Tak jak Justin zapowiedział,
był po Kaytlin punktualnie o siódmej czterdzieści, ponieważ zajęcia mieli na
ósmą. Kay zagryzła wnętrze policzka, kiedy poczuła uścisk w brzuchu, gdy
rozległ się dźwięk klaksonu.
- Dlatego, nie bierzesz mojego
samochodu dziś, tak? - zapytał jej tata znad gazety. Nie wiedząc czemu, na jej
policzki wpłynęły wypieki. - Jakaś koleżanka, czy kolega? - nałożył nacisk na
ostatnie słowo, chcąc odpowiedzi, że to koleżanka. Jej ojciec nie był typem
rodzica, który zabraniał jej kontaktu z chłopakami, czy cokolwiek, ale bał się
o nią, zwłaszcza, kiedy w grę wchodził jakiś facet.
- Kolega, ale spokojnie,
wczoraj dopiero zaczęliśmy rozmawiać, tato - uśmiechnęła się promiennie,
zabierając swoje śniadanie i całując tatę w policzek, wyszła z domu, wcześniej
zgarniając torbę spod drzwi. Na jej twarz wpełzł rumieniec, kiedy zobaczyła
Justina opierającego się o czarne Lamborghini. Zagryzła wargę i podeszła powoli
w stronę szatyna. Uśmiechał się do niej szczerze, a kiedy stanęła z nim twarzą
w twarz, objął ją ramionami, a swoje duże dłonie umieścił na dole jej pleców.
Ona mocno go uścisnęła.
- Cześć, księżniczko -
wyszeptał, kiedy odsunęli się od siebie. Kaytlin lekko się uśmiechnęła, a
Bieber otworzył jej drzwi od strony pasażera. Wyszeptała ciche podziękowania, a
chłopak skinął głową, po czym wsiadł za kierownicę i odpalił sportowy
wóz.
Bała się reakcji ludzi, bała
się, że Justin nie robi tego szczerze. Zacisnęła oczy ze strachu, co nie uszło
uwadze Justinowi. Patrzył na nią przez moment, po czym oblizał swoje usta i
położył dłoń na jej kolanie, drugą wciąż prowadząc. Odwróciła wzrok od szyby i
spojrzała na niego kątem oka.
- Co się dzieje? - zapytał, a
ona potrząsnęła głową i łącząc ich palce, zabrała dłoń chłopaka. Robił za wiele
gestów w jej stronę, co jeszcze bardziej upewniało ją w tym, że nie jest z nią
szczery, w tym, że chce jej pomóc.
- Chodzi o egzamin z chemii,
powinnam była napisać go w poniedziałek, ale urwałam się z lekcji przez
Brittany, a wczoraj zamiast zapytać o kolejny termin, znów po prostu uciekłam -
westchnęła. Nie okłamała go do końca, pominęła jedynie prawdę. Bieber skinął
głową i zatrzymał się na parkingu ich liceum, przez co mięśnie na ciele Kaytlin
spięły się, a dziewczynę ogarnął strach, który opanował całe jej ciało. - Tak
nie powinno być Justin, nie będziesz miał życia - westchnęła, uświadamiając
sobie co on wyprawia. Nie chciała być obarczana winą, bo zachciało mu się ją
bronić.
- Spieprzyłem coś, więc chcę
to teraz naprawić - warknął, a zimny ton głosu Justina przeraził Kaytlin - A
teraz wysiądziemy z auta i pójdziemy na lekcję, razem, ramię w ramię.
Przełamiesz to wszystko, a w swoim czasie nauczę cię, jak odpyskować takim
sukom jak Brittany i Cynthii.
Kaytlin westchnęła, a Justin
wysiadł, okrążył samochód i otworzył drzwi ze strony dziewczyny.
- Justy! - usłyszała piskliwy
głos i stukot obcasów. Cofnęła się i skuliła, by nie było jej widać.
- Cynthia - czarnowłosa
przyjaciółka Brittany, stanęła na wprost Justina i zaczęła kręcić włosy na
palec, nie zwracając uwagi na Kaytlin siedzącą wewnątrz Lamborghini. Justin
wywrócił oczami wypowiadając jej imię.
- Co powiesz na to, że
pójdziemy do mnie po szkole, hm? - powiedziała uwodzicielskim głosem i zagryzła
wargę pomalowaną mocną, różową szminką. Wywrócił oczami, nie mógł pomóc, ale
trudno było mu w jakikolwiek sposób jej odmówić, oprócz tego, że była świetna w łóżku,
to usługiwała mu, kiedy tylko chciał. Cóż, to Cynthia była jego ulubioną dziwką
w szkole.
- Wiesz, nie jestem zainteresowany
- powiedział ostro, zaciskając palce na karoserii auta, do tego stopnia, że
pobielały mu kłykcie. Musiał odmówić. - Jednak myślę, że połowa drużyny
koszykarskiej z wielką chęcią zrobi ci minetkę, nawet za szkołą, wystarczy
spytać - mrugnął do niej okiem, co było tak sztuczne, że Kay lekko
zachichotała, kiedy nawet tak plastikowa dziewczyna zrozumiała aluzję i
odeszła. Brunetka wysiadła ze sportowego samochodu, stając obok chłopaka. -
Dasz radę? - zapytał z troską, a ona kiwnęła głową niepewnie. Ruszyli wolnym
krokiem w stronę wejścia, co nie uszło uwadze innych uczniów. Usłyszała ciche
westchnienia ze zdziwienia, że Justin Bieber idzie z taką pokraką do
szkoły.
Oblizał usta i otworzył
dziewczynie drzwi, w których ją przepuścił. Wzrok jego znajomych padł na niego
i Kaytlin i mógł wyczuć tylko zażenowanie pałające od jego przyjaciół, kiedy
zobaczyli ich razem. Ale szedł dumnie, musiał. Obiecał jej coś i wiedział, że
musi tego dotrzymać.
- Co on robi z tą lesbą?
- Co do cholery?!
- To część jego planu, tak
przypuszczam.
Słyszała wokół siebie i miała
ochotę zapaść się pod ziemię, to nie znaczyło nic dobrego, to nie pomogło.
Dalej jej nienawidzili. Przyspieszyła kroku, zostawiając chłopaka z tyłu, chcąc
dać mu spokój, żeby nie martwił się takim pomiotem jak ona.
- Kaytlin! - zawołał, a kilku
uczniów ponownie wydało z siebie szepty. Dogonił ją i objął ramieniem, chciał
jej za wszelką cenę pomóc, więc robił to wyłącznie dla niej, co sprawiało, że
Kaytlin było głupio. Przecież to oczywiste, że nie mogę mieć do czynienia z
kimś takim jak Justin. Pomyślała i spojrzała na niego spod gęstych rzęs.
Uśmiechnął się do niej, kiedy podeszli do szafek. - Nie przejmuj się, zapewne
to potrwa jeszcze z tydzień, potem staniesz się zwykłą dziewczyną ze szkoły -
powiedział.
- Nie, Justin do końca tego
durnego liceum będę lesbijką, bo kiedy kimś stajesz się przez plotki, tym
zostajesz do końca - westchnęła i wyciągnęła książki do języka francuskiego.
Następnie przeszli kawałek i zatrzymali się przy szafce Justina. Między nimi
panowała grobowa cisza, przez co Kay miała ochotę wykrzyczeć mu w twarz, co z
nim nie tak. Obydwoje, trzymając swoje książki do francuskiego, ruszyli
korytarzem.
Brittany nie mogła w to
uwierzyć. Jej serce zabiło z zazdrości, kiedy zobaczyła, że Justin był w
pobliżu Kaytlin. Cynthia westchnęła, wiedziała, że coś się dzieje, kiedy tak po
prostu ją odrzucił. Jednak, kiedy zauważyła Kaytlin Moon otworzyła szeroko
oczy.
- Brit, czy on właśnie idzie z
tą suką, Moon?! - zapytała, sycząc przez zęby.
- Niestety, jednak mam pewien
pomysł, na to, żeby ją kolejny raz upokorzyć - uśmiechnęła się zwycięsko i
upiła łyk wody z butelki.
-*-
- Nie, Justin - Kaytlin
zaśmiała się w głos, kiedy siedzieli na szkolnym boisku. Jej humor poprawił się
od rana, a kiedy okazało się, że nie mają matematyki, ponieważ nauczyciel
zachorował, ich wychowawca zabrał ich na zewnątrz. Chłopak szeptał jej świńskie
rzeczy do ucha, co nie tyle co podniecało brunetkę, co wprawiało w śmiech i
dezaprobatę, przez zachowanie chłopaka.
- A co jeśli ja nie żartuję? -
zapytał zmysłowo, zostawiając na szyi dziewczyny kilka mokrych pocałunków.
Oczywiście nie miał na myśli seksu z nią, czy czegokolwiek podobnego. Ona nie
chciała zgodzić się na wyjazd z nim za miasto. Co w sumie mogło mieć taki
podtekst.
- Nie twierdzę, że żartujesz -
wysunęła się z jego objęć i usiadła na wprost niego - Tylko, że wczoraj dopiero
zawarliśmy w pewnym sensie porozumienie, nie chcę na razie nigdzie z tobą
pojechać. Kto wie, może kiedyś - uśmiechnęła się miło do niego i zebrała włosy
na jedną stronę, na swoje prawe ramie.
- Przyjmę to jako obietnicę -
mrugnął do niej okiem i podniósł się do góry, widząc nadchodzące w ich stronę
Cynthię i Brittany. Obrzucił je ostrzegawczym spojrzeniem, a one uśmiechnęły
się miło.
- Możemy na chwilę Kaytlin?
Chcemy tylko spokojnie porozmawiać - odezwała sie blond włosa, a Kay spojrzała
w górę, widząc swoje prześladowczynie. Przestraszona zrobiła krok do tyłu,
stając obok Justina.
- O co chodzi? - zapytał
chłopak, czym wprowadził w rozbawienie dwie przyjaciółki. Nie roześmiały się w
głos, trzymały poważną minę, ale jego zachowanie śmieszyło wszystkich wokół,
przez co był bliski spotkania się z bycia luzerem.
- Kaytlin, chcemy cię zaprosić
na nasze co piątkowe spotkania, właściwie pidżama-party. Wpadniesz? Tym razem
odbywa się to u Brittany - uśmiechnęła się Cynthia, a Kay spojrzała kątem oka
na Justina, który lekko skinął głową. Wierzył w to, że przejrzały na oczy.
Pokiwała na zgodę i lekko się uśmiechnęła do dwóch dziewczyn, stojących przed
nimi. - To do zobaczenia, kochana! - odezwała się czarnowłosa, po czym odeszły
zostawiając Justin samego z Kay.
- Zobaczysz, będzie fajnie -
powiedział, uśmiechając się. Dziewczyna skinęła głową, również pełna nadziei,
że wszystko się zmieni.
- Dziękuję za wszystko -
uśmiechnęła się, a on pokręcił głową.
- Jeszcze nie masz za co -
odparł i objął ją ramieniem, kiedy nauczyciel okrzyknął, że mogą wracać do
domu, ponieważ była to ich ostatnia lekcja. Podeszli do czarnego Lamborghini i
wsiedli do środka.
Telefon Kaytlin zawibrował w
jej tylnej kieszeni, więc go wyciągnęła. Był od nieznanego numeru, co
sprawiało, że dziewczyna zaczęła się zastanawiać, kto to mógł być. Weź ze
sobą wszystkie kosmetyki i seksowne ubrania;* - Brit. Lekko się
uśmiechnęła, postanawiając nie odpisywać. Justin był szczęśliwy, że w końcu
widzi uśmiech na jej twarzy.
- To co, odwieźć cię do domu,
czy wpadniesz do mnie? - uśmiechnął się uwodzicielsko, a dziewczyna zagryzła
wargę. Nie chciała, żeby wyglądało na to, że leci na niego, ale taka była
prawda, musiała to pokazać, jednak uznała, że dziś odpuści. Chciała iść do
domu.
- Do mnie - powiedziała, a
chłopak kiwając głową, odjechał ze szkolnego parkingu. Kaytlin włączyła radio i
zaczęła na głos śpiewać piosenkę Kima Cesariona - Undressed. Justin uśmiechnął
się i lekko przyspieszył, kiedy dziewczyna zajęta była śpiewaniem. Wiedział, że
dzisiaj zajmie się tym, żeby nauczyć ją kilku zasad, których musi przestrzegać,
jeśli chce być popularna, więc postanowił zadzwonić do niej wieczorem.
Zatrzymał się na podjeździe
dziewczyny i wysiadł, po czym pobiegł na drugą stronę, chcąc otworzyć drzwi
Kaytlin, zanim ona to zrobi. Dziewczyna z uśmiechem wysiadła z auta i lekko
musnęła jego policzek w podziękowaniu. Nie tylko za podwózkę, ale i za wszystko
co dla niej dzisiaj uczynił. Pomachała mu i pobiegła do domu.
Wsiadł z powrotem,
odjeżdżając, po czym ruszył w stronę swojego domu. W drodze również
podśpiewywał piosenki, co załapał od Kaytlin. Uśmiechał się i darł wniebogłosy,
czując się dobrze z tym, że ją uszczęśliwił.
Zatrzymał się przed drzwiami
do garażu, po czym pilotem je otworzył i wjechał parkując obok białego BMW i
żółtego Chevroleta Camaro. Wysiadł ostrożnie zamykając drzwi i wszedł przez
garaż do domu. Na drodze spotkał Chrisa, który właśnie się po niego
wybierał.
- Zapomniałeś o akcji w
sobotę, prawda? Przypominam, że to już jutro! - warknął, zakładając ręce na
klacie. Justin spojrzał na niego z dezaprobatą i podniósł ręce w geście
obronnym, po czym zaśmiał się cicho.
- Woah, kto powiedział, że
zapomniałem? - wypuścił powietrze, oblizując usta. Czarnoskóry wzruszył
ramionami i odwrócił się na pięcie, ruszając do salonu. Justin dotrzymał mu
kroku, chcąc dowiedzieć się szczegółów. Usiadł obok rodzeństwa Gold i spojrzał
na Chrisa, który usiadł po drugiej stronie, na fotelu.
- Więc, Justin. W sobotę
trzeba rozprawić się z Dealersami, spalić ich magazyn i zabrać cały cholerny
towar, który mają - powiedział Jaxon, pocierając dłońmi.
- Czy czasem żaden z nich nie
będzie tego pilnował? - zapytał, chcąc upewnić się, że obejdzie się bez
większych komplikacji.
- Wychodzą na jakąś imprezę za
miastem - odparł Chris, na co Bieber skinął głową, nie wchodził w ciąg dalszy,
to mu wystarczyło.
Nie mówiąc nic, wyszedł z
salonu, poszedł do swojego pokoju. W drodze wyjął swój telefon i wybrał numer
Kaytlin. Po kilku sygnałach usłyszał głos dziewczyny.
- Halo? - powiedziała. Wokół
niej panowała bezwzględna cisza, która nie zakłócała barwy jej głosu. Justin
wszedł do pokoju i włączając głośnomówiący, położył telefon na pościeli.
- Halo, księżniczko? - odparł
i złapał za swoją koszulkę, którą zdjął i odrzucił w kąt. Przez chwilę panowała
cicha, aż w koncu głęboko westchnęła. - Przeszkadzam? - zapytał i podniósł nogę
na wysokość kolana i łapiąc za prawego buta, powoli go ściągnął. Zrobił to samo
z drugim i powoli zsunął ze stóp skarpetki. Usłyszał szmery w telefonie, kiedy
dziewczyna zamykała zeszyty. Lekko się zaśmiał.
- Nie - powiedziała po chwili,
a Justin ściągnął spodnie z dużym odgłosem i mógł niemal usłyszeć, że
dziewczyna po drugiej stronie słuchawki przełyka ślinę. Uśmiechnął się i
założył ma siebie dresy, po czym położył na łóżku.
- Na pewno? Jeśli tak, mogę
zadzwonić później - powiedział, włączając normalną rozmowę i przyłożył telefon
do ucha.
- Tak. Co chciałeś? -
zapytała, a on zmarszczył brwi. Czy ona go zbywała?
- Hm... Chciałem nauczyć cię
paru rzeczy w sprawie bycia cool, czy coś tam - powiedział bezuczuciowo, czując
się dotknięty jej zimnym tonem. Dziewczyna przytaknęła cichym 'mhmm' i mógł
usłyszeć jak wstaje. - Więc weź coś do zanotowania i słuchaj mnie uważnie.
Minęło kilka chwil, zanim dziewczyna znów się odezwała.
- Gotowa - powiedziała, a
Justin mógł wyczuć, że się uśmiecha.
- Zasada numer jeden -
powiedział poważnym głosem - Nie dawaj się sprowokować do czegokolwiek.
Odpowiadaj spokojnie, z kpiną - dodał, a Kaytlin przypomniała sobie, jak zbył
dziś Cynthię. Zapisała to w tablecie i poprosiła o kontynuację - Zasada numer
dwa. Znaj nazwiska wszystkich popularnych osób w szkole. Nigdy nie wiesz,
słysząc nazwisko osoby, do której idziesz na imprezę, czy jest popularna -
powiedział, a dziewczyna porządnie notowała.
Rozmawiali długo, omówili
zachowanie i ubieranie się Kaytlin. Wszystko musiało być perfekcyjne, inaczej
Kay zmarnuje jedyną szansę na to, by być w końcu normalnie traktowaną osobą w
szkole. Zauważyła, że Justin nie był tylko osobą, która pomaga i którą ma
zdobyć, rozkochać i przekazywać wszystko. Stał się jej przyjacielem. Zaufała mu
tak szybko, bez względu na to co zrobił jej w przeszłości.
- Dobranoc, Justin - ziewnęła
i podniosła się ze swojego łóżka, ruszając pod prysznic.
- Słodkich, księżniczko -
powiedział, a Kaytlin zaczęła sie zastanawiać, czemu ją tak nazywa. Podobało
jej się to mimo wszystko, ale nie była przyzwyczajona do czegoś takiego.
- Pa, Justin - szepnęła, kiedy
odsunęła telefon. Czuła się wspaniale z myślą, że najprzystojniejszy i
najsławniejszy chłopak w szkole, interesuje się jej losem. Dokładnie się umyła
i wróciła do łóżka, myśląc tylko o kolejnym wspaniałym dniu w szkole.
___
Więc... Ten rozdział jest gorszy od poprzedniego, ale również mi się podoba.
Liczę na komentarze, pojawił się nowy zwiastun, zapraszam >KLIK<
Do następnego kochane! <3
P.S przepraszam, za jakiekolwiek błędy :)
Świetny tylko trochę przykro bo jak Kay pojedzie do Brit to znowu ją ośmieszą ;( Czekam nn <3 !
OdpowiedzUsuńFajny rozdziała bardzo mnie się podobał :P Troszeczkę denerwuj mnie, że Kay pójdzie na piżama party i zapewne się ośmieszy. Ale to twoje opowiadanie i nawet jak się tak stanie to i tak będę to czytać :D
OdpowiedzUsuńŚwietne ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny co ty tam gadasz ze słaby !? Szkoda mi Kay ni ale cóż xd kc <3 czekam już na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńJuż się boje co dziewczyny zrobią Kaytlin. To opowiadanie jest mega wciągające *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Pisz dalej bo opowiadanie jest adcbjmjhhjb♥♥♥Ciekawe co dziewczyny zrobią Kay :(♡
OdpowiedzUsuńrozdział jak zawsze cudowny <3
OdpowiedzUsuńJustin za szybko uwierzył, że wszystko będzie dobrze....
Omg ten zwiastun jest świetny!*.* rozdział również jak zawsze super, tylko boje sie co te dziewczyny jej zrobią :/
OdpowiedzUsuńBoski z reszta jak zawsze :) Czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział,niech Justin ją ratuje od tych wyzwisk:c
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie:)
http://niebezpieczenstwocatjay.blogspot.com/
<3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Czekam na next
OdpowiedzUsuńsłodko. tylko nie wiem czy oni są tępi czy co, ale tym dwóm zdzirom sie nie ufa
OdpowiedzUsuńno po prostu boski kocham to opowiadanie ♥
OdpowiedzUsuńtak bardzo kocham <3
OdpowiedzUsuńkiedy nasteeepny :((((((
OdpowiedzUsuń