czwartek, 20 marca 2014

five - it's a part of his plan, I supose

Tak jak Justin zapowiedział, był po Kaytlin punktualnie o siódmej czterdzieści, ponieważ zajęcia mieli na ósmą. Kay zagryzła wnętrze policzka, kiedy poczuła uścisk w brzuchu, gdy rozległ się dźwięk klaksonu. 
- Dlatego, nie bierzesz mojego samochodu dziś, tak? - zapytał jej tata znad gazety. Nie wiedząc czemu, na jej policzki wpłynęły wypieki. - Jakaś koleżanka, czy kolega? - nałożył nacisk na ostatnie słowo, chcąc odpowiedzi, że to koleżanka. Jej ojciec nie był typem rodzica, który zabraniał jej kontaktu z chłopakami, czy cokolwiek, ale bał się o nią, zwłaszcza, kiedy w grę wchodził jakiś facet. 
- Kolega, ale spokojnie, wczoraj dopiero zaczęliśmy rozmawiać, tato - uśmiechnęła się promiennie, zabierając swoje śniadanie i całując tatę w policzek, wyszła z domu, wcześniej zgarniając torbę spod drzwi. Na jej twarz wpełzł rumieniec, kiedy zobaczyła Justina opierającego się o czarne Lamborghini. Zagryzła wargę i podeszła powoli w stronę szatyna. Uśmiechał się do niej szczerze, a kiedy stanęła z nim twarzą w twarz, objął ją ramionami, a swoje duże dłonie umieścił na dole jej pleców. Ona mocno go uścisnęła. 
- Cześć, księżniczko - wyszeptał, kiedy odsunęli się od siebie. Kaytlin lekko się uśmiechnęła, a Bieber otworzył jej drzwi od strony pasażera. Wyszeptała ciche podziękowania, a chłopak skinął głową, po czym wsiadł za kierownicę i odpalił sportowy wóz. 
Bała się reakcji ludzi, bała się, że Justin nie robi tego szczerze. Zacisnęła oczy ze strachu, co nie uszło uwadze Justinowi. Patrzył na nią przez moment, po czym oblizał swoje usta i położył dłoń na jej kolanie, drugą wciąż prowadząc. Odwróciła wzrok od szyby i spojrzała na niego kątem oka. 
- Co się dzieje? - zapytał, a ona potrząsnęła głową i łącząc ich palce, zabrała dłoń chłopaka. Robił za wiele gestów w jej stronę, co jeszcze bardziej upewniało ją w tym, że nie jest z nią szczery, w tym, że chce jej pomóc. 
- Chodzi o egzamin z chemii, powinnam była napisać go w poniedziałek, ale urwałam się z lekcji przez Brittany, a wczoraj zamiast zapytać o kolejny termin, znów po prostu uciekłam - westchnęła. Nie okłamała go do końca, pominęła jedynie prawdę. Bieber skinął głową i zatrzymał się na parkingu ich liceum, przez co mięśnie na ciele Kaytlin spięły się, a dziewczynę ogarnął strach, który opanował całe jej ciało. - Tak nie powinno być Justin, nie będziesz miał życia - westchnęła, uświadamiając sobie co on wyprawia. Nie chciała być obarczana winą, bo zachciało mu się ją bronić. 
- Spieprzyłem coś, więc chcę to teraz naprawić - warknął, a zimny ton głosu Justina przeraził Kaytlin - A teraz wysiądziemy z auta i pójdziemy na lekcję, razem, ramię w ramię. Przełamiesz to wszystko, a w swoim czasie nauczę cię, jak odpyskować takim sukom jak Brittany i Cynthii. 
Kaytlin westchnęła, a Justin wysiadł, okrążył samochód i otworzył drzwi ze strony dziewczyny. 
- Justy! - usłyszała piskliwy głos i stukot obcasów. Cofnęła się i skuliła, by nie było jej widać. 
- Cynthia - czarnowłosa przyjaciółka Brittany, stanęła na wprost Justina i zaczęła kręcić włosy na palec, nie zwracając uwagi na Kaytlin siedzącą wewnątrz Lamborghini. Justin wywrócił oczami wypowiadając jej imię. 
- Co powiesz na to, że pójdziemy do mnie po szkole, hm? - powiedziała uwodzicielskim głosem i zagryzła wargę pomalowaną mocną, różową szminką. Wywrócił oczami, nie mógł pomóc, ale trudno było mu w jakikolwiek sposób jej odmówić, oprócz tego, że była świetna w łóżku, to usługiwała mu, kiedy tylko chciał. Cóż, to Cynthia była jego ulubioną dziwką w szkole.
- Wiesz, nie jestem zainteresowany - powiedział ostro, zaciskając palce na karoserii auta, do tego stopnia, że pobielały mu kłykcie. Musiał odmówić. - Jednak myślę, że połowa drużyny koszykarskiej z wielką chęcią zrobi ci minetkę, nawet za szkołą, wystarczy spytać - mrugnął do niej okiem, co było tak sztuczne, że Kay lekko zachichotała, kiedy nawet tak plastikowa dziewczyna zrozumiała aluzję i odeszła. Brunetka wysiadła ze sportowego samochodu, stając obok chłopaka. - Dasz radę? - zapytał z troską, a ona kiwnęła głową niepewnie. Ruszyli wolnym krokiem w stronę wejścia, co nie uszło uwadze innych uczniów. Usłyszała ciche westchnienia ze zdziwienia, że Justin Bieber idzie z taką pokraką do szkoły. 
Oblizał usta i otworzył dziewczynie drzwi, w których ją przepuścił. Wzrok jego znajomych padł na niego i Kaytlin i mógł wyczuć tylko zażenowanie pałające od jego przyjaciół, kiedy zobaczyli ich razem. Ale szedł dumnie, musiał. Obiecał jej coś i wiedział, że musi tego dotrzymać.
- Co on robi z tą lesbą? 
- Co do cholery?! 
- To część jego planu, tak przypuszczam.
Słyszała wokół siebie i miała ochotę zapaść się pod ziemię, to nie znaczyło nic dobrego, to nie pomogło. Dalej jej nienawidzili. Przyspieszyła kroku, zostawiając chłopaka z tyłu, chcąc dać mu spokój, żeby nie martwił się takim pomiotem jak ona. 
- Kaytlin! - zawołał, a kilku uczniów ponownie wydało z siebie szepty. Dogonił ją i objął ramieniem, chciał jej za wszelką cenę pomóc, więc robił to wyłącznie dla niej, co sprawiało, że Kaytlin było głupio. Przecież to oczywiste, że nie mogę mieć do czynienia z kimś takim jak Justin. Pomyślała i spojrzała na niego spod gęstych rzęs. Uśmiechnął się do niej, kiedy podeszli do szafek. - Nie przejmuj się, zapewne to potrwa jeszcze z tydzień, potem staniesz się zwykłą dziewczyną ze szkoły - powiedział.
- Nie, Justin do końca tego durnego liceum będę lesbijką, bo kiedy kimś stajesz się przez plotki, tym zostajesz do końca - westchnęła i wyciągnęła książki do języka francuskiego. Następnie przeszli kawałek i zatrzymali się przy szafce Justina. Między nimi panowała grobowa cisza, przez co Kay miała ochotę wykrzyczeć mu w twarz, co z nim nie tak. Obydwoje, trzymając swoje książki do francuskiego, ruszyli korytarzem.
Brittany nie mogła w to uwierzyć. Jej serce zabiło z zazdrości, kiedy zobaczyła, że Justin był w pobliżu Kaytlin. Cynthia westchnęła, wiedziała, że coś się dzieje, kiedy tak po prostu ją odrzucił. Jednak, kiedy zauważyła Kaytlin Moon otworzyła szeroko oczy.
- Brit, czy on właśnie idzie z tą suką, Moon?! - zapytała, sycząc przez zęby.
- Niestety, jednak mam pewien pomysł, na to, żeby ją kolejny raz upokorzyć - uśmiechnęła się zwycięsko i upiła łyk wody z butelki. 
-*-
- Nie, Justin - Kaytlin zaśmiała się w głos, kiedy siedzieli na szkolnym boisku. Jej humor poprawił się od rana, a kiedy okazało się, że nie mają matematyki, ponieważ nauczyciel zachorował, ich wychowawca zabrał ich na zewnątrz. Chłopak szeptał jej świńskie rzeczy do ucha, co nie tyle co podniecało brunetkę, co wprawiało w śmiech i dezaprobatę, przez zachowanie chłopaka. 
- A co jeśli ja nie żartuję? - zapytał zmysłowo, zostawiając na szyi dziewczyny kilka mokrych pocałunków. Oczywiście nie miał na myśli seksu z nią, czy czegokolwiek podobnego. Ona nie chciała zgodzić się na wyjazd z nim za miasto. Co w sumie mogło mieć taki podtekst. 
- Nie twierdzę, że żartujesz - wysunęła się z jego objęć i usiadła na wprost niego - Tylko, że wczoraj dopiero zawarliśmy w pewnym sensie porozumienie, nie chcę na razie nigdzie z tobą pojechać. Kto wie, może kiedyś - uśmiechnęła się miło do niego i zebrała włosy na jedną stronę, na swoje prawe ramie. 
- Przyjmę to jako obietnicę - mrugnął do niej okiem i podniósł się do góry, widząc nadchodzące w ich stronę Cynthię i Brittany. Obrzucił je ostrzegawczym spojrzeniem, a one uśmiechnęły się miło. 
- Możemy na chwilę Kaytlin? Chcemy tylko spokojnie porozmawiać - odezwała sie blond włosa, a Kay spojrzała w górę, widząc swoje prześladowczynie. Przestraszona zrobiła krok do tyłu, stając obok Justina. 
- O co chodzi? - zapytał chłopak, czym wprowadził w rozbawienie dwie przyjaciółki. Nie roześmiały się w głos, trzymały poważną minę, ale jego zachowanie śmieszyło wszystkich wokół, przez co był bliski spotkania się z bycia luzerem.
- Kaytlin, chcemy cię zaprosić na nasze co piątkowe spotkania, właściwie pidżama-party. Wpadniesz? Tym razem odbywa się to u Brittany - uśmiechnęła się Cynthia, a Kay spojrzała kątem oka na Justina, który lekko skinął głową. Wierzył w to, że przejrzały na oczy. Pokiwała na zgodę i lekko się uśmiechnęła do dwóch dziewczyn, stojących przed nimi. - To do zobaczenia, kochana! - odezwała się czarnowłosa, po czym odeszły zostawiając Justin samego z Kay. 
- Zobaczysz, będzie fajnie - powiedział, uśmiechając się. Dziewczyna skinęła głową, również pełna nadziei, że wszystko się zmieni. 
- Dziękuję za wszystko - uśmiechnęła się, a on pokręcił głową. 
- Jeszcze nie masz za co - odparł i objął ją ramieniem, kiedy nauczyciel okrzyknął, że mogą wracać do domu, ponieważ była to ich ostatnia lekcja. Podeszli do czarnego Lamborghini i wsiedli do środka. 
Telefon Kaytlin zawibrował w jej tylnej kieszeni, więc go wyciągnęła. Był od nieznanego numeru, co sprawiało, że dziewczyna zaczęła się zastanawiać, kto to mógł być. Weź ze sobą wszystkie kosmetyki i seksowne ubrania;* - Brit. Lekko się uśmiechnęła, postanawiając nie odpisywać. Justin był szczęśliwy, że w końcu widzi uśmiech na jej twarzy. 
- To co, odwieźć cię do domu, czy wpadniesz do mnie? - uśmiechnął się uwodzicielsko, a dziewczyna zagryzła wargę. Nie chciała, żeby wyglądało na to, że leci na niego, ale taka była prawda, musiała to pokazać, jednak uznała, że dziś odpuści. Chciała iść do domu. 
- Do mnie - powiedziała, a chłopak kiwając głową, odjechał ze szkolnego parkingu. Kaytlin włączyła radio i zaczęła na głos śpiewać piosenkę Kima Cesariona - Undressed. Justin uśmiechnął się i lekko przyspieszył, kiedy dziewczyna zajęta była śpiewaniem. Wiedział, że dzisiaj zajmie się tym, żeby nauczyć ją kilku zasad, których musi przestrzegać, jeśli chce być popularna, więc postanowił zadzwonić do niej wieczorem. 
Zatrzymał się na podjeździe dziewczyny i wysiadł, po czym pobiegł na drugą stronę, chcąc otworzyć drzwi Kaytlin, zanim ona to zrobi. Dziewczyna z uśmiechem wysiadła z auta i lekko musnęła jego policzek w podziękowaniu. Nie tylko za podwózkę, ale i za wszystko co dla niej dzisiaj uczynił. Pomachała mu i pobiegła do domu. 
Wsiadł z powrotem, odjeżdżając, po czym ruszył w stronę swojego domu. W drodze również podśpiewywał piosenki, co załapał od Kaytlin. Uśmiechał się i darł wniebogłosy, czując się dobrze z tym, że ją uszczęśliwił. 
Zatrzymał się przed drzwiami do garażu, po czym pilotem je otworzył i wjechał parkując obok białego BMW i żółtego Chevroleta Camaro. Wysiadł ostrożnie zamykając drzwi i wszedł przez garaż do domu. Na drodze spotkał Chrisa, który właśnie się po niego wybierał. 
- Zapomniałeś o akcji w sobotę, prawda? Przypominam, że to już jutro! - warknął, zakładając ręce na klacie. Justin spojrzał na niego z dezaprobatą i podniósł ręce w geście obronnym, po czym zaśmiał się cicho. 
- Woah, kto powiedział, że zapomniałem? - wypuścił powietrze, oblizując usta. Czarnoskóry wzruszył ramionami i odwrócił się na pięcie, ruszając do salonu. Justin dotrzymał mu kroku, chcąc dowiedzieć się szczegółów. Usiadł obok rodzeństwa Gold i spojrzał na Chrisa, który usiadł po drugiej stronie, na fotelu.  
- Więc, Justin. W sobotę trzeba rozprawić się z Dealersami, spalić ich magazyn i zabrać cały cholerny towar, który mają - powiedział Jaxon, pocierając dłońmi.
- Czy czasem żaden z nich nie będzie tego pilnował? - zapytał, chcąc upewnić się, że obejdzie się bez większych komplikacji. 
- Wychodzą na jakąś imprezę za miastem - odparł Chris, na co Bieber skinął głową, nie wchodził w ciąg dalszy, to mu wystarczyło. 
Nie mówiąc nic, wyszedł z salonu, poszedł do swojego pokoju. W drodze wyjął swój telefon i wybrał numer Kaytlin. Po kilku sygnałach usłyszał głos dziewczyny. 
- Halo? - powiedziała. Wokół niej panowała bezwzględna cisza, która nie zakłócała barwy jej głosu. Justin wszedł do pokoju i włączając głośnomówiący, położył telefon na pościeli. 
- Halo, księżniczko? - odparł i złapał za swoją koszulkę, którą zdjął i odrzucił w kąt. Przez chwilę panowała cicha, aż w koncu głęboko westchnęła. - Przeszkadzam? - zapytał i podniósł nogę na wysokość kolana i łapiąc za prawego buta, powoli go ściągnął. Zrobił to samo z drugim i powoli zsunął ze stóp skarpetki. Usłyszał szmery w telefonie, kiedy dziewczyna zamykała zeszyty. Lekko się zaśmiał. 
- Nie - powiedziała po chwili, a Justin ściągnął spodnie z dużym odgłosem i mógł niemal usłyszeć, że dziewczyna po drugiej stronie słuchawki przełyka ślinę. Uśmiechnął się i założył ma siebie dresy, po czym położył na łóżku. 
- Na pewno? Jeśli tak, mogę zadzwonić później - powiedział, włączając normalną rozmowę i przyłożył telefon do ucha. 
- Tak. Co chciałeś? - zapytała, a on zmarszczył brwi. Czy ona go zbywała? 
- Hm... Chciałem nauczyć cię paru rzeczy w sprawie bycia cool, czy coś tam - powiedział bezuczuciowo, czując się dotknięty jej zimnym tonem. Dziewczyna przytaknęła cichym 'mhmm' i mógł usłyszeć jak wstaje. - Więc weź coś do zanotowania i słuchaj mnie uważnie. Minęło kilka chwil, zanim dziewczyna znów się odezwała. 
- Gotowa - powiedziała, a Justin mógł wyczuć, że się uśmiecha.
- Zasada numer jeden - powiedział poważnym głosem - Nie dawaj się sprowokować do czegokolwiek. Odpowiadaj spokojnie, z kpiną - dodał, a Kaytlin przypomniała sobie, jak zbył dziś Cynthię. Zapisała to w tablecie i poprosiła o kontynuację - Zasada numer dwa. Znaj nazwiska wszystkich popularnych osób w szkole. Nigdy nie wiesz, słysząc nazwisko osoby, do której idziesz na imprezę, czy jest popularna - powiedział, a dziewczyna porządnie notowała. 
Rozmawiali długo, omówili zachowanie i ubieranie się Kaytlin. Wszystko musiało być perfekcyjne, inaczej Kay zmarnuje jedyną szansę na to, by być w końcu normalnie traktowaną osobą w szkole. Zauważyła, że Justin nie był tylko osobą, która pomaga i którą ma zdobyć, rozkochać i przekazywać wszystko. Stał się jej przyjacielem. Zaufała mu tak szybko, bez względu na to co zrobił jej w przeszłości. 
- Dobranoc, Justin - ziewnęła i podniosła się ze swojego łóżka, ruszając pod prysznic. 
- Słodkich, księżniczko - powiedział, a Kaytlin zaczęła sie zastanawiać, czemu ją tak nazywa. Podobało jej się to mimo wszystko, ale nie była przyzwyczajona do czegoś takiego. 
- Pa, Justin - szepnęła, kiedy odsunęła telefon. Czuła się wspaniale z myślą, że najprzystojniejszy i najsławniejszy chłopak w szkole, interesuje się jej losem. Dokładnie się umyła i wróciła do łóżka, myśląc tylko o kolejnym wspaniałym dniu w szkole. 
___
Więc... Ten rozdział jest gorszy od poprzedniego, ale również mi się podoba. 
Liczę na komentarze, pojawił się nowy zwiastun, zapraszam >KLIK<
Do następnego kochane! <3 
P.S przepraszam, za jakiekolwiek błędy :)

16 komentarzy:

  1. Świetny tylko trochę przykro bo jak Kay pojedzie do Brit to znowu ją ośmieszą ;( Czekam nn <3 !

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdziała bardzo mnie się podobał :P Troszeczkę denerwuj mnie, że Kay pójdzie na piżama party i zapewne się ośmieszy. Ale to twoje opowiadanie i nawet jak się tak stanie to i tak będę to czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny co ty tam gadasz ze słaby !? Szkoda mi Kay ni ale cóż xd kc <3 czekam już na nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już się boje co dziewczyny zrobią Kaytlin. To opowiadanie jest mega wciągające *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny :) Pisz dalej bo opowiadanie jest adcbjmjhhjb♥♥♥Ciekawe co dziewczyny zrobią Kay :(♡

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział jak zawsze cudowny <3
    Justin za szybko uwierzył, że wszystko będzie dobrze....

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg ten zwiastun jest świetny!*.* rozdział również jak zawsze super, tylko boje sie co te dziewczyny jej zrobią :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski z reszta jak zawsze :) Czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział,niech Justin ją ratuje od tych wyzwisk:c
    zapraszam do siebie:)
    http://niebezpieczenstwocatjay.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  11. słodko. tylko nie wiem czy oni są tępi czy co, ale tym dwóm zdzirom sie nie ufa

    OdpowiedzUsuń
  12. no po prostu boski kocham to opowiadanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. kiedy nasteeepny :((((((

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly