryzła wargę.
- Czuć to dobrze? - zapytał cicho przy jej uchu, a ona skinęła głową. Ból brzucha powoli zaczął przechodzić, ale ona nie zamierzała tego przyznać. Czuła się zbyt dobrze.
- Nie wiem jak to robisz, ale to wspaniałe - powiedziała i zacisnęła ręce na pościeli. Zabrał rękę a ona wydęła usta. - Czemu przestałeś? - zapytała zasmucona, a on wzruszył ramionami.
- Jeśli bym nie przestał, posunął bym się dalej, a tym masz okres i ten - podrapał się po karku, a ona przytaknęła, zgadzając sie.
Sięgnęła po pilot i włączyła telewizor. Jej telefon zadzwonił, a kiedy zobaczyła, że to Greg rzuciła Justinowi pilot i wyszła z pokoju, by z nim pogadać. Usiadła pod ścianą i odebrała.
- Tak? - zapytała niepewnie.
- Gdzie jesteś? - zapytał zdenerwowany.
- W swoim pokoju - odparła zdziwiona.
- Więc idę do ciebie. Musimy pogadać.
- Jak to, teraz? - zapytała. Przerażona wpadła do pokoju.
- Tak, właśnie wchodzę po schodach - odparł i się rozłączył.
- Do szafy, teraz! - warknęła do Justina. Spojrzał zdezorientowany na nią, a ona pociągnęła go za rękę i wepchnęła go do szafy i zamknęła drzwi, kiedy Greg wszedł do środka. Zobaczyła bluzę Justina na łóżku i szybko wrzuciła ją pod nie.
- Cóż, Kaytlin. Chciałem przeprosić i hm, prosić? - zapytał niepewny.
- Nie wiem, to ty chcesz coś zrobić, racja? - zapytała, próbując być poważna, ale jej wzrok uciekał w stronę szafy.
- Przepraszam za wczoraj, ok? Nie bądź zła, byłem wściekły na tego frajera i po prostu nie mogłem wyobrazić sobie ciebie z nim, kiedy to powinnaś trzymać się z nami - powiedział, a ona przytaknęła, chcąc się go pozbyć z pokoju.
- A prosić chciałeś o..? - zapytała, siadając na łóżku.
- Cóż, o nowe informacje od Kingsów - powiedział, a ona i Justin zamarli w jednym momencie. 
___
Hej!
Co sądzicie o tym rozdziale? 
Nie wiem co mam tu napisać, mam brak weny lol
Dodałam też rozdział na drugiego bloga link
PROSZĘ O KOMENTARZ OD KAŻDEGO! Nawet kropka czy jedno słowo!

niedziela, 22 czerwca 2014

twelve - I don't know

Przeczytaj notkę pod rozdziałem, proszę!
Justin podpłynął do brzegu i podszedł powoli swoich rzeczy, po czym zaczął się ubierać, nie zwracając uwagi, na to że jest mokry. Nachylił się nad Kaytlin, bolało go to, że nic nie odpowiedziała, a właściwie uciekła, ale postanowił o tym nie myśleć. 
- Chodź, bo się przeziębisz - wyszeptał, wyciągając do niej dłoń. Tyle pytań siedziało w jego głowie, nie miał pojęcia co zrobić. Żałował, że powiedział to tak szybko i w nieodpowiednim momencie, ale odsunął to wszystko od siebie, skupiając się jedynie na Kay, która zaczęła drżeć z zimna. Patrzył na nią intensywnie w wyczekiwaniu na jej jakikolwiek ruch. Wyciągnęła powoli rękę w jego stronę, a po chwili złapała za jego dużą dłoń. Nie chciał obejmować jej, ponieważ uważał, że nie jest do tego upoważniony, ponieważ uciekła od niego, co znaczyło, że nie chce mieć nic z nim wspólnego. Oby tylko na jakiś czas, pomyślał. Ich dłonie kilka razy zderzyły się ze sobą, kiedy szli do samochodu, ale nikt nie odważył się złączyć ich palców razem.
Justin wziął kluczyki od Kaytlin i otworzył bagażnik, ponieważ miał nadzieję, że będą tam jakieś koce. Nie mylił się, wyciągnął dwie narzuty i podszedł do drzwi pasażera, ponieważ Kay siedziała już wewnątrz samochodu. Nachylił się nad nią i rozkładając koc, otulił ją po samą szyję, a drugim otoczył jej plecy, kiedy powoli podniósł ją do góry i jedną część zostawił na jej głowie, żeby wsiąknęła w niego woda z jej włosów. Podziękowała spojrzeniem i wtuliła się w materiał. Upewnił się, że jest jej ciepło i wsiadł za kierownicę.
Justin odjechał samochodem i włączył radio, ściszając minimalnie, ponieważ Kaytlin zasypiała. Wciąż nie mógł nic poradzić na to, co powiedział. Wiedział, że najprawdopodobniej sprawił, że ich relacja nie ma sensu, a ona nigdy więcej się do niego nie odezwie. Ale chciał wiedzieć, dlaczego uciekła. Więc zignorował to, że dziewczyna usypiała i odwrócił w jej stronę na ułamek sekundy wzrok.
- Dlaczego uciekłaś? Błagam powiedz mi, bo nie wiem co mam myśleć - powiedział rozdrażniony ciszą wokół, a ona spojrzała na niego. Skanowała powoli jego twarz, myśląc co zrobić. Poprawiła koce, tak, że wyciągnęła rękę na zewnątrz i zaczęła skubać małe paproszki z niego.
- Nie wiem, przeraziłam sie... Nie wiem, to było takie nagłe - westchnęła i przełknęła ślinę. Zacisnął oczy i zatrzymał samochód z piskiem opon, na poboczu. Spojrzał na nią, mimo że nie wiedział co chce powiedzieć.
- Przepraszam, wszystko robię źle i jeśli nie masz ochoty mnie znać, po prostu to powiedz - westchnął, odwrócił głowę  i czekał na to, aż powie, że nie chce mieć z nim już nic wspólnego. Uniosła zdziwiona brwi i zagryzła wargę. Nie chciała tego, chciała go, w tym miejscu, teraz, ale chodziło o ich związek. Ona nie chce przyjaciół z przywilejami, tylko związku, randek, słowa kocham cię, szczerego.
- Nie, Justin, chcę dalej spędzać z tobą czas, chcę, ale chcę cię tylko dla siebie i wiem, że jeśli mówi się kocham, to nie poprzedza się tego zapewnieniem, że chce się być w związku, nie mam racji? - powiedziała szeptem, a on wciągnął powietrze, zdając sobie sprawę, dlaczego uciekła.
- O mój Boże.. Przepraszam-ja, to-nie. Proszę, daj chociaż szansę na spotykanie się z tobą. Zapomnijmy o tym co powiedziałem, ok?  - wyjąkał i w sfrustrowaniu przeczesał włosy. Czuł się źle, bo wiedział, że była strasznie wrażliwa, a on zranił ją tym co zrobił. 
- Po prostu odwieź mnie do Grega - westchnęła i złapała swój telefon z torby. Zegarek wskazywał na jedenastą w nocy i miała kilka nieodebranych połączeń od rodziców. Wybrała numer mamy i przyłożyła telefon do ucha. 
- Kaytlin, wszystko dobrze? - odezwała się po drugiej stronie, a ona chciała jej się wypłakać, ale wiedziała, że nie może zrobić tego teraz. Nie kiedy Justin jest obok i słucha. 
- W porządku, mamo. Jadę do Grega, zostanę u niego na noc - odparła. 
- Zgaduję, że nie masz zamiaru pojawić się jutro w szkole, prawda? - powiedziała pobłażliwie jej mama, a w tle usłyszała sprzeciw ojca. Poczuła się lepiej z myślą, że jej mama pozwoli nie iść jej jutro do szkoły. Miała zamiar poprosić Justina, żeby gdzieś wyszli, jako przyjaciele, ponieważ kochała jego towarzystwo. 
- Jeśli to nie problem - powiedziała, bardzo ostrożnie.
- Uważam, że ostatnio opuszczasz za dużo godzin w szkole - westchnęła jej mama. Kaytlin miała świadomość tego, że opuściła dość sporo dni w ciągu tego semestru. Trzy razy z rzędu wyszła po pierwszej lekcji, bo wyśmiewali się z niej, nie ma co sie dziwić.
- Mamo, za dwa tygodnie zaczynają się ferie, daj mi już luz, nadrobie wszystko - powiedziała z błagalnym tonem, a jej mama westchnęła. Ojciec powiedział coś w tle, potem usłyszała wychodzenie z pokoju. Kaytlin uświadomiła sobie, że zaraz święta i ten cały świąteczny szał na ulicach, w sklepach i domach. I padający śnieg. Nienawidziła tego czasu, ponieważ wszyscy są sztuczni i sztucznie mili, oczekując prezentów od innych. 
- Dobrze, w przyszłym tygodniu nie opuszczasz żadnej godziny, zrozumiano? I żeby było jasne, nie wychodzisz po szkole bez powiedzenia nam gdzie i na ile, bo się o ciebie martwimy, tak jak dzisiaj - dodała - Dobranoc, Kaytlin - rozłączyła się w momencie, kiedy Justin wjechał na ulicę jego i Grega. Kiedy podjechał samochodem pod dom brata Kay, oparł się na fotelu, po czym spojrzał na dziewczynę.
- Tyle bym dał, żeby wiedzieć co myślisz teraz, Kaytlin - westchnął. Odwróciła się speszona w jego stronę i lekko zagryzła wargę, wzruszyła ramionami, powoli zdejmując jeden z kocy, podczas gdy drugim okryła się szczelniej. Złożyła jeden i rzuciła go na tylne siedzenie, mając zamiar jutro schować go do bagażnika. 
- To tak jak ja zawsze, gdy jesteś obok - odparła, zanim zdążyła ugryść się w język. Przełknęła ślinę, kiedy spojrzał na nią zdziwiony. Pokręcił głową.
- Nigdy nie myślę o niczym ważnym - wypuścił z ust powietrze - Dobranoc, Kaytlin - dodał i otworzył drzwi, a kiedy miał wyjść, Kay pociągnęła go za kaptur jego czarnej bluzy z powrotem na siedzenie. Wspięła się na niego, siadając okrakiem, po czym zaczęła intensywnie patrzeć w jego oczy. Zagryzła wargę i nachyliła się do jego ucha. 
- Miałeś mi zaśpiewać, prawda? Bez tego dzisiaj nie zasnę, możesz mi wierzyć - zagryzła płatek jego ucha, nie wiedząc co w nią wstąpiło. Justin uśmiechnął się i złapał za jej biodra, lekko wybijając w nie swoje palce. Spojrzała na niego lekko się odsuwając, by widzieć jego twarz. Nachylił się do jej ust, po czym lekko uniósł wzrok, patrząc w jej oczy. Szukał w głowie jakiejś piosenki, której wiedział, że dziewczyna słucha. Miał jej telefon i przeglądał muzykę, ale żadnego tekstu nie mógł sobie przypomnieć. W końcu pomyślał o jednej, która dokładnie opisuje ich sytuację, więc zaczął cicho śpiewać w jej usta, nie odwracając wzroku od jej oczu. 
- Settle down with me. Cover me up. Cuddle me in. Lie down with me. And hold me in your arms. And your heart's against my chest, your lips. Pressed to my neck. I'm falling for your eyes, but they don't know me yet. And with a feeling I'll forget, I'm in love now. Kiss me like you wanna be loved. You wanna be loved. You wanna be loved. This feels like falling in love. Falling in love. We're falling in love. Settle down with me. And I'll be your safety. You'll be my lady. I was made to keep your body warm. But I'm cold as the wind blows so hold me in your arms* - zakończył śpiewać, lekko muskając jej usta. Jej oczy świeciły, bo zaśpiewał bardzo dziewczyńską piosenkę, przez co wpadła w zachwyt. Złapała jego policzki i ustabilizowała jego muśnięcie ust, pogłębiając pocałunek. Nie chciała odpowiadać na tekst piosenki, zbyt wiele i zbyt szybko oczekiwał, ale to było jedyne co potrafiła zrobić, wiedząc, że jest przy niej miękki.
- Jesteś taki miękki, Justinie Bieberze - wyszeptała do niego, kiedy odsunęła się od niego.
- Jesteś taka tajemnicza dziś, Kaytlin Moon - westchnął, po czym ona zeszła z jego kolan. Wzruszyła ramionami. Było jej gorąco, więc nie nakładała koca, ponieważ i tak zaraz wejdzie do domu. Wzięła go w ręce i również złożyła, odkładając go na poprzedni. Justin zapiął swoją bluzę i nałożył kaptur, po czym wysiadł, a ona za nim.
- Podoba mi się ta bluza - uśmiechnęła się szeroko do niego. Pokręcił głową z dezaprobatą i rzucił jej kluczyki, wcześniej blokując drzwi, po czym ruszył w dół ulicy, bez pożegnania. 
- Kay! Nie jestem miękki, tak przy okazji - krzyknął, kiedy przechodził na drugą stronę ulicy.
Zaśmiała się pod nosem, po czym odwróciła się, wpadając na Grega z wilczym wzrokiem, wpatrującym się w nią. Złapał ją mocno za ramię i wprowadził do domu. Była pewna, że mama do niego zadzwoniła i dlatego był tutaj, czekając na nią. Wywróciła oczami na jego mocny uścisk i wyrwała się, chowając dłonie do mokrych kieszeni spodni. Jej włosy były już prawie suche, przez co zaczęły się puszyć, będąc przy jej twarzy. Parsknęła chcąc je od siebie odciągnąć.
- Umiem chodzić sama, Greg - warknęła i wyprzedziła go, wchodząc do domu. Pierwsze co usłyszała to płacz, głośny płacz. Amanda siedziała na kanapie, a obok niej Tayler, który mimo starań, miał łzy w oczach. Nie wiedziała co się dzieje, więc weszła głębiej do salonu i zobaczyła martwego chłopaka, podobnego do Taya. Zmarszczyła brwi, ponieważ nie widziała go tutaj wcześniej. Zauważyła, że ma kartkę w jego dłoni, której w roztargnieniu nikt zapewne nie zobaczył. Wszyscy ubrani byli w imprezowe, ale wystawne stroje.
- Co do kurwy, Greg? Kto to jest? - warknęła, wiedząc że to ktoś z rodziny Taylera, przez ich podobiznę. 
- Brat Taya, jak myślisz kto to zrobił? - zapytał, stojąc za nią. Powiedział to z wyzwaniem,  by Justin stał się dla niej kimś złym, kryminalistą. Ale on sam nim był, więc nie powinien się co do tego odnosić. Nie odpowiedziała, nachyliła się nad ciałem i wyciągnęła z zacisniętej, zimnej pięści chłopaka zwinięty kawałek papieru, po czym przeczytała zawartość. 
- "Cóż, niedługo przestaniecie istnieć, bo nie nazywamy się The Kings bez powodu".
- Popierdoleni skurwysyni - warknął Greg, Amanda zaniosła się jeszcze większym płaczem, a Tay wyszedł z pokoju. 
Kaytlin podniosła się z zamiarem wyjścia z domu, ale Greg zatrzymał ją dłonią. Spojrzał na nią ciemnymi oczami i pokręcił głową. 
- Nie pójdziesz do niego, Kaytlin, jeśli coś wiesz powiedz nam teraz, a potem mozesz kurwa zniknąć z jego życia - powiedział wściekły. Spojrzała na swoje buty, bo kompletnie zapomniała o wyciąganiu informacji, ale przypomniała sobie coś co mówił jej ostatnio.
- Cóż, powiedział, że będą pokolei eliminować gangi, żeby rządzić w tej dzielnicy i chyba, uhm, padło na was na pierwszy ogień - wyszeptała. Ostrożnie spojrzała na swojego brata, który przez moment patrzył się przed siebie, po czynm zacisnął dłoń na jej ramieniu. Syknęła i złapała za nią. Greg puścił ją, więc pobiegła do pokoju i zamknęła się w nim z płaczem. Justin pośrednio lub nie, zabił kogoś. To tym zajmował się cały dzień?, zapytała siebie. Czy to dlatego był roztargniony i powiedział mi to, żeby mieć pewność, że go nie opusczę, gdy się o tym dowiem?, zadała sobie kolejne pytanie i wyciągnęła telefon, bo nie zamierzała zniknąć z jego, nie ważne jak popieprzonego życia. Zanim jednak zadzwoniła, wyszła z pokoju do Amandy, której nie było u siebie, ale mimo to zabrała jej jakąś koszulkę i dresy, po czym wzięła szybki prysznic i położyła się do łóżka.
Wybrała numer Justina i przytuliła się do poduszki, chowając telefon pod swoim uchem. Okryła się mocnej kołdrą, po czym usłyszała zachrypnięty głos Justina. Uśmiechnęła się lekko, ale usłyszała jakąś dziewczynę po drugiej stronie. Chciała to zignorować, dlatego postanowiła się odezwać. 
- Musiałam cię usłyszeć, przepraszam - powiedziała na wstępie. - I już się rozłączam, dobranoc, Justin - dodała, ale on ją zatrzymał.
- Poczekaj sekundę, ok? - zapytał roztargnionym głosem, a ona przytaknęła głową, czego nie zauważył, ale i tak odszedł od telefonu. Słyszała pojedyncze urywki rozmowy i słyszała, że wyrzucał Jasmine z pokoju, kimkolwiek była.
- Uhm, przeszkodziłam w czymś, prawda? - zapytała, wiedząc, że był już po drugiej stronie telefonu. Westchnął zdziwiony i położył się do łóżka.
- Co? Nie, mów, cokolwiek potrzebujesz - powiedział. To było wspaniałe co powiedział. To znaczy, liczyła na to, że on zrobi dla niej, cokolwiek doprowadzi do jej szczęścia i sprawi, że będzie mieć uśmiech na ustach. 
- Pomyślałam, że.. hm po dzisiejszym moglibyśmy zacząć się spotykać, ale tylko jeśli możesz spróbować, na koniec ewentualnie, hmm. Spróbować być w związku.. choć, hm mogę od ciebie za dużo wymagać, przepraszam - westchnęła, zagryzając wargę. Justin przez moment siedział cicho, co dało dużo do zrozumienia Kay - Oh, okey - powiedziała, ale wciąż nie chciała się rozłączać. Miała nadzieję, że jednak coś odpowie, ale nie będzie to kpiną lub jakimś chamskim tekstem. 
- Jutrzejsza impreza będzie naszą pierwszą randką, w porządku? - zapytał po chwili. Kaytlin uśmiechnęła się szeroko i odwróciła się na drugą stronę. - Czekaj, jesteś teraz w łóżku? - powiedział.
- Jestem, ale co-o co chodzi.. nie Justin - westchnęła, czując o co mu chodzi - Ale co do jutra, to oczywiście, że w porządku - dodała.
- Kaytlin, słyszałaś kiedykolwiek o seks-telefonie? - zapytał, zbywając jej sprzeciw. Wciągnęła gwałtownie powietrze, przełykając ślinę, która nazbierała się w jej ustach. Na myśl o czymś tak seksownym i gorącym jak seks przez telefon zrobiło jej się cholernie gorąco. 
- Oczywiście, że słyszałam, ale, uh, wolałabym, żebyś mi, uhm zaśpiewał - powiedziała, czując zawstydzenie czymś takim. Ale miała nadzieję, że zaśpiewa jej jakąś piosenkę, przy której będzie spokojnie mogła zasnąć.
- Oh, w porządku kochanie - odparł.
Kochaniekochaniekochanie. 
- I need you boo, I gotta see you boo. And the hearts all over the world tonight, said the hearts all over the world tonight. Hey! Little mama, ooh, you're a stunner. Hot..little figure, yes, you're a winner. And I'm so glad to be yours. You're a class all your own. And.. Oh, little cutie. When..you talk to me. I swear..the whole world stops. You're my sweetheart. And I'm so glad that you are mine. You are one of a kind and..**
Jego głos rozniósł się po drugiej stronie słuchawki, sprawiając, że Kaytlin oniemiała, kiedy pierwsze słowa piosenki Chrisa Browna wyszły z jego ust. Po kilku wersach spokojnie zasnęła, a Justin zaczął wsłuchiwać w jej unormowany oddech, wkrótce rozłączając się i samemu zasypiając.
___
*Ed Sheeran - Kiss me
** Chris Brown - With you
___
Hm.. Szybko mi się to pisało i po prostu mam ochotę dodać już dziś rozdział. Nadchodzą wakacje, więc tak będę dodawać :). Zapraszam na nowy rozdział na http://they-just-dont-know-u-jbff.blogspot.com/ i zachęcam do komentarza tu i tam również. Wystarczy jedno słowo, kropka cokolwiek. Zaznaczcie, że tu byliście i mi to wystarczy.
Kocham was mocno i do następnego <3

środa, 18 czerwca 2014

eleven - you're not good enough for him

Proszę o komentarz od każdego kto przeczyta. Wystarczy kropka ♥
Kaytlin wyszła z pokoju i zbiegła po schodach. Weszła do kuchni, gdzie siedziała jej mama, popijając kawę. Kobieta od razu spojrzała na swoją córkę, a widząc uśmiech, którym mógł zdradzać tylko chłopaka, od razu się wyprostowała. Kay wyciągnęła płatki czekoladowe, wysypała je do miski i zalała jogurtem naturalnym wyciągniętym z lodówki. Usiadła przy stole, na wprost mamy i zaczęła jeść. Kiedy zauważyła, że przygląda się jej z zaciekawieniem, odłożyła łyżkę i  spojrzała na nią zdenerwowana.
- Co się stało? - zapytała, a raczej syknęła. Zawsze były problemy, kiedy jej mama się jej tak przyglądała, więc od razu się wściekła.
- Spokojnie, Kaytlin. Chciałam tylko zapytać, czy jesteś szczęśliwa przez tego chłopaka, o którym rozmawiałyśmy - powiedziała pogodnie, a Kay zarumieniła się po sam czubek głowy. Zagryzła wnętrze policzka i wzięła łyżkę płatków do ust, by mieć chwilę czasu na przemyślenia. Skinęła nieśmiało głową i spuściła wzrok, zakłopotana.
- To znaczy, hm. Po prostu cieszę się, że mam przyjaciela. Od dziecka nie miałam nikogo bliskiego, prócz Grega - poprawiła się, odchrząkając niezręcznie, a jej mama skinęła głową, wiedząc, że to nie prawda.
- Dobrze, więc jak mu na imię? - zapytała, po chwili, a Kaytlin wzięła kolejną łyżkę płatków. Starała się rozluźnić, ale nie potrafiła.
- Justin Bieber - powiedziała.
- Ten mały chłopczyk, który biegał po drzewach z twoim bratem. Och, był naprawdę rozkoszny, jaki jest teraz? - zapytała rozpromieniona, złączając swoje dłonie ze sobą. Seksowny, pomyślała, ale powstrzymała się od tego.
- Em... Miły - złapała się małego, ale bezpiecznego kłamstwa. Niestety, Justin był raczej opryskliwy, a miły tylko dla osób, które są naprawdę ważne dla niego w życiu.
- Przyznaj, przystojny czy nie? Od dziecka widać było, że wyrośnie na chłopaka, za którym dziewczyny będą się uganiać i robić wszystko, by zwrócił na nie uwagę - zażartowała jej mama, ale Kaytlin skrzywiła się, bo była ofiarą tych dziewczyn. Skinęła tylko głową i dokończyła swoje śniadanie.
- Wrócę po torbę do pokoju. Pożyczysz mi auto, mamo? - zapytała, na co ona skinęła głową. - Skoro o samochodzie. Moglibyście mi jakiś sprawić, prawda? - mrugnęła do niej i uciekła do pokoju. Wzięła torbę i zbiegła na dół, zabierając kluczyki do auta. Dziś już nie martwiła się o to, co stanie się w szkole, bo wiedziała, że ostrzeżenie Justina podziałało. Jej telefon zadzwonił, więc odebrała i włączyła na głośnomówiący, kiedy zauważyła, że dzwonił Justin.
- Cześć, księżniczko - powiedział pogodnie, kiedy ona umieszczała telefon na desce rozdzielczej. Uśmiechnęła się lekko, czując się wspaniale.
- Cześć - odparła, zatrzymując się pod kawiarnią. Wysiadła z samochodu, biorąc telefon i zwyczajnie przykładając go do ucha. Sięgnęła również po portmonetkę i weszła do wnętrza Starbucksa.
- Jak się czujesz? Przepraszam, że nie mogę być dzisiaj z tobą w szkole - westchnął zły na siebie. Kaytlin lekko zachichotała, stając jako czwarta w kolejce.
- Ze mną w porządku, ale coś mi się wydaje, że z tobą jest źle. Mówisz jak jakiś romantyk, który nie umie beze mnie wytrzymać - zażartowała, a on prychnął. - Ale jeśli rzeczywiście chcesz się ze mną dziś zobaczyć, możesz przyjechać po mnie o drugiej pod szkołę - zaproponowała, zamawiając latte. - Właściwie przyjść, jestem samochodem - westchnęła i odebrała napój, płacąc. Wyszła z kawiarni i wróciła do samochodu.
- Oh, ok.
- Pojedziemy znów do tego domku? Tam jest pięknie - powiedziała z nadzieją. Justin na chwilę zamilkł.
- Właściwie miałem inne plany, ale będziesz musiała zaakceptować to, że zajmie nam trochę czasu, by tam dotrzeć - powiedział zadowolony.
- Jasne, mogę z tobą spędzać czas bez przerwy. I hej, pójdę z tobą na imprezę - powiedziała zadowolona.
- To dobrze, już jestem zadowolony - powiedział, a Kaytlin ruszyła spod kawiarni, kierując się prosto do szkoły. - Jeśli coś będzie się działo, daj mi znać i znajdę się tam za chwilę, skarbie - powiedział to troskliwym głosem, przez co w oczach Kaytlin na chwilę zawitały łzy. 
- Dobrze, Justy - zażartowała.
- Jak mnie nazwałaś? - powiedział poważny, ale po chwili zaśmiał się melodyjnie przez słuchawkę. 
- Justy - powiedziała. Przez moment panowała cisza, w końcu Kaytlin zatrzymała się pod szkołą.
- Gdybym tam był, nie dałbym ci żyć za to, ale niestety nie mam szansy - odparł - Punkt druga pod szkołą - dodał - Pa, księżniczko - dodał i rozłączył się. Zanim wysiadła, złapała za telefon i napisała smsa. Zaśmiała się na widok nazwy, której nie zmieniła od tak długiego czasu.
Do: Gorący pan Bieber
"Kocham jak śpiewasz, zrobisz to dla mnie dzisiaj?"
Na końcu zastanawiała się nad jakąś emotikonką, ale zrezygnowała i nacisnęła wyślij. Wysiadła z samochodu razem z torbą i kawą i ruszyła do budynku. Zostało jej kilka minut, dlatego od razu udała się do szafki. W międzyczasie wypiła kawę i otworzyła wiadomość od Justina.
Od: Gorący pan Bieber
"Oczywiście, wszystko dla mojej księżniczki ;)"
Jej serce przyspieszyło, kiedy zobaczyła mrugającą buźkę. Flirtuje ze mną?, pomyślała i otworzyła szafkę. Wyciągnęła potrzebne jej książki i udała się do klasy. 
-*-
Cały dzień minął jej nadzwyczajnie miło, więc była zadowolona. Jednak, po ostatniej lekcji Brittany i Cynthia przycisnęły ją do szafek.
- Posłuchaj, w tym momencie chcemy dla ciebie naprawdę dobrze - odezwała się Cynthia. - Justin będzie chciał cię przelecieć, a potem cię zostawi - dodała.
- Nie ufaj mu po prostu, a wszystko będzie dobrze. Nie jesteś dla niego wystarczająca, on woli ostre dziewczyny, które nie będą nudziły go w łóżku, ty - zawiesiła głos, wciągając powietrze - Przyznajmy, jesteś wątła, nie dasz mu rady po pierwszym pchnięciu - zakpiła Brittany.
- Pozwól, że ja będę decydować o tym, czy pozwolę mu się przelecieć - ostatnie słowo powiedziała ironicznie. - Przepraszam, my będziemy się kochać i nie będzie traktował mnie jak dziwki, bo z tego co wiem, ciebie tak traktował Brittany. Ile razy przeleciał cię bez słowa na drugi dzień? - powiedziała ze śmiechem i odsunęła się od Brit i Cynthi. One stanęły zdziwione, a Kaytlin parsknęła śmiechem. Bez słowa odeszła i wyszła ze szkoły.
Justin stał oparty o jej samochód, wpatrzony w telefon. Widziała z daleka, że coś go frustrowało, zwłaszcza, że kilka sekund później przeczesał włosy dłonią i schował zdenerwowany telefon. Rozejrzał się dookoła i zatrzymał wzrok na Kay, po czym wypuścił powietrze i powoli udał się w jej stronę.
Kaytlin cały czas myślała tylko o tym, czy Justin naprawdę znudzi sie nią po ich pierwszym razie, jeśli w ogóle taki nadejdzie. Nie chciała poczuć się wykorzystana, mimo że Justin sprawiał wrażenie, kogoś kto się nią interesuje. Wpadła w jego ramiona, zanim w jej oczach pojawiły się łzy i mocno przytuliła się do jego szyi, by przestać myśleć o słowach Cynthii i Brittany.
- Hej, kochanie, jak się czujesz? - powiedział. W Kaytlin aż zawrzało na słowo "kochanie", od razu oderwała się od niego i przycisnęła usta do jego. Chciała tylko wiedzieć, że on jest tu dla niej, a nie dla jej majtek. Ale Justin zawsze jest tajemniczy, a pocałunek nie dał jej niczego, oprócz jeszcze większego pożądania. - Okey, uznam to za świetnie - zaśmiał się i spojrzał w jej oczy. Oparł czoło o jej i nie odrywał od niej wzroku. Uśmiechnęła się, nie chciała zakłócać tej ciszy swoimi słowami, więc nie odezwała się jeszcze przez jakiś czas. Justin złapał ją w pasie i mocno do siebie przysunął ponownie całując jej usta. Nie prosił o wejście, smakował tylko jej ust w krótkim całusie. Kiedy spojrzał w jej oczy na ułamek sekundy widziała, że był szczery co do jego uczuć.
Podeszli do auta, a on powstrzymał Kaytlin od wejścia za kierownicę. Pokręcił jej palcem przed twarzą.
- Ja prowadzę - uśmiechnął się szeroko, a ona otworzyła szerzej oczy, kiedy wyciągnął dłoń po kluczyki.
- No ty chyba sobie żartujesz, niby czemu? - zabrała dłoń z kluczykami za siebie i nie pozwoliła ich sobie zabrać.
- Mam cię gdzieś zabrać, prawda? Więc daj mi te kluczyki i jedźmy tam już - westchnął i wyciągnął rękę jeszcze bardziej. Kaytlin wywróciła oczami, ale podała mu je i udała się na miejsce pasażera. Justin wsiadł i włożył kluczyki do stacyjki. Większość czasu nie odzywali się do siebie, Justin był w wyraźnie złym humorze, a ona nie chciała tego pogarszać, mimo że jej podświadomość wręcz błagała o odpowiedź, co stanie się z nimi, jeśli ona w końcu z nim to zrobi. Wypuściła z ust wstrzymywany oddech, nie wiedząc, że to robiła.
- Coś się stało? - zapytała cicho, a on pokręcił głową. Postanowiła siedzieć już bez słowa, mimo że wiedziała, że coś jest na rzeczy. Zauważyła, że zbliżają sie do wyjazdu ze Stratford i zaczęła się zastanawiać jak szybko wrócą, żeby zdążyć na imprezę.
Po niecałych trzech godzinach Justin zatrzymał auto przy zamkniętym zbiorniku wodnym, a słońce zaczęło zachodzić, ponieważ dochodziła siódma wieczorem. Wysiedli z samochodu, a Kaytlin ruszyła powoli trawnikiem, a potem zawróciła, zauważając, że Justina nie ma obok jej. Rozmawiał przez telefon przy samochodzie, wyraźnie podenerwowany. Kiedy się rozłączył podszedł do niej i mocno, gwałtownie wpił się w jej usta. Przeraziła się i w paraliżu nie oddała pocałunku. Mimo że nie dotknęła go w ogóle, czuła, że jego mięśnie są napięte i mogła poczuć, że zaciska cały czas szczękę, mimo że wciąż przylegał ustami do jej. Bała się i nie musiała się z tym kryć.
- Znów się mnie boisz, prawda? - powiedział, opierając czoło o jej. Nie dopowiedziała, wymijająco przewracając oczami. Zacisnął dłoń w pięść i powoli odetchnął. - Przepraszam, ja-ja, mam po prostu zły dzień, ok? Nie bądź zła. Dzieje się kilka spraw i mam wszystko na głowie. Ah, no i dzisiejsze wyjście do klubu jest jutro, ponieważ Jaxon i Jasmine jeszcze nie wrócili od rodziny - powiedział, starając się być opanowanym.
- W porządku - westchnęła - Co tutaj robimy? - zapytała od niechcenia, ale zastanawiało ją to dlaczego wywiózł ją za miasto.
- Właściwie to miejsce było jedynym, o którym pomyślałem, bo chciałem, żebyśmy byli całkowicie sami. Chociaż właściwie nie wiem po co - wzruszył ramionami i ruszył do ogrodzenia. Kaytlin rozszerzyła oczy i podbiegła do niego, gdy chciał przez nie przeskoczyć.
- Justin co ty robisz? - zapytała przerażona, łapiąc go w pasie. Zaśmiał się, wyraźnie w trochę lepszym humorze. Przeskoczył na drugą stronę i podbiegł do furtki i otworzył ją, po czym zawołał Kay. Nie była co do tego wszystkiego przekonana, ponieważ bała się konsekwencji, ponieważ ewidentnie było to wykroczenie. Ale kiedy Justin wyciągnął do niej rękę, po prostu ją ujęła i weszła powoli do środka. - A jeśli coś się stanie? - zapytała.
- Shh, zadajesz za dużo pytań - powiedział i podbiegł do brzegu małego zbiornika wodnego, po czym położył się trawie i machnął ręką na Kaytlin, żeby dołączyła do niego. Pytanie, które chciała mu zadać dręczyło ją, więc po prostu postanowiła o to zapytać i mieć to z głowy.
Podeszła do niego i usiadła obok, po czym położyła głowę na jego klatce piersiowej. Z tego miejsca mieli widok na słońce chowające się za horyzontem i półksiężyc, który powoli odznaczał się na niebie. Wtuliła się w jego ciepłe ciało i westchnęła.
- Justin? - zagadnęła, a on uniósł się na łokciach, kiedy na niego spojrzała. Zacisnęła szczękę, myśląc czy o to zapytać. Bała się, że ją wyśmieje, albo co gorsza powie, że coś sobie uroiła. - Czy, czy kiedy prześpimy się ze sobą, uh, co będzie z nami? - zapytała. Uniósł brwi do góry w zdziwieniu, ale po chwili zamknął oczy i westchnął.
- Nie wiem... Chodzi o to, że jeśli masz ma myśli związek, nie potrafię - powiedział.
- Oh - westchnęła i podniosła się z jego klatki piersiowej.
- Mam na myśli... Kiedyś cię zdradzę i wiem to, dlatego nigdy się w to nie pakuję - wzruszył ramionami.
-*-
Dwie godziny później wokół było kompletnie ciemno, jedyne światło dawał księżyc na szczycie nieba. Zaczynało robić się zimno, ale oni wciąż siedzieli w kompletnej ciszy, po ostatnim słowie Justina.
- Chodźmy się kąpać... Nago - powiedział. Otworzyła szeroko oczy i parsknęła na niego. Jej ręce wystrzeliły w górę w proteście.
- Żartujesz sobie? - warknęła i podniosła się wściekła do góry. Założyła ręce na piersiach, w żadnym wypadku nie chcąc pozwolić się sobie na to zgodzić.
- Proszę, jest ciemno, nie będę cię widzieć - wzruszył ramionami.
- Co z tego i tak nie jestem dla ciebie wystarczająca - prychnęła i sięgnęła po rąbek swojego krótkiego topu.
- Co? Kto tak powiedział? - powiedział zdziwiony. Wzruszyła ramionami, rozbierając się do bielizny. Zrobiła gest w powietrzu by się odwrócił, więc to zrobił a ona ściągnęła wszystko i weszła powoli do wody, czując jakby wchodziła do wanny pełnej lodu. Justin rozebrał się szybko, a ona stała tyłem zbyt zawstydzona. Stała na wysuniętej płytce, ponieważ nie umiała pływać, a wiedziała, że jest tu głęboko. - Nie wejdziesz dalej? - zapytał, a ona wzdrygnęła się kiedy dotknął jej ramion i wsunął się do wody obok niej. Pokręciła głową z przerażeniem.
- Nie umiem pływać ok? - westchnęła. Uśmiechnął się lekko i wypłynął, zatrzymując się naprzeciw niej. Czuła się jak dziecko zagubione w markecie. Nie wiedziała co zrobić.
- Nie jest tutaj wcale głęboko.
- Nie dla osoby z metr osiemdziesiąt wzrostu - warknęła i założyła ręce na piersiach. Czuła upokorzenie, że jest tutaj, nago, przed nim. Jej policzki oblał rumieniec, ale nie było go widać w tak nikłym świetle księżyca. Wyciągnął w jej stronę ramiona i owinął je wokół jej talli. Odskoczyła od niego. Nie bała się jego dotyku, nie chciała by dotykał jej nieatrakcyjnego ciała.
- Spokojnie - wyszeptał i złapał za jej talię - Owiń nogi wokół mnie - polecił jej, a ona zrobiła to powoli i niepewnie, czując, że jej piersi stykają się z jego klatką. Jego dłonie zjechały pod jej uda, a on powoli zaczął wypływać na środek. Świadomość, że była tak bliska jego męskości sprawiał, że czuła okropnie ciążące uczucie w podbrzuszu. - Ufasz mi? - wyszeptał do jej ucha, a ona przytaknęła - Więc czemu się trzęsiesz i tak często się mnie boisz? - zapytał.
- Jest mi zimno, i jesteś wybuchowy, Justin - powiedziała opryskliwie, a on opuścił ją w dół i pozwoli unosić się na wodzie, wciąż trzymając ją w pasie. Powoli przysunęła się do niego, nie zwracając uwagi na erekcję na jej udzie, po czym lekko musnęła jego usta. - Chcę się z tobą kochać, Justin - wyszeptała w jego usta, a on lekko ją pocałował. Owinęła powoli nogi wokół niego i spojrzała mu w oczy.
- Jesteś pewna? - zapytał cicho, a ona skinęła głową - Tutaj? - zapytał i zdziwił się kiedy, przytaknęła - Nie wolałabyś tego zrobić w domu, w romantycznej atmosferze. Myślałem, że dziewczyny tak wyobrażają sobie swój pierwszy raz - powiedział zadziwiony jej pochopnością.
- Justin ja nie czekałam na tego odpowiedniego, tu nie chodzi o to. Po prostu jesteś pierwszym chłopakiem, z którym łączy mnie coś więcej i ufam ci - westchnęła w jego usta i tchnęła do pocałunku, który on rozpoczął. Powoli odsunął ją od siebie i ustawił się przy jej wejściu.
- Jesteś pewna? - zapytał ponownie, szukając sprzeciwu w jej oczach. Pokręciła głową i schowała głowę w zgięciu jego szyi. Zagryzła wargę, kiedy czuła, że to wszystko się zbliża. - Ale najpierw - zwlekał i odsunął ją od siebie, by spojrzeć jej w oczy. - Muszę ci coś powiedzieć i przepraszam, jeśli stanę się hipokrytą. Kocham cię, Kaytlin - powiedział. Otworzyła szeroko oczy i odepchnęła się od niego. Nie oczekiwała tego. Opadła przy nim do wody, nie zwracając uwagi na to, że nie umie pływać. Uciekła jakoś do brzegu i wybiegła z wody, po czym ubrała się i usiadła na trawię. Justin stał otępiały w wodzie.
Co się właśnie stało, co do kurwy, Kaytlin, powiedz, że go kurwa kochasz, suko?, jej wewnętrzna bogini pchnęła ją do tego, by to powiedziała. Ale ona rozkleiła się, ponieważ, wiedziała, że ich związek nie ma sensu, skoro on tego nie chce. Jedyne pytanie jakie nasuwało jej się do głowy, to czemu jej to powiedział, skoro nie chciał związku.
___
Bardzo was przepraszam, że tak długo. Po prostu nie miałam kiedy usiąść i czegoś napisać. W końcu to zrobiłam i jestem w miarę zadowolona.
Blog dobiega końca, ponieważ będzie miał on tylko niewiele więcej niż 25 rozdziałów, ponieważ nie wiem co mogę jeszcze wymyślić, co może was zaskoczyć jak (mam nadzieję) to xd.
Niedługo wakacje, więc mam nadzieję, że rozdziały dodawać będę częściej. Do następnego, kocham was! Proszę o komentarze od każdego kto przeczyta. 
P.S tt do informowania do @faible_x, ale funkcjonuję na @trusiaxx tylko i wyłącznie, więc tam możecie pisać i pytać :). Po prostu na tym drugim obserwuje mnie przyjaciółka i nie chcę by czytała to opowiadanie. Mam nadzieję, że rozumiecie ♥

sobota, 7 czerwca 2014

ważne info

Wiem, że nic się nie pojawia długo, ale to spowodowane ostatnimi tygodniami roku szkolnego (jak to pięknie brzmi). Staram się coś napisać od tygodnia, ale przychodzę do domu, uczę się czytam zaległe lektury, robię jakieś dodatkowe rzeczy, więc kiedy już zabiorę się do napisania czegoś to padam po trzech zdaniach :(
Obiecuję, że kiedy znajdę czas, możliwe, że w następnym tygodniu, po wystawieniu ocen usiądę i napiszę na spokojnie jedenasty rozdział.
Tak bardzo przepraszam :(

Kto mnie zaobserwuje na tt? Zaczęłam korzystać haha @trusiaxx
Szablon by Selly