wtorek, 6 maja 2014

eight - I love make u happy





Kaytlin w drodze do domu od dziadków Brittany myślała tylko o tym, że w końcu jest choć trochę lubiana w szkole. Kiedy jej telefon zawibrował i zawiadomił o smsie od razu po niego sięgnęła. Zobaczyła podpis Justina i uświadomiła sobie, że dziewczyny również i nazwę widziały. Otworzyła wiadomość i zanim przeczytała, rozejrzała się po autobusie, w którym się znajdowała.

"Cholera, Kaytlin! Ten filmik praktycznie rozkazał mi się zaspokoić. O co chodzi?!"

Zarumieniła się, nie wiedząc jak to wyjaśnić. Napisała mu, żeby się po prostu spotkali, a on zaproponował kawiarnię w centrum handlowym. Cieszyła się, że autobus, którym jechała miał po drodze, bo wysiadła i doszła pod galerię. Od razu udała się do miejsca, gdzie się umówili i zajęła stolik w oczekiwaniu. Zamówiła kawę i musiała przyznać, że jeśli dalej tak pójdzie, skończy uzależniona od niej.

Poczuła dłonie na oczach, a po chwili zrozumiała, że ktoś je zasłania. Justin. Poczuła rumieniec wspinający się po jej plecach i od razu zagryzła wargę. Zaśmiała się, chcąc zmniejszyć zażenowanie, a chłopak usiadł na wprost. Wpatrywał się w nią przez dłuższy moment, a ona nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Było jej wstyd za to jak się zachowała. Justin zrozumiał i złapał jej dłoń.

- Ej - odezwał się w końcu, a ona uniosła wzrok.

- Widziałeś moje okropne ciało i ugh, czuje się brudna, bo zachowałam się jak gwiazdka porno, bo takie miałam zadanie w pytanie lub zadanie - westchnęła i w końcu spojrzała mu w oczy. Musiała odzwyczaić się od podziwiania ich koloru. Musiała przestać zauważać w nim atrakcyjność, musiała zacząć odsuwać go od siebie, ale jednocześnie zbliżyć się do niego.

- Po pierwsze, ciało masz akurat piękne i wiele dziewczyn może ci go zazdrościć - uśmiechnął się, kciukiem gładząc wierzch jej dłoni. W głowie rozegrał się jej sen, kiedy smyrał palcem po jej ramieniu, powoli wyciągnęła dłoń z jego uścisku. Właśnie dlatego nie mogła się w nim zakochać, bo od razu wie, że jest spisana na straty. - Hej, jeśli to wideo trafiło tylko do mnie, to nie masz co się obawiać. Jest moim osobistym filmem erotycznym - puścił jej oczko.

Kaytlin jak oparzona sięgnęła do telefonu, przyswajając sobie słowa chłopaka. Spojrzała na spis wysłanych wiadomości i uświadomiła sobie, że to nie tylko Justin je dostał, cała szkoła, którą miała w spisie. W jej oczy napłynęły łzy, a Bieber wyrwał jej urządzenie z rąk, patrząc przerażony na ekran.

Mój horror się jeszcze nie skończył, myślała. To dopiero początek mojego prawdziwego upokorzenia, jej umysł pracował na największych obrotach. Jestem skończona. Będę uważana za pieprzoną dziwkę.

- Justin - powiedziała, pieprząc cały plan Grega - Nie możesz się więcej ze mną pokazywać. Będziesz skończony jeszcze bardziej - dokończyła.

- Myślisz, że reputacja liczy się dla mnie bardziej, niż ty? Myślisz, że idioci z tej pierdolonej szkoły mnie interesują? Mam swoich znajomych, którzy naprawdę się dla mnie liczą, ale oni? Oh, błagam pałętają się za mną, bo uważają mnie za popularnego, ale mam to w dupie, jeśli krzywdzą moją księżniczkę - powiedział i przytulił ją, wcześniej podnosząc się z miejsca. Kaytlin nie dostawszy nawet kawy, wyszła z Justinem z kawiarni, który wsadził ją do samochodu i odjechał w stronę domu. W aucie była cała roztrzęsiona, płakała, histeryzowała. Krzyczała. Zrozumiała, że nie tylko popełniła błąd, kiedy zgodziła się na plan Grega, ale kiedy zaufała dwóm dziwkom aka królowym szkoły.

Justin wniósł ją do pokoju i położył na łóżku, po czym ułożył się obok i mocno przytulił szlochającą dziewczynę. Nie mógł jej uspokoić, a głośne głosy w salonie mu nie pomagały. Gładził ją po włosach, mówił uspokajającym głosem, ale to nie pomagało. Obwiniał się za to, że jest w małym stopniu osobom, która przyczyniła się do jej stanu, ponieważ to on zaczął jej gnębienie. Odetchnął, kiedy szlochanie ustało i okazało się, że dziewczyna zasnęła.

Właściwie nie wiedział, dlaczego zabrał ją tutaj, ale wiedział, że gdyby zabrał ją do domu, musiałby zmierzyć się z jej bratem albo rodzicami. Nie chciał tego, zwłaszcza, że poprzedniego dnia wyczyścił magazyn Dealersów i nie wiedział, czy skończyłoby się to dobrze, dla obojga. A Kaytlin mogła mieć totalny zakaz spotykania się z nim. Nie był pewny, czy przeżyłby, ponieważ strasznie sie do niej przywiązał.

Powoli odsunął się od dziewczyny i wyszedł z pokoju. Dochodziła pora, w której zawsze coś jadł, więc usiadł pod ścianą i zamówił chińszczyznę. Dla niego i Kaytlin. Potem zbiegł schodami w dół i usiadł na kanapie obok Chrisa.

- Masz szczęście, że nie ma tu Jaxona. Nie lubi Kaytlin - powiedział czarnoskóry i dopił swoje piwo.

- Właściwie, to gdzie oboje są? - zapytał od razu.

- Pojechali do jakiejś rodziny - odparł beznamiętnie. Może wydawałoby się to dziwne, ale wszyscy mają jakąś rodzinę, nawet jeśli jest się w gangu. Jest sę z nimi bliżej lub dalej, ale wciąż ma się ojca, matkę, czy rodzeństwo. Chris nienawidził słowa "rodzina", ponieważ pozostała mu tylko matka, narkomanka, więc mógł śmiało powiedzieć, że nie pozostał mu nikt.

- Aha - odparł i spojrzał w ekran telewizora. Leciał jakiś durny film, więc starał się nie zagłębiać.

- Co właściwie zamierzamy zrobić z The Dealers, nie wiem jak tobie, ale mnie cholernie wadzą - powiedział Murzyn, zmieniając kanał. Justin na sekundę złączył brwi.

- Dajmy im się spokojnie odegrać i tak nie uda im się nas osłabić, nie wiem co by wymyślili, my jesteśmy zawsze do przodu - uśmiechnął się zwycięsko i wstał, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Szybko do nich podszedł i otworzył, po czym zapłacił i odebrał jedzenie. Nie odzywając się słowem, pobiegł do pokoju, gdzie obudził Kay, która wyglądała na wykończoną.

- Gdzie łazienka? - zapytała, a on wskazał za siebie. Pobiegła tam, trzymając się za usta, by nie zwymiotować na podłogę. Nie wiedziała czym już wymiotuje, ale wiedziała, że musi szybko kupić leki, bo inaczej pozbędzie się swoich narządów wewnętrznych. Kiedy już skończyła, poczuła okropny głód. Wyszła z łazienki i spojrzała rozmarzona na białe pudełko z czerwonym logiem chińskiej knajpy. Usiadła na wprost chłopaka i patrzyła tylko na jedzenie.

- Nie wiedziałem co lubisz, więc wziąłem to samo co mnie, nudle - uśmiechnął się, a Kay sięgnęła po pudełko i pałeczki. Zaczęli jeść. Pomyślała, że mogą traktować to jako randka. Nie wiedziała, czy robić pierwszy krok, tak wiele się zdarzyło, nie nadążała nad tym wszystkim. On stał się jej bliski, ale nie powinna się przywiązywać.

- Dziękuję - powiedziała, zagryzając wargę. Chłopak spojrzał na nią, a ona po raz kolejny utonęła w jego oczach. Westchnęła i wypuściła powietrze z ust. Musiała się opanować.

- To tylko jedzenie - odparł i mrugnął do niej. Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła.

- Nie za to, głupku. Za wszystko co dla mnie zrobiłeś, a trochę się tego nazbierało - powiedziała poważnie, a on tylko prychnął.

- To i tak nie sprawi, że będziesz mnie inaczej traktować - westchnął, wbijając wzrok w jedzenie. Jeśli ludzie z jego gangu zobaczyliby go w tym momencie, to musiałby ostro pracować, by nie wyjść na mięczaka, ale byli sami, a to traktował jako ich prywatność.

- Co? - zapytała, nie do końca rozumiejąc co ma na myśli. Ale ten tylko pokręcił głową i wrócił do jedzenia.

- Nie ważne - zbył ją.

-*-

- Odprowadzić cię do domu? - zaproponował Justin, a Kay lekko skinęła głową.

- Właściwie, to muszę iść do apteki - powiedziała, wyciągając receptę z kieszeni torby, po czym zarzuciła ją na plecy i zakładając buty.

- Spoko - powiedział, po czym wyszli z domu. Ruszyli ulicą. Między nimi panowała niezręczna cisza. Justin pierwszy raz czuł się w ten sposób, a Kaytlin była zdenerwowana tym co się działo. Wszystko co ich łączyło było cholernie dobre, on troszczył się o nią, uszczęśliwiał, pomagał, a ona udawała kogoś kim nie jest i tylko dlatego, że obiecała coś bratu.

Weszli do najbliższej apteki, gdzie Kay chciała wykupić leki. Podała receptę i sięgnęła do torby po portfel, szukała go bardzo długo, ale nie mogła znaleźć. Nie miała także żadnych drobnych co sprawiło, że wszystko jej ciążyło. Nie miała przy sobie żadnych pieniędzy.

- Szlag! - powiedziała, po czym zaczęła się przeklinać.

- Co jest? - zapytał Justin. Spojrzała na niego, po czym zerknęła na czekającą aptekarkę.

- Nie mam pieniędzy, żeby zapłacić za lekarstwa - westchnęła i opuściła ręce. - Przepraszam, ale muszę cofnąć rachu... - zaczęła, ale Justin wręczył sprzedawczyni odpowiednią kwotę i zebrał leki do torby, którą uparł się nieść. - Jesteś cholernym i szalonym idiotą. Płacisz za mnie, kupujesz mi jedzenie. Jezu nie zasługuję na to by cię znać - westchnęła.

- Lubię cię uszczęśliwiać i ratować z opresji - zaśmiał się. Nie wiedziała dlaczego, ale poczuła się normalnie. Nie czując, że działa pod przymusem. Spojrzała na chłopaka, kiedy zatrzymywali się pod jej domem.

- Uhm.. - mruknęła - To chyba cześć - żachnęła się. Spojrzała w górę, w oczy chłopaka - Odwdzięczę ci się za wszystko niedługo, przysięgam.

Justin nachylił się i pocałował ją namiętnie. Czekał na to cały dzień, aż w końcu poczuł smak jej ust. Nie wiedział co się z nim dzieje, ale pragną jej w kompletnie inny sposób niż Jasmine, czy innych dziewczyn, które brał na jedną noc.

Ona była to, z którą chciał dzielić resztę nocy do końca jego życia. I choć to uczucie potęgowało w jego sercu, to wiedział, że jego szanse na bycie z nią są nikłe. Mimo to, wierzył i starał się ją zdobyć.

- Nie musisz - wyszeptał, biorąc głęboki wdech, kiedy opierał czoło o jej i lekko się uśmiechnął.

- Ale chcę - powiedziała i cofnęła się, po czym weszła na schody i odwróciła lekko głowę - Dobranoc, Justin - uśmiechnęła się i weszła do domu.

Wpadłam, pomyślała i zagryzając wargę, pobiegła do swojego pokoju. 

___
Przepraszam, miał być w piątek, ale miałam pogrzeb wujka :( nie mogłam się za bardzo po tym pozbierać. Nie miałam do niczego głowy. Ledwo teraz mam ;//
Jest strasznie krótki, ale nie mogłam nic więcej wymyślić. Przepraszam za błędy i lecę. :)
nie wiem kiedy następny :(
<3

7 komentarzy:

  1. Swietnt serio:) nie mohe sie dlczekac nastepego:)
    @ayemybizzle

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbliżają się do siebie ;) Nawet nie wiesz jak się tym jaram <3
    Szkoda mi Kay, przeszła już za dużo w tej szkole :(
    Czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdzial.tak wiele sie dzieje.jeszcze bardziej mnie zaciekawilo to opowiadanie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział♥
    czekam nn

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly