środa, 18 czerwca 2014

eleven - you're not good enough for him

Proszę o komentarz od każdego kto przeczyta. Wystarczy kropka ♥
Kaytlin wyszła z pokoju i zbiegła po schodach. Weszła do kuchni, gdzie siedziała jej mama, popijając kawę. Kobieta od razu spojrzała na swoją córkę, a widząc uśmiech, którym mógł zdradzać tylko chłopaka, od razu się wyprostowała. Kay wyciągnęła płatki czekoladowe, wysypała je do miski i zalała jogurtem naturalnym wyciągniętym z lodówki. Usiadła przy stole, na wprost mamy i zaczęła jeść. Kiedy zauważyła, że przygląda się jej z zaciekawieniem, odłożyła łyżkę i  spojrzała na nią zdenerwowana.
- Co się stało? - zapytała, a raczej syknęła. Zawsze były problemy, kiedy jej mama się jej tak przyglądała, więc od razu się wściekła.
- Spokojnie, Kaytlin. Chciałam tylko zapytać, czy jesteś szczęśliwa przez tego chłopaka, o którym rozmawiałyśmy - powiedziała pogodnie, a Kay zarumieniła się po sam czubek głowy. Zagryzła wnętrze policzka i wzięła łyżkę płatków do ust, by mieć chwilę czasu na przemyślenia. Skinęła nieśmiało głową i spuściła wzrok, zakłopotana.
- To znaczy, hm. Po prostu cieszę się, że mam przyjaciela. Od dziecka nie miałam nikogo bliskiego, prócz Grega - poprawiła się, odchrząkając niezręcznie, a jej mama skinęła głową, wiedząc, że to nie prawda.
- Dobrze, więc jak mu na imię? - zapytała, po chwili, a Kaytlin wzięła kolejną łyżkę płatków. Starała się rozluźnić, ale nie potrafiła.
- Justin Bieber - powiedziała.
- Ten mały chłopczyk, który biegał po drzewach z twoim bratem. Och, był naprawdę rozkoszny, jaki jest teraz? - zapytała rozpromieniona, złączając swoje dłonie ze sobą. Seksowny, pomyślała, ale powstrzymała się od tego.
- Em... Miły - złapała się małego, ale bezpiecznego kłamstwa. Niestety, Justin był raczej opryskliwy, a miły tylko dla osób, które są naprawdę ważne dla niego w życiu.
- Przyznaj, przystojny czy nie? Od dziecka widać było, że wyrośnie na chłopaka, za którym dziewczyny będą się uganiać i robić wszystko, by zwrócił na nie uwagę - zażartowała jej mama, ale Kaytlin skrzywiła się, bo była ofiarą tych dziewczyn. Skinęła tylko głową i dokończyła swoje śniadanie.
- Wrócę po torbę do pokoju. Pożyczysz mi auto, mamo? - zapytała, na co ona skinęła głową. - Skoro o samochodzie. Moglibyście mi jakiś sprawić, prawda? - mrugnęła do niej i uciekła do pokoju. Wzięła torbę i zbiegła na dół, zabierając kluczyki do auta. Dziś już nie martwiła się o to, co stanie się w szkole, bo wiedziała, że ostrzeżenie Justina podziałało. Jej telefon zadzwonił, więc odebrała i włączyła na głośnomówiący, kiedy zauważyła, że dzwonił Justin.
- Cześć, księżniczko - powiedział pogodnie, kiedy ona umieszczała telefon na desce rozdzielczej. Uśmiechnęła się lekko, czując się wspaniale.
- Cześć - odparła, zatrzymując się pod kawiarnią. Wysiadła z samochodu, biorąc telefon i zwyczajnie przykładając go do ucha. Sięgnęła również po portmonetkę i weszła do wnętrza Starbucksa.
- Jak się czujesz? Przepraszam, że nie mogę być dzisiaj z tobą w szkole - westchnął zły na siebie. Kaytlin lekko zachichotała, stając jako czwarta w kolejce.
- Ze mną w porządku, ale coś mi się wydaje, że z tobą jest źle. Mówisz jak jakiś romantyk, który nie umie beze mnie wytrzymać - zażartowała, a on prychnął. - Ale jeśli rzeczywiście chcesz się ze mną dziś zobaczyć, możesz przyjechać po mnie o drugiej pod szkołę - zaproponowała, zamawiając latte. - Właściwie przyjść, jestem samochodem - westchnęła i odebrała napój, płacąc. Wyszła z kawiarni i wróciła do samochodu.
- Oh, ok.
- Pojedziemy znów do tego domku? Tam jest pięknie - powiedziała z nadzieją. Justin na chwilę zamilkł.
- Właściwie miałem inne plany, ale będziesz musiała zaakceptować to, że zajmie nam trochę czasu, by tam dotrzeć - powiedział zadowolony.
- Jasne, mogę z tobą spędzać czas bez przerwy. I hej, pójdę z tobą na imprezę - powiedziała zadowolona.
- To dobrze, już jestem zadowolony - powiedział, a Kaytlin ruszyła spod kawiarni, kierując się prosto do szkoły. - Jeśli coś będzie się działo, daj mi znać i znajdę się tam za chwilę, skarbie - powiedział to troskliwym głosem, przez co w oczach Kaytlin na chwilę zawitały łzy. 
- Dobrze, Justy - zażartowała.
- Jak mnie nazwałaś? - powiedział poważny, ale po chwili zaśmiał się melodyjnie przez słuchawkę. 
- Justy - powiedziała. Przez moment panowała cisza, w końcu Kaytlin zatrzymała się pod szkołą.
- Gdybym tam był, nie dałbym ci żyć za to, ale niestety nie mam szansy - odparł - Punkt druga pod szkołą - dodał - Pa, księżniczko - dodał i rozłączył się. Zanim wysiadła, złapała za telefon i napisała smsa. Zaśmiała się na widok nazwy, której nie zmieniła od tak długiego czasu.
Do: Gorący pan Bieber
"Kocham jak śpiewasz, zrobisz to dla mnie dzisiaj?"
Na końcu zastanawiała się nad jakąś emotikonką, ale zrezygnowała i nacisnęła wyślij. Wysiadła z samochodu razem z torbą i kawą i ruszyła do budynku. Zostało jej kilka minut, dlatego od razu udała się do szafki. W międzyczasie wypiła kawę i otworzyła wiadomość od Justina.
Od: Gorący pan Bieber
"Oczywiście, wszystko dla mojej księżniczki ;)"
Jej serce przyspieszyło, kiedy zobaczyła mrugającą buźkę. Flirtuje ze mną?, pomyślała i otworzyła szafkę. Wyciągnęła potrzebne jej książki i udała się do klasy. 
-*-
Cały dzień minął jej nadzwyczajnie miło, więc była zadowolona. Jednak, po ostatniej lekcji Brittany i Cynthia przycisnęły ją do szafek.
- Posłuchaj, w tym momencie chcemy dla ciebie naprawdę dobrze - odezwała się Cynthia. - Justin będzie chciał cię przelecieć, a potem cię zostawi - dodała.
- Nie ufaj mu po prostu, a wszystko będzie dobrze. Nie jesteś dla niego wystarczająca, on woli ostre dziewczyny, które nie będą nudziły go w łóżku, ty - zawiesiła głos, wciągając powietrze - Przyznajmy, jesteś wątła, nie dasz mu rady po pierwszym pchnięciu - zakpiła Brittany.
- Pozwól, że ja będę decydować o tym, czy pozwolę mu się przelecieć - ostatnie słowo powiedziała ironicznie. - Przepraszam, my będziemy się kochać i nie będzie traktował mnie jak dziwki, bo z tego co wiem, ciebie tak traktował Brittany. Ile razy przeleciał cię bez słowa na drugi dzień? - powiedziała ze śmiechem i odsunęła się od Brit i Cynthi. One stanęły zdziwione, a Kaytlin parsknęła śmiechem. Bez słowa odeszła i wyszła ze szkoły.
Justin stał oparty o jej samochód, wpatrzony w telefon. Widziała z daleka, że coś go frustrowało, zwłaszcza, że kilka sekund później przeczesał włosy dłonią i schował zdenerwowany telefon. Rozejrzał się dookoła i zatrzymał wzrok na Kay, po czym wypuścił powietrze i powoli udał się w jej stronę.
Kaytlin cały czas myślała tylko o tym, czy Justin naprawdę znudzi sie nią po ich pierwszym razie, jeśli w ogóle taki nadejdzie. Nie chciała poczuć się wykorzystana, mimo że Justin sprawiał wrażenie, kogoś kto się nią interesuje. Wpadła w jego ramiona, zanim w jej oczach pojawiły się łzy i mocno przytuliła się do jego szyi, by przestać myśleć o słowach Cynthii i Brittany.
- Hej, kochanie, jak się czujesz? - powiedział. W Kaytlin aż zawrzało na słowo "kochanie", od razu oderwała się od niego i przycisnęła usta do jego. Chciała tylko wiedzieć, że on jest tu dla niej, a nie dla jej majtek. Ale Justin zawsze jest tajemniczy, a pocałunek nie dał jej niczego, oprócz jeszcze większego pożądania. - Okey, uznam to za świetnie - zaśmiał się i spojrzał w jej oczy. Oparł czoło o jej i nie odrywał od niej wzroku. Uśmiechnęła się, nie chciała zakłócać tej ciszy swoimi słowami, więc nie odezwała się jeszcze przez jakiś czas. Justin złapał ją w pasie i mocno do siebie przysunął ponownie całując jej usta. Nie prosił o wejście, smakował tylko jej ust w krótkim całusie. Kiedy spojrzał w jej oczy na ułamek sekundy widziała, że był szczery co do jego uczuć.
Podeszli do auta, a on powstrzymał Kaytlin od wejścia za kierownicę. Pokręcił jej palcem przed twarzą.
- Ja prowadzę - uśmiechnął się szeroko, a ona otworzyła szerzej oczy, kiedy wyciągnął dłoń po kluczyki.
- No ty chyba sobie żartujesz, niby czemu? - zabrała dłoń z kluczykami za siebie i nie pozwoliła ich sobie zabrać.
- Mam cię gdzieś zabrać, prawda? Więc daj mi te kluczyki i jedźmy tam już - westchnął i wyciągnął rękę jeszcze bardziej. Kaytlin wywróciła oczami, ale podała mu je i udała się na miejsce pasażera. Justin wsiadł i włożył kluczyki do stacyjki. Większość czasu nie odzywali się do siebie, Justin był w wyraźnie złym humorze, a ona nie chciała tego pogarszać, mimo że jej podświadomość wręcz błagała o odpowiedź, co stanie się z nimi, jeśli ona w końcu z nim to zrobi. Wypuściła z ust wstrzymywany oddech, nie wiedząc, że to robiła.
- Coś się stało? - zapytała cicho, a on pokręcił głową. Postanowiła siedzieć już bez słowa, mimo że wiedziała, że coś jest na rzeczy. Zauważyła, że zbliżają sie do wyjazdu ze Stratford i zaczęła się zastanawiać jak szybko wrócą, żeby zdążyć na imprezę.
Po niecałych trzech godzinach Justin zatrzymał auto przy zamkniętym zbiorniku wodnym, a słońce zaczęło zachodzić, ponieważ dochodziła siódma wieczorem. Wysiedli z samochodu, a Kaytlin ruszyła powoli trawnikiem, a potem zawróciła, zauważając, że Justina nie ma obok jej. Rozmawiał przez telefon przy samochodzie, wyraźnie podenerwowany. Kiedy się rozłączył podszedł do niej i mocno, gwałtownie wpił się w jej usta. Przeraziła się i w paraliżu nie oddała pocałunku. Mimo że nie dotknęła go w ogóle, czuła, że jego mięśnie są napięte i mogła poczuć, że zaciska cały czas szczękę, mimo że wciąż przylegał ustami do jej. Bała się i nie musiała się z tym kryć.
- Znów się mnie boisz, prawda? - powiedział, opierając czoło o jej. Nie dopowiedziała, wymijająco przewracając oczami. Zacisnął dłoń w pięść i powoli odetchnął. - Przepraszam, ja-ja, mam po prostu zły dzień, ok? Nie bądź zła. Dzieje się kilka spraw i mam wszystko na głowie. Ah, no i dzisiejsze wyjście do klubu jest jutro, ponieważ Jaxon i Jasmine jeszcze nie wrócili od rodziny - powiedział, starając się być opanowanym.
- W porządku - westchnęła - Co tutaj robimy? - zapytała od niechcenia, ale zastanawiało ją to dlaczego wywiózł ją za miasto.
- Właściwie to miejsce było jedynym, o którym pomyślałem, bo chciałem, żebyśmy byli całkowicie sami. Chociaż właściwie nie wiem po co - wzruszył ramionami i ruszył do ogrodzenia. Kaytlin rozszerzyła oczy i podbiegła do niego, gdy chciał przez nie przeskoczyć.
- Justin co ty robisz? - zapytała przerażona, łapiąc go w pasie. Zaśmiał się, wyraźnie w trochę lepszym humorze. Przeskoczył na drugą stronę i podbiegł do furtki i otworzył ją, po czym zawołał Kay. Nie była co do tego wszystkiego przekonana, ponieważ bała się konsekwencji, ponieważ ewidentnie było to wykroczenie. Ale kiedy Justin wyciągnął do niej rękę, po prostu ją ujęła i weszła powoli do środka. - A jeśli coś się stanie? - zapytała.
- Shh, zadajesz za dużo pytań - powiedział i podbiegł do brzegu małego zbiornika wodnego, po czym położył się trawie i machnął ręką na Kaytlin, żeby dołączyła do niego. Pytanie, które chciała mu zadać dręczyło ją, więc po prostu postanowiła o to zapytać i mieć to z głowy.
Podeszła do niego i usiadła obok, po czym położyła głowę na jego klatce piersiowej. Z tego miejsca mieli widok na słońce chowające się za horyzontem i półksiężyc, który powoli odznaczał się na niebie. Wtuliła się w jego ciepłe ciało i westchnęła.
- Justin? - zagadnęła, a on uniósł się na łokciach, kiedy na niego spojrzała. Zacisnęła szczękę, myśląc czy o to zapytać. Bała się, że ją wyśmieje, albo co gorsza powie, że coś sobie uroiła. - Czy, czy kiedy prześpimy się ze sobą, uh, co będzie z nami? - zapytała. Uniósł brwi do góry w zdziwieniu, ale po chwili zamknął oczy i westchnął.
- Nie wiem... Chodzi o to, że jeśli masz ma myśli związek, nie potrafię - powiedział.
- Oh - westchnęła i podniosła się z jego klatki piersiowej.
- Mam na myśli... Kiedyś cię zdradzę i wiem to, dlatego nigdy się w to nie pakuję - wzruszył ramionami.
-*-
Dwie godziny później wokół było kompletnie ciemno, jedyne światło dawał księżyc na szczycie nieba. Zaczynało robić się zimno, ale oni wciąż siedzieli w kompletnej ciszy, po ostatnim słowie Justina.
- Chodźmy się kąpać... Nago - powiedział. Otworzyła szeroko oczy i parsknęła na niego. Jej ręce wystrzeliły w górę w proteście.
- Żartujesz sobie? - warknęła i podniosła się wściekła do góry. Założyła ręce na piersiach, w żadnym wypadku nie chcąc pozwolić się sobie na to zgodzić.
- Proszę, jest ciemno, nie będę cię widzieć - wzruszył ramionami.
- Co z tego i tak nie jestem dla ciebie wystarczająca - prychnęła i sięgnęła po rąbek swojego krótkiego topu.
- Co? Kto tak powiedział? - powiedział zdziwiony. Wzruszyła ramionami, rozbierając się do bielizny. Zrobiła gest w powietrzu by się odwrócił, więc to zrobił a ona ściągnęła wszystko i weszła powoli do wody, czując jakby wchodziła do wanny pełnej lodu. Justin rozebrał się szybko, a ona stała tyłem zbyt zawstydzona. Stała na wysuniętej płytce, ponieważ nie umiała pływać, a wiedziała, że jest tu głęboko. - Nie wejdziesz dalej? - zapytał, a ona wzdrygnęła się kiedy dotknął jej ramion i wsunął się do wody obok niej. Pokręciła głową z przerażeniem.
- Nie umiem pływać ok? - westchnęła. Uśmiechnął się lekko i wypłynął, zatrzymując się naprzeciw niej. Czuła się jak dziecko zagubione w markecie. Nie wiedziała co zrobić.
- Nie jest tutaj wcale głęboko.
- Nie dla osoby z metr osiemdziesiąt wzrostu - warknęła i założyła ręce na piersiach. Czuła upokorzenie, że jest tutaj, nago, przed nim. Jej policzki oblał rumieniec, ale nie było go widać w tak nikłym świetle księżyca. Wyciągnął w jej stronę ramiona i owinął je wokół jej talli. Odskoczyła od niego. Nie bała się jego dotyku, nie chciała by dotykał jej nieatrakcyjnego ciała.
- Spokojnie - wyszeptał i złapał za jej talię - Owiń nogi wokół mnie - polecił jej, a ona zrobiła to powoli i niepewnie, czując, że jej piersi stykają się z jego klatką. Jego dłonie zjechały pod jej uda, a on powoli zaczął wypływać na środek. Świadomość, że była tak bliska jego męskości sprawiał, że czuła okropnie ciążące uczucie w podbrzuszu. - Ufasz mi? - wyszeptał do jej ucha, a ona przytaknęła - Więc czemu się trzęsiesz i tak często się mnie boisz? - zapytał.
- Jest mi zimno, i jesteś wybuchowy, Justin - powiedziała opryskliwie, a on opuścił ją w dół i pozwoli unosić się na wodzie, wciąż trzymając ją w pasie. Powoli przysunęła się do niego, nie zwracając uwagi na erekcję na jej udzie, po czym lekko musnęła jego usta. - Chcę się z tobą kochać, Justin - wyszeptała w jego usta, a on lekko ją pocałował. Owinęła powoli nogi wokół niego i spojrzała mu w oczy.
- Jesteś pewna? - zapytał cicho, a ona skinęła głową - Tutaj? - zapytał i zdziwił się kiedy, przytaknęła - Nie wolałabyś tego zrobić w domu, w romantycznej atmosferze. Myślałem, że dziewczyny tak wyobrażają sobie swój pierwszy raz - powiedział zadziwiony jej pochopnością.
- Justin ja nie czekałam na tego odpowiedniego, tu nie chodzi o to. Po prostu jesteś pierwszym chłopakiem, z którym łączy mnie coś więcej i ufam ci - westchnęła w jego usta i tchnęła do pocałunku, który on rozpoczął. Powoli odsunął ją od siebie i ustawił się przy jej wejściu.
- Jesteś pewna? - zapytał ponownie, szukając sprzeciwu w jej oczach. Pokręciła głową i schowała głowę w zgięciu jego szyi. Zagryzła wargę, kiedy czuła, że to wszystko się zbliża. - Ale najpierw - zwlekał i odsunął ją od siebie, by spojrzeć jej w oczy. - Muszę ci coś powiedzieć i przepraszam, jeśli stanę się hipokrytą. Kocham cię, Kaytlin - powiedział. Otworzyła szeroko oczy i odepchnęła się od niego. Nie oczekiwała tego. Opadła przy nim do wody, nie zwracając uwagi na to, że nie umie pływać. Uciekła jakoś do brzegu i wybiegła z wody, po czym ubrała się i usiadła na trawię. Justin stał otępiały w wodzie.
Co się właśnie stało, co do kurwy, Kaytlin, powiedz, że go kurwa kochasz, suko?, jej wewnętrzna bogini pchnęła ją do tego, by to powiedziała. Ale ona rozkleiła się, ponieważ, wiedziała, że ich związek nie ma sensu, skoro on tego nie chce. Jedyne pytanie jakie nasuwało jej się do głowy, to czemu jej to powiedział, skoro nie chciał związku.
___
Bardzo was przepraszam, że tak długo. Po prostu nie miałam kiedy usiąść i czegoś napisać. W końcu to zrobiłam i jestem w miarę zadowolona.
Blog dobiega końca, ponieważ będzie miał on tylko niewiele więcej niż 25 rozdziałów, ponieważ nie wiem co mogę jeszcze wymyślić, co może was zaskoczyć jak (mam nadzieję) to xd.
Niedługo wakacje, więc mam nadzieję, że rozdziały dodawać będę częściej. Do następnego, kocham was! Proszę o komentarze od każdego kto przeczyta. 
P.S tt do informowania do @faible_x, ale funkcjonuję na @trusiaxx tylko i wyłącznie, więc tam możecie pisać i pytać :). Po prostu na tym drugim obserwuje mnie przyjaciółka i nie chcę by czytała to opowiadanie. Mam nadzieję, że rozumiecie ♥

14 komentarzy:

  1. Omg jak on tak mógł ???
    Rozdział świetny : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ten blog<3
    Rozdzial genialny jak kazdy pozdrawiam !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże Kay wyznaj mu że też go kochasz a nie...
    Zdziwiło mnie to że on jej powiedział to po tym jak dał jej do zrozumienie że nie chce być z nią w związku to naprawdę mnie zdziwiło no i może.... zirytowało??? Sama nie wiem ale mam nadzieje że ona mu powie co do niego czuje bo ja tu nie przeżyje jak ona mu tego nie powie normalnie zgon na miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To było takie ahsbdhshdhdhhs *w*
    Świetny!

    OdpowiedzUsuń
  7. ... o kurczę... to było ... jkdbsvjalzcxvbjadbvjfd
    ten rozdział jest super i nie chcę mówić, że jest najlepszy, bo jeszcze inne rozdział przed nami ^^
    życzę weny xoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo. <3 czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  9. jest 2 w nocy i naprawde jestem strasznie zmeczona, wiec 'normalny' komentarz napisze jak juz wstane, obiecuje x
    chcialam po prostu dac znac, ze czytam
    @wonderfulniallx

    OdpowiedzUsuń
  10. Niech sie wkoncu kochaja <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly