piątek, 25 kwietnia 2014

seven - the video


Hej! Chodzi o to, że poprzednio nie poinformowałam nikogo na tt! Przypomniało mi się po kilku dniach, ale nie miałam internetu (męczarnia :c). Jeśli jesteś osobą, którą poinformowałam dziś na tt, wróć do poprzedniego rozdziału ---> link! Przepraszam za to ;//
___
Nienawidzę tego, myślała. Justin jest dla mnie kimś ważnym i tak będzie, nawet nie wiem ile razy bym sobie wmawiała, że nie. Czy dotrzymam danego słowa? To oczywiste, że nie mam odwagi powiedzieć mu wszystkiego, przez co nasza znajomość się zaczęła. Znienawidzi mnie.
- O czym myślisz? - zapytał jeżdżąc palcem po jej ramieniu. Leżeli na jej łóżku pogrążeni w ciszy, która echem odbijała się w ich głowach. Kaytlin przetrawiła jego słowa i zakodowała sobie w umyśle, że kolejny raz go okłamie.
- O niczym konkretnym - odparła, lekko przekręcając głowę w jego stronę. Dokładnie lustrowała jego prawy profil i nawet nie poczuła, kiedy jej oczy się zaszkliły. Szybko je zacisnęła i spojrzała ponownie w sufit. - A ty? - opanowując drżenie głosu, zapytała.
- Szczerze? - zapytał, oblizując suche wargi i spojrzał na nią, unosząc się na łokciu. Skinęła głową w potwierdzeniu. Nachylił się nad jej uchem. - O tym jak bardzo cię nienawidzę, za to jak potraktowałaś to co nas łączy. Wykorzystałaś to, po to by zniszczyć mnie. Nigdy nie kochałaś mnie naprawdę. Nienawidzę cię tak bardzo, że chcę cię zabić - warknął i położył dłoń na jej szyi, po czym zacisnął palce i zaczął ją dusić.
Zaczęła krzyczeć, kiedy obudziła się, czując pot spływający z jej skroni. Oddychała głęboko i nierównomiernie. Była rozpalona i niemal od razu pobiegła do toalety wymiotować. Westchnęła zdenerwowana nad muszlą klozetową. Otarła łzy spływające z jej oczu, przez znienawidzony smak wymiocin w ustach, po czym pewna, że opróżniła żołądek z ostatnich resztek jedzenia z poprzedniego dnia, podniosła się i podeszła do lustra. Sięgnęła po płyn do płukania ust i wlała do kubka, po czym dokładnie wypłukała buzię. Wróciła do pokoju i złapała telefon w rękę, wybierając numer do Amy, jedynej osoby, z którą mogła porozmawiać o tym co dzieje się w jej głowie.
- Halo? - usłyszała po drugiej stronie miły głos Amandy i od razu się trochę rozchmurzyła.
- Amanda, mogę mieć prośbę? - zapytała spokojnie.
- Okey jesteś poważna, o co chodzi? - odparła.
- Masz czas się spotkać? Porozmawiałybyśmy i przy okazji poszłabym do lekarza - odpowiedziała, a Amy przez moment się nie odzywała, aż w końcu zgodziła się.
- Przyjadę po ciebie za pół godziny - powiedziała, po czym się rozłączyła.
Kaytlin wygrzebała z szafy jakieś ubrania, poszła do łazienki i tam wzięła zimny  prysznic, który rozbudził jej komórki. Owinęła się w ręcznik, a mokre włosy rozczesała i zaczęła suszyć. Ubrała się i umyła twarz, po czym nałożyła lekki makijaż. Na koniec wyprostowała włosy i popsikała się perfumami. Wyszła z łazienki, zauważając, że ma zaledwie pięć minut.
Złapała za telefon i wykręciła numer swojego lekarza rodzinnego.
Umówiła wizytę na siódmą wieczorem, co dawało jej niecałe dwie godziny na rozmowę z Amy. Usłyszała głośny klakson i zbiegła schodami w dół, po czym wyszła z domu i wsiadła do samochodu.
- O co chodzi? - zapytała Amanda od razu, po czym nacisnęła gaz do dechy i odjechała z piskiem opon.
- Może najpierw gdzieś pojedziemy? - zapytała - I tam porozmawiamy - dodała, a Amy westchnęła. Widać było, że jest wykończona i zdenerwowana. - A jeśli nie chcesz ze mną gadać to po prostu zawieź mnie do centrum, a stamtąd pójdę po prostu do lekarza - westchnęła, a Amanda spojrzała na nią urażonym wzrokiem.
- Nie znamy się długo, to prawda, ale zawsze cię wysłucham. Nie wiem jak bardzo musiałabym być wkurzona - odparła i mocniej zacisnęła palce na kierownicy.
- Okey... - westchnęła Kaytlin i odwróciła wzrok w stronę okna, myśląc co się dzieje. - Dobra. Co się dzieje? - zapytała Kay i wbiła wzrok w dziewczynę.
- Tayler - fuknęła i zatrzymała białe BMW pod jedną z kawiarni w centrum miasta. Wysiadły, a Amanda kontynuowała. - Spieprzył tak prostą robotę.
- Co zrobił? - zapytała Kay i usiadła przy jednym ze stolików na zewnątrz. Amy opadła niezgrabnie na drugie i powstrzymywała się od krzyku.
- Miał pilnować magazynu, ale - prychnęła z pogardą - Zasnął.
Kaytlin rozchyliła usta. Nie była pewna co było w magazynie, tak czy inaczej wiedziała, że wiąże się to z Justinem i Amanda nie jest tu tylko z powodu jej problemu, ale dlatego, że Greg kazał jej przekazać, że musi się trochę ruszyć z robotą i mimo, że nie usłyszała tego jeszcze, to była pewna, że tak będzie. A to równało się z tym, że nie może tego powiedzieć, co by się nie działo. To co miała teraz na głowie musiała ułożyć sobie sama, wiedząc, że rozmowa z Amandą tylko spotęguje jej nerwy. Skinęła głową w zrozumieniu.
- I cóż, jestem tu też po to, byś przyspieszyła swoją robotę, ponieważ Bieber i jego ferajna postanowili trochę otruć nam życie - westchnęła Amy. Kaytlin zgodziła się i już myślała tylko o tym, że musi udawać cholernie zakochaną i sama się nie zakochać. - Mów co cię gryzie - dodała i spojrzała na kelnera. - Poproszę Latte Macchiato, mrożoną i ciepłą szarlotkę z lodami.
- To samo - dodała Kaytlin, a kelner odszedł ze skinieniem głowy. - To już nieważne Amanda, chodziło o dziewczyny ze szkoły. Poukładałam to sobie w głowie i już jest w porządku - odparła, a Amy skinęła powoli głową. Nie była pewna dlaczego, ale zauważyła nieufność w oczach Amandy.
-*-
- Wciąż nie wierzę, że to się udało! - rozanielony Chris opadł na kanapę, pławiąc się w zwycięstwie.
- To jeszcze nie koniec, Chris - powiedział Bieber, kiedy wkroczył do salonu. Czarnoskóry spojrzał na niego zdziwiony, a Justin usiadł ze stoickim spokojem. - Mam na myśli, oni nie zostawią tego tak po prostu. Ok, mamy ponad tonę tego białego gówna, ale co nam to da, skoro są równie przebiegli co my - dodał, a Chris machnął na niego dłonią.
- On ma rację Chris - dodał Jaxon, rzucając się na kanapę. - Prawda, siostra? - spojrzał na Jasmine, która wracała z kuchni z zimną butelką wódki. Uniosła brwi, nie wiedząc o czym rozmawiają.
- O co chodzi? - zapytała, a Justin wywrócił oczami, nie chcąc powtarzać tego co mówił. Podniósł się do góry i odstawił zimny trunek na stół, po czym złapał brunetkę w pasie i pocałował jej szyję. Spojrzał ja dwóch chłopaków, a Jaxon tylko skinął głową nie przejmując się swoją młodszą siostrą. Już dawno przestał się interesować tym, że Jasmine zachowuje się jak osobista dziwka Biebera. Skoro taka chciała być, on się nie wtrącał.
- Panowie, oblejcie to póki czas, ja zabawię się w inny sposób. A ty mi pomożesz, prawda? - spojrzał na brunetkę znów, a ona tylko skinęła głową. Poszli do pokoju Justina, a Jaxon polał wódki do kieliszków.
- Jesteśmy przez moment sami. Justin jest zaślepiony tą młodszą siostrą Moona - powiedział Jaxon i wypił kieliszek trunku - Myślę, że jest kimś kto musi się do nas wpasować, a potem sprzedać u swojego braciszka - dodał.
- Uważam trochę inaczej. Wiesz jak łatwo jest tak po prostu łazić po szkole? Nic nie obchodzi ich w tej szkole. Mimo, że nie jestem tam zapisany, mogę tak po prostu sobie tam siedzieć. Kaytlin, uh, nie wiem czy jest zdolna do tego, żeby najpierw zbliżyć się do Justina, a potem podle wykorzystać, a wiesz czemu? Bo jest ostro gnębiona, a to, że jest siostrą wroga nie znaczy, że automatycznie jest po ich stronie. - obronił, cóż winną Kaytlin, ale nie wiedział o tym.
- Czyli co, może się przydać do tego, żeby dawać nam informacje? - zapytał Jaxon, polewając kolejny kieliszek.
- Uuu, no nie do końca. Zapewne wie kim jest jej brat, więc na pewno nie będzie działać na jego nie korzyść, zwłaszcza, że wie, że może mu grozić niebezpieczeństwo. Myślę, że po prostu można jej na razie zaufać. Jest nieszkodliwa.
- Wspomnisz moje słowa. Ja jej nie ufam.
-*-
- I co? - zapytała Amanda, wychodząc z przychodni.
- Grypa jelitowa - odparła - To trochę dziwne, bo czuję się okey. Wymioty przychodzą nagle - dodała, po czym wsiadła do białego auta.
- Ty na pewno nie..? - zapytała, nawiązując do imprezy, od której zaczęła się jej bliższa znajomość z Justinem. Kaytlin spojrzała na nią z wyrzutem.
- E... Spokojnie. Dwa dni temu skończył mi się okres - zaśmiała się, a Amy odjechała. Kaytlin miała jedynie trzydzieści minut na dotarcie do domu, zabranie ciuchów i innych rzeczy na jutrzejszy poranek i dotarcie do domu dziadków Brittany.
Dwadzieścia minut później była w domu, ale wiedziała, że jeśli Amanda jej nie pomoże to spóźni się nawet pół godziny, więc pobiegła szybko do domu, prosząc, żeby Amy poczekała, po czym wróciła z ubraniami, kosmetykami i bielizną.
- Proszę podwieź mnie jeszcze gdzieś - błagała, a Collins zgodziła się, wiedząc, że nie ma nic do stracenia. Kaytlin podała jej adres i po chwili były na miejscu. Pocałowała policzek blondynki i podziękowała, po czym wyszła i podeszła do drzwi domu dziadków Brittany.
Zadzwoniła, po czym otworzyła jej Cynthia ubrana w piżamę, a Kaytlin zrzedła mina, zdając sobie sprawę, że jej zapomniała. Cynthia zabrała ją do jakiegoś pokoju, gdzie była Brittany i trzy inne dziewczyny, z których kojarzyła jedną, z którą dzieliła ławkę na matematyce. Johanna. Była niezła z matmy, więc nie rozumiała czemu znajduje się wśród takich wyrachowanych i głupich dziewczyn i to jeszcze bardziej przyprawiało Kay o, o wiele więcej myśli, które nie będą długo rozwikłane. Może ona jest po to, by się z niej pośmiać?, myślała Kaytlin, kiedy siadała na dużym łóżku.
- Cześć - przywitała się ze wszystkimi, ale one zareagowały inaczej, niż się spodziewała. Zaczęły ją przytulać i całować w policzki. Była lekko sparaliżowana, nie wiedząc co robić.
Najpierw postanowiły obejrzeć kilka filmów, Kaytlin w międzyczasie dostała ładną, jedwabną piżamę. Cieszyła się, że wciąż czuła się dobrze, bo nie chciała wymiotować.
- Mam pomysł - Johanna odezwała się pierwszy raz tego wieczoru. - Zagrajmy w pytanie lub wyzwanie - dodała, a dziewczyny oprócz Kay rozochociły się. Nigdy nie lubiła takich zabaw, ale musiała się zgodzić, więc bez sprzeciwów usiadła w kółku. Po kilku pytaniach i zadaniach, w końcu wypadło na nią, a ona wybrała pytanie, nie chcąc ryzykować upokorzeniem. Brittany oblizała usta, podczas wymyślania pytania.
- Czy... Całowałaś się z Justinem? - zapytała z determinacją w oczach. Westchnęła. Musiała policzyć za i przeciw powiedzeniu prawdy. Jeśli przyznałaby się, że tak było, Brit najprawdopodobniej zabiłaby ją długimi tipsami, które miała, jednak też zyskałaby uznanie, które warte by było kilku zadrapań od szponów dziewczyny. Ale jeśli by okłamała czułaby się źle.
- Pamiętaj, że za kłamstwo przysługuje ci przymusowe zadanie - wtrąciła Katie, jedna z głupich podróbek Brittany i Cynthii. Westchnęła i modliła się, żeby nikt nie widział jej pocałunku z Justinem.
- Nie - odparła w końcu. Brit i Cynthia spojrzały po sobie i wtedy uświadomiła sobie w domu obok jej mieszka Johanna.
- Kłamiesz - powiedziały równocześnie wszystkie i zaczęły się naradzać w sprawie karnego zadania dla niej.
- Więc - powiedział Brittany po długiej chwili - Masz jakąś seksowną bieliznę? - zapytała, a ona skinęła niepewnie głową. - Ubierz ją - powiedziała, a Kaytlin złączyła brwi w zdziwieniu. - To część zadania - dodała Brittany, a Kay złapała za bieliznę i poszła do łazienki ubrać ją. Po chwili wróciła w komplecie czerwonej, koronkowej bielizny z niezałożonym gorsetem, który po chwili zawiązała jej Cynthia.
- Nagramy cię jak tańczysz, erotycznie - Brit podkreśliła to słowo i kontynuowała - dla Justina i wyślemy mu to. 
- Co?! Nie! - zaparła się i zagryzła wnętrze policzka. 
- Karne zadanie. 
- Nie chcę tego robić! - krzyknęła. 
- Musisz - odezwały się wszystkie, a ona zagubiona zgodziła się nie wiedząc co innego zrobić. Podała im swój telefon, ponieważ prosiły. Zapomniała, że na tapecie ma klatę Justin i wiedziała, że poznają ją po rozpoznawalnym tatuażu na piersi w kształcie krzyża. 
Zaczęła tańczyć, zdejmowała z siebie powoli gorset, ściągnęła pończochy i szpilki. Rozpuściła włosy, zarzucając nimi seksownie, sama nie wiedząc czemu to robi. Wiedziała, że nie posunie się do tego, że ściągnie z siebie całą bieliznę, więc opuściła ramiączka i spojrzała dyskretnie, ale wymownie na nagrywającą Brittany. Wyłączyła nagrywanie, a dziewczyny zaczęły klaskać, kiedy Katie odeszła na bok i wysłała nagranie. 
Potem wszystkie poszły spać, a rano rozeszły się do swoich domów. A Kaytlin nawet niczego nie podejrzewała.
____
Szczerze? Nie jestem zadowolona ostatnio z tego co piszę i nie wiem, kiedy uda mi się napisać coś co mi się będzie bardzo podobało ;/ ale dodaję, bo nie chcę robić długich przerw ;)
Chciałam zaprosić na nowego bloga, im więcej was, tym lepiej, ohoho :) 
Nie wiem... Nie mam chyba nic więcej do powiedzenia!
No cóż, co rozdziałowa deklaracja, bardzo was kocham! hahah <3 
Do następnego! :)
MIŚ <3
P.S jeśli są jakieś błędy, to bardzo mocno za nie przepraszam, ale nie mam siły już sprawdzić :(

13 komentarzy:

  1. Myślę że te głupie suki roześlą to nagranie całej szkole :(

    OdpowiedzUsuń
  2. boski jak zwykle !

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny naprawdę:) nie mogę się doczekać następnego:) @ayemybizzle

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG co to będzie .... boski :) Kocham i chce następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. OOOOOO <3 czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisze z anonima bo zapomnialam hasla ale rozdzial super !! I czekam na rozdzial w nowy opowiadaniu

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jak zawsze genialny ♥ świetnie piszesz i czekam na następny :) W ogóle co dziewczyny kombinują ? Nie mogę się doczekać xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Pewnie rozesłała to całej szkole czy coś takiego. Wiedzialam, ze to tak sie skonczy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. jfjdjjalaha kocham to, ale blagam niech one nie wysla tego do calej szkoly :o omg nie :( jestem ciekawa miny Justina na ten filmik XD
    Czekam na nastepny oby pojawil sie szybko bo nie wytrzymam :ooo
    xoxo

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly