czwartek, 15 maja 2014

nine - I prefer to bleed

Proszę o komentarz każdego kto przeczytał, chcę wiedzieć ile osób jeszcze czyta ten ff ;) 


- Pójdę sprawdzić co u niej, mamo - powiedział Greg i wbiegł po schodach, po czym ruszył prosto do pokoju swojej siostry. Łóżko było zagracone pogniecionymi kartkami papieru, na których znajdowały się rysunki, różne napisy, cytaty. Kaytlin spała na małej kanapie pod oknem z słuchawkami na uszach. Przyjechał po nią, żeby zabrać ją do szkoły, ale widocznie nie będzie mu to dzisiaj dane. 
Kay jęknęła i gwałtownie się obudziła. Wyciągnęła słuchawki i przeciągnęła się, po czym nawet nie odwróciła się w stronę Grega, po prostu znów zaczęła coś kreślić na kartkach.
- Greg, daj mi odpocząć. Nie idę dziś do szkoły - westchnęła. Wiązało się to nie tylko z Justinem, ale i z filmikiem, który obiegł całą szkołę. 
- Wiesz... Zawsze zastanawia mnie skąd wiesz, kiedy jestem w twoim pokoju mimo, że mnie nie widzisz - powiedział, a Kaytlin przestała rysować i odwróciła się w jego stronę. 
- Chodzisz bardzo głośno, Greg. Poza tym, twoje auto stoi na chodniku - uśmiechnęła się sztucznie i wróciła wzrokiem do papieru. Chłopak podszedł bliżej i zajrzał jej przez ramię.
- "Wykrwawiam się. Jeśli ostatnią rzeczą, którą zrobię, będzie zniszczenie Ciebie... - zaczął, marszcząc brwi. Szukał sensu tych słów, ale nie mógł doszukać się nawet tego, co chciała przez to przekazać.
- ...Wykrwawię się dla Ciebie - dokończyła - Więc obnażam skórę. I liczę swe grzechy. I zamykam oczy. I zaczynam rozumieć"* - dodała i spojrzała w górę. Greg dalej wyrażał niezrozumienie, a ona lekko parsknęła śmiechem. 
- O co chodzi? - zapytał, a Kaytlin wzruszyła ramionami, podnosząc się do góry. Zaczęła zbierać papiery leżące na ziemi i jej łóżku. Szukała odpowiednich słów, żeby zrezygnować, ale nie chciała za bardzo zdenerwować brata tym co chciała mu powiedzieć. Bo właściwie co chciała? Sorry, nie potrafię go zranić, stał się dla mnie wartościowy?
- Wiesz, słuchałam sobie muzyki i jedna z piosenek miała dokładnie taki tekst i naprawdę zaczynam rozumieć. Ja naprawdę muszę zniszczyć Justina, prawda? To nie jest tylko po to, by przejrzeć ich plany. Pamiętam przecież jak przyjaźniliście się w podstawówce, cholera. Oczywiście wyparłeś to, kiedy się wyprowadziliśmy na trzy lata, prawda? To wszystko co mieliście, chcesz naprawdę się go pozbyć, nie mam racji? A ja jestem tylko złotym środkiem, przecież mogę się do niego zbliżyć. Mogę udawać, że go lubię. Że go kocham. Ale po co? Naprawdę, to nie ma dla mnie sensu. Wolę się wykrwawić, niż być tą, która zniszczyła mu życie - powiedziała piskliwym głosem. Nie wiedziała, kiedy te słowa opuściły jej usta, ale była na siebie wściekła. Greg stał z zaciśniętymi rękoma, patrząc w okno.
Zaczął się śmiać. Przeraźliwie, jak potwór. Nie poznaję go, pomyślała, ale cierpliwie czekała na jego ruch. Odwrócił się do niej z twarzą kompletnie wypraną z emocji. Stał, praktycznie przejrzysty. 
- Wiesz, nasza przyjaźń skończyła się zanim wyjechaliśmy - powiedział. 
- Poszło o zabawkę? - parsknęła śmiechem, nie mogła znieść tego, że mogli pokłócić się tak poważnie w tak młodym wieku. Mieli tylko dwanaście lat. 
- Nie, Kaytlin! - warknął wściekły. - Myślisz, że byliśmy zwykłymi dziećmi, które się ze sobą bawiły, z początku może i tak było, ale kilka dni przed wyjazdem powiedziałem mu, że odchodzę, a on rzucił się na mnie wściekły i zaczął okładać mnie pięściami. Oczywiście oddałem mu i to on wrócił poobijany do domu. 
- Mieliście po dwanaście lat! - krzyknęła, a Greg przyłożył do ust palec wskazujący. Ich rodzice byli piętro niżej. Skinęła głową i postarała się uspokoić. - Czyli to on jest wszystkiemu winien? - powiedziała, analizując sobie wszystko w głowie. Greg skinął głową, a ona tylko wskazała na drzwi. - Wyjdź - dodała, a jej brat lekko się zdziwił. - Daj mi odpocząć, naprawdę - wyszeptała i rzuciła się na łóżko, wiedząc, że nie zostawi tego, co zrobił Justin, tak po prostu.
Zadowolony ze swojego planu Greg wyszedł z pokoju.
-*-
- Jest Justin? - uśmiechnęła się miło do Chrisa i lekko stąpnęła do przodu. Chłopak skinął głową i zawołał chłopaka. Bieber zbiegł po schodach, a widząc Kaytlin uśmiechnął się szeroko. Była wściekła i nie wiedziała dlaczego. Mieli po dwanaście lat, on nie był tym kim jest teraz, myślała jej dobra strona. Oh, błagam, jest gangsterem. Wewnętrzna suka chciała się wydostać.
- Hej, księżniczko - wyszeptał, wtulając się w nią. Nie odwzajemniła gestu, stała jedynie sztywno. - Okey, co jest? - zapytał zdziwiony, patrząc na nią. Zmrużyła oczy i lekko odepchnęła go od siebie.
- Możemy pogadać na osobności? - zapytała, a Justin skinął głową i wyszli przed dom. Ruszyli wzdłuż ulicy. 
- O co chodzi? - zapytał. Wiedział, że coś jest nie tak, a jedyne czego chciał to przytulić ją i nie wypuścić już nigdy ze swoich ramion. Oczywiście nawet jeśli zrobiłby to, to i tak ona odepchnęłaby go, ponieważ była wściekła. 
- Pamiętasz jak przyjaźniłeś się z Gregiem? - zapytała. Nie myślała nawet o tym, że może sie domyślić tego, że jest jego siostrą. Ale Justin wiedział, że brat Kaytlin, to jego były przyjaciel i teraźniejszy wróg. Skinął głową od niechcenia. Nie chciał poruszać tematu przeszłości, ponieważ nienawidził tego co się wydarzyło. To znaczy, kto zostawia swojego przyjaciela tak nagle? - Dlaczego go pobiłeś?! Miałeś tylko dwanaście lat, jak? - warknęła, a Bieber uniósł brwi do góry, kompletnie zdziwiony. To było coś, czego kompletnie się nie spodziewał. 
- Kay, ja nie... - nie pozwoliła mu dokończyć, zatrzymując się i zmuszając go do stanięcia na wprost niej. 
- Błagam nie tłumacz się, bo znam prawdę. Tak po prostu sie na niego rzuciłeś, bo musiał wyjechać tak? - zapytała zła na niego. Ręka ją świerzbiła, chciała go uderzyć, z całej siły. Oblizał wargi wściekły na Grega. On chciał odsunąć ją od niego, ponieważ wiedział, że stają się sobie bliscy. Justin ruszył dalej, a dziewczyna go dogoniła - Odpowiedz mi! - warknęła, łapiąc go za ramię. Wyrwał się i z całej siły uderzył w słup, stojący przy chodniku. 
- Nie. Nie pobiłem go, on wyjechał. Zostawił mnie, nie miałem, kurwa, nikogo poza nim. To znaczy, jak mógłby wyjechać bez jebanego słowa? Nic mu nie zrobiłem, nie miałem nawet pieprzonej okazji, bo nie przyszedł się nawet kurwa pożegnać. Ok? - powiedział poirytowany, sprawiając, że Kaytlin osłupiała. Nie wiedziała komu wierzyć, tym bardziej komu zaufać. Greg stawał się coraz bardziej obcy, kiedy Justin stawał się bliższy, ale nie na tyle, by wierzyć mu bezwarunkowo. 
- Nie wiem już co myśleć. Zostaw mnie na jakiś czas samą,ok? - wyszeptała. Zdała sobie sprawę, że jest kompletnie sama ze wszystkim, bo kto z nią porozmawia. Ściana? Nie ważne jak żałosna się teraz czuła i jak bardzo chciała mu wierzyć i zostać z nim, w jego ramionach, musiała posiedzieć kolejny dzień w samotności. Wiedziała, że jutro musi zmierzyć się z ludźmi ze szkoły i obelgami, typu dziwka, czy puszczalska i tego bała się najbardziej. 
Odwróciła się na pięcie, nie odwracając się w stronę Justina ani razu, po prostu odeszła. Owinęła się szczelniej swetrem, kiedy poczuła na ciele dreszcze, przez listopadowy wiatr. Po długim spacerze, w końcu wróciła do domu i położyła się spać. Nie była gotowa na następny dzień, a w dodatku zmierzenie się z ludźmi ze szkoły. 
-*-
- Justin - powiedziała kiedy podniosła się do góry. - Pieprzony Justin. Nienawidzę go! - warknęła, uderzając piąstkami o pościel. - Jebany kut... - urwała, kiedy drzwi się otworzyły. Zagryzła wargę, kiedy zobaczyła mamę. Westchnęła. Wiedziała, że dziś musi iść do szkoły. 
- Wstawaj, skarbie - powiedziała wciąż stojąc w drzwiach. Kaytlin lekko się uśmiechnęła i przytaknęła, a jej mama miała już wychodzić. 
- Mamo - zawołała za nią, a ta odwróciła się do niej. 
- Tak? - zapytała miło. Była piękną kobietą i całkowicie rozumiała czemu jej tata wybrał właśnie ją. To wzór klasy i piękną w jednej osobie. Kay kiwnęła głową i poklepała miejsce na pościeli, żeby usiadła. Tak też zrobiła. 
- Chodzi o to, że - przerwała, myśląc co powiedzieć - Jeśli, kogoś się... - zastanowiła się nad doborem słowa - Lubi, to czy jeśli ten ktoś zrobił coś złego dawno temu, a ja dowiedziałam się o tym dopiero teraz - urwała, myśląc o co tak właściwie chciała zapytać - to, czy powinnam wybaczyć i zaufać temu komuś? - zagryzła wnętrze policzka. 
- A czy ten ktoś miał szansę wyjaśnić dlaczego to zrobił? - zapytała, a Kaytlin przytaknęła. 
- Ale nie wiem, czy mówił prawdę, ponieważ jestem między młotem a kowadłem. - powiedziała. 
- Więc to chłopak? - jej mama uśmiechnęła się szeroko do córki, a Kaytlin zarumieniła się lekko. 
- Przyjaciel - wyjaśniła. 
- Więc, jeśli czujesz, że mu ufasz, to uwierz jemu, a nie temu, kto ci to powiedział - jej mama mocno ją przytuliła - A teraz wstawaj - dodała i wstała. Kaytlin kiwnęła głową i kiedy drzwi się zamknęły wyskoczyła spod kołdry i ruszyła do szafy. Wyciągnęła czarne rurki i białą bluzkę, sięgającą jej do pępka. Wzięła czystą bieliznę i wszystko rzuciła na pościel na łóżku. Złapała swoją szczotkę i rozczesała włosy, po czym spięła go w warkocz, który lekko opadł na jej ramię. Poszła do łazienki, gdzie umyła zęby i twarz, po czym wróciła do pokoju, gdzie usiadła przy toaletce. Kiedy miała się zacząć malować, usłyszała pukanie do okna. Obróciła się w tamtą stronę i zauważyła Justina. Nie była gotowa z nim rozmawiać, zwłaszcza, że nie wiedziała do końca, czy mu ufa. Tak więc, pokręciła głową i podeszła do okna, by spuścić rolety. Nie zwracała uwagi na pukanie do okna i drzwi balkonu, po prostu się szykowała. Po jakimś czasie dał spokój, a ona gotowa zeszła do kuchni po drugie śniadanie i wyszła z domu. W drodze do szkoły myślała tylko o tym głupim nagraniu i zmierzeniu się z obelgami, które były dla niej jak jad. Bolesny i znienawidzony. Pomyślała, że znęcanie się nad nią szybko się nie skończy, zważywszy na to, że zabrała chłopaka królowej tej szkoły. Powolnym krokiem szła w stronę liceum i liczyła na to, że nigdy się tam nie znajdzie. W dodatku obawiała się spotkania z Justinem, które było nieuniknione, kiedy on będzie musiał ją bronić z własnych nie znanych jej powodów. Przecież prosiła go kilkakrotnie, by przestał, ale zaprzeczał.
Zwolniła kroku jeszcze bardziej, kiedy zarys budynku ukazał się jej oczom i wzięła głęboki wdech i wydech, po czym spuściła głowę, żeby zakryć twarz. Wkroczyła na teren szkoły i mogłaby przysiąc, że tysiące oczu były wlepione w nią. Czuła się nieswojo, więc przyspieszyła i weszła do budynku, po czym od razu udała się do swojej szafki. Wpisała kod i uchyliła drzwiczki, które zostały zatrzaśnięte przez czyjąś dłoń, więc spojrzała w górę i zobaczyła Cynthię, a za nią Brittany. Zaczyna się, pomyślała i westchnęła, szykując się na najgorsze.
- Co tam, dziwko? - Brittany uśmiechnęła się chytrze, szturchając jej ramię. Kaytlin jak zwykle zabrakło słów i odwagi, żeby jej się sprzeciwić. - Ile dzisiaj zarobiłaś? Stówkę, dwie? - zakpiła z niej, a Cynthia i kilka osób w pobliżu zaśmiało się.
- A może Justin płaci ci najwięcej? - powiedziała Cynthia, ale po chwili została przygwożdżona do szafek za szyję. Justin wyrósł przed nimi w jednej sekundzie, a w drugiej trzymał dziewczynę za szyję. Jego wzrok był zimny, a jego ciało napięte. Kay przestraszyła się go, więc wzdrygnęła się i zrobiła krok do tyłu, ale jakiś chłopak popchnął ją do przodu i wyszeptał do ucha.
- Nie uciekaj, przedstawienie się zaczyna - po czym dotknął jej tyłka, a ona krzyknęła, czując w oczach łzy.
- Jeszcze raz odezwiesz się do Kaytlin w taki sposób, albo usłyszę moje lub jej imię z twoich ust, suko - powiedział to, niczym jadem i mocniej docisnął Cynthię do szafek za nią - To osobiście zadbam o to, byś przestała oddychać, póki nie skończę - dokończył i puścił dziewczynę, a ta złapała się gwałtownie za szyję. Spojrzał na wszystkich po czym na Kaytlin i chłopaka za nią, który był bardzo blisko swoim ciałem z jej. Podszedł od niego z rękoma w kieszeniach i spojrzał na jego twarz. - Odsuniesz się sam, czy mam ci pomóc? - warknął, widząc dłoń chłopaka na jej tyłku. Zagotowało się w nim, ponieważ jemu jedynemu wolno było ją tam dotykać, nawet jeśli sam sobie na to zezwolił. Tamten stał jak sparaliżowany, a Justin dał mu z pięści w twarz. - Następnym razem raczę mnie słuchać - ryknął na wszystkich. - Kaytlin jest nietykalna w sposób fizyczny jak i słowny, zrozumieliśmy się? - warknął w stronę Brit, która była za to wszystko odpowiedzialna. Skinęła niepewnie głową, wzdychając.
___
*Imagine Dragons - Bleeding out
___
Przepraszam, że tak długo. I przepraszam za błędy, ale spieszę się do szkoły i nie mam kiedy sprawdzić.
Zapraszam na nowego bloga, którego zacznę wkrótce, nie tak jak tamtego, kiedy będę mieć kilka rozdziałów. Cóż jeden już mam :)
http://they-just-dont-know-u-jbff.blogspot.com/
Do następnego <3

10 komentarzy:

  1. Super !! Czekam na next !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudoo < 3 Chcę następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. boski kocham to ff ! ♥
    @MrsShowtime_

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam to opowiadanie:)
    @kasq_00

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Kocham takiego Bad Justin'a
    ♥czekam na next♥

    OdpowiedzUsuń
  6. super :) mam nadzieję że ten jej brat jej odpuści i będą sobie żyć z Justinem co jest nierealne uh...A poza tym coś się między nimi popsuło ale chcę żeby się naprawiło ♥
    #Somuchlove ~Weronika

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly