niedziela, 2 marca 2014

two - i never ever


Weszła samotnie do domu pełnego napalonych ciał, które ocierały się o siebie. Mocny zapach zmieszanych perfum z odorem potu, papierosów, alkoholu a nawet palonej marihuany przyprawił dziewczynę o odruch wymiotny. Nie lubiła tego typu imprez, to nie była zwyczajna domówka. To była impreza znana całemu miastu, tutaj działo się wszystko. W kuchni odbywało się body shots, gdzie kilka dziewczyn leżało nagich na podłodze, a napaleni faceci zlizywali z nich sól i wlewało w siebie kieliszek tequili z między ich cycków. Poczuła odrazę do takich dziewczyn. W największym pokoju wszyscy tańczyli do piosenki troble on my mind Pusha T. Wiele par tańczyło seksualnie, dziewczyny ocierając się o dupą o krocze partnera, niemal sprawiały, że chcieli je zerżnąć na miejscu.
Kaytlin próbowała odnaleźć się w tłumie ludzi, którymi nigdy się nie otaczała. To był inny świat, niż ten, w którym żyła. I pomyśleć, że musiała przyzwyczaić się do tego, ponieważ obiecała bratu pomoc. Podeszła do stolika, na którym stał alkohol i złapała butelkę wódki. Nie zastanawiała się nad tym, jaka ona jest. Pragnęła się zapić, byleby być odważniejsza. Odkręciła szklaną, schłodzoną butelkę i przyłożyła do ust dzióbek. Przechyliła głowę w tył i po chwili poczuła drapiący smak w gardle, który kiedyś uwielbiała. Tak dawno nie była na imprezach, że szczerze, zapomniała jak pić, żeby nie być pijana.
- Czemu taka piękna dziewczyna pije w samotności? - usłyszała przy uchu, miała nadzieję, że jest to Justin, bo była już znużona tą imprezą, naprawdę, wolałaby być teraz gdziekolwiek indziej. Chłopak obszedł ją dookoła i zmierzył ją wzrokiem. Zawiodła się, kiedy zauważyła czarnoskórego faceta w głupiej czapce. Uniosła brew w zakłopotaniu, po czym  przyłożyła butelkę do ust i upiła łyk wódki.
- Chcesz znać prawdę? - zapytała, a chłopak przez moment zastanawiał się, po czym skinął głową. Kiedy już miała odpowiedzieć, poczuła dłonie na biodrach, więc odwróciła lekko głowę i zobaczyła jego. Dech zaparło jej w piersiach, kiedy on spojrzał w jej oczy i zamarł. Gwałtownie się od niej odsunął, patrząc na nią zniesmaczony.
- Naprawdę spojrzałem na taką przybłędę?! Nikt cię nie lubi, więc jakim, pieprzonym cudem się tu znalazłaś? - warknął, starając się trzymać od niej na dystans. Czuł się więcej niż zażenowany, ale nie miał przecież pojęcia, że to ona. Ale musiał przyznać, że była wyjątkowo seksowna, dzisiaj. Ledwo się powstrzymywał od zabrania jej na parkiet.
- Cześć, Justin - powiedziała piszczącym głosem. Nie sądziła, że aż tak bardzo będzie się go bała. Nie wyglądał tak jak na szkolnych korytarzach, tym razem miał skórzaną kurtkę i spodnie z krokiem sięgającym do jego kolan, na głowie snackback, a na białej koszulce wisiały okulary przeciw słoneczne. Wyglądał przerażająco, naprawdę jak gangster. Dziewczynę przeszedł dreszcz.
- Nie wymawiaj mojego imienia, suko! - warknął, a kiedy ją mijał szturchnął ją ramieniem, tak, że odleciała pewną odległość razem z nim. Odszedł z murzynem w stronę parkietu.
Dziewczyna czuła się więcej, jak upokorzona. Nie sądziła, że jego słowa, będą jak spoliczkowanie. Upokorzył ją nawet, przy nieznajomych ludziach. Był nieobliczalny i wiedziała, że jeden zły ruch, a będzie potrafił nawet ją uderzyć, ponieważ widziała, jak zacisnął dłonie w pięści na jej widok i zaciskał maniakalnie szczękę.
Wszystko działo się tak szybko, że nie wiedziała nawet, kiedy alkohol w jej żyłach pulsował. Chciała go znaleźć i wygarnąć wszystko, co siedziało w niej od pierwszej klasy liceum. Była gotowa nawet na to, żeby ją pobił, ale chciała, aby wiedział, co ona myśli o takim człowieku jak on. Wiedziała, że obrazi też swojego brata, ale musiała. Niestety, chłopak jakby rozpłynął się, ponieważ nigdzie go nie było. Nawet zauważyła Grega z Amy, którzy tańczyli zbyt seksualnie, żeby byli tylko znajomymi. Teraz była pewna, że ze sobą sypiają. Rozejrzała się ostatni raz i kiedy go nie zobaczyła, wyszła do ogrodu, gdzie kilkoro ludzi urządziło własną imprezę, nad basenem. Dołączyła się, wiedząc, że wszyscy są bez ubrań, w samej bieliźnie. Zagryzła wargę i zdjęła sukienkę przez głowę, zostając w samej, koronkowej bieliźnie. Przez głowę jej przeszło, żeby wstydziła się swojego ciała, ale alkohol szumiący w jej głowie, zabił tą myśl. Biegnąc wyskoczyła do basenu i zanurzyła się cała, dotykając dna. Kiedy się wyłoniła kilka osób patrzyło na nią z uśmiechem i gdy popłynęła do brzegu dostała w dłonie puszkę piwa. Cieszyła się, że makijaż był minimalny, a tusz do rzęs wodoodporny, ponieważ była pewna, że wyglądałaby jak potwór.
Kiedy skończyła któreś z kolei piwo, usłyszała gwizd, więc spojrzała w stronę balkonu, skąd dochodził dźwięk. Stał tam jakiś chłopak, pokazując, że chce wskoczyć do basenu. Szybko wyszła i pobiegła w stronę ubrań, gdzie założyła jedynie buty i wchodząc do domu, udała się na piętro, chcąc znaleźć łazienkę. Otwierając każde drzwi pokolei, w jednym znalazła Justina, z wódką w ręku. Spojrzał na nią wzrokiem pełnym nienawiści. Pomyślała, że zapyta o coś normalnego. 
- Jest tu łazienka? - wydała z siebie w końcu odgłos. Skinął głową w prawą stronę, gdzie znajdowały się drzwi. Kaytlin szybko przebiegła w bieliźnie przez pokój i weszła do łazienki, gdzie czarnoskóry spał w wannie. Wiedziała, że był zbyt pijany by się obudzić, więc zdjęła z siebie bieliznę wytarła resztki wody z ciała i związała mokre włosy, gumką, którą znalazła w jednym z pojemników. Założyła na siebie sukienkę, złapała w dłonie mokrą bieliznę i wyszła z pokoju. Spojrzała na Justina palącego papierosa. Nawet nie zwrócił na nią uwagi, ale usiadła na łóżku, wiedząc, że ma szansę wszystko mu wygarnąć. 
- Wyjdź stąd - warknął, zauważając ją na łóżku. Spojrzała na niego lekceważąco i tylko założyła nogę na nogę. - Nie słyszysz? Wypierdalaj! - tym razem krzyknął, przez co jego głos zawibrował przez pomieszczenie. Pokręciła głową i wstała. - Lepiej mnie słuchaj, nie masz pojęcia z kim zadzierasz! - fuknął z goryczą, a kiedy ona się zbliżała nie miał pojęcia co zrobić. 
- Nie, to ty lepiej mnie posłuchaj! Znosiłam twoje pieprzone gierki przeciwko mnie z wielkim spokojem, ale dzisiaj... Dzisiaj przegiąłeś. Spierdoliłeś mi życie w liceum, ok, przeżyłam, ale upokarzając mnie, przy obcych ludziach, stworzyłeś mi opinię suki i luzera! Jesteś pieprzonym dupkiem, a wiesz dlaczego? Bo uwielbiasz się tym wszystkim dowartościowywać. Masz popieprzoną pracę, w której usługujesz komuś, nie jesteś warty nawet jednego spojrzenia mądrej i pięknej dziewczyny. Ty... Wart jesteś jedynie, by być otaczanym przez dziwki, które zrobią wszystko dla wysokiej pozycji społecznej... Zawsze zastanawiałam się, czemu wszyscy mnie nie lubią, skoro jestem całkiem ok, ale to ty jesteś jednym wielkim powodem, bo to ty mnie wyśmiewasz przy ludziach w szkole, tylko nie rozumiem dlaczego, wyjaśnisz mi? 
Chłopak tylko się zaśmiał i podał jej butelkę wódki, wzięła ją od niego, a on zabrał ją na balkon, gdzie razem usiedli. Justin był załamany, że spędza z nią czas, sam na sam w pokoju, nie licząc murzyna w łazience, który już dawno był spity w trzy dupy. 
- Zagramy w ja nigdy przenigdy i jeśli robiłaś w życiu to czego ja nie, musisz wziąć łyk wódki. Tylko oszczędnie. Dużo jej nie zostało - powiedział. Nie był pewien czemu to robi, ale to jak Kaytlin dziś wygląda sprawiło, że może kiedyś będzie osobą wartą czegoś w ich szkole. 
- Ok - kiwnęła głową, wiedząc, że wygra. Była tego pewna, ponieważ miała dobrą głowę do alkoholu. 
- Zacznę - zaoferował się. Musiał chwilę pomyśleć, ale nie miał pomysłu. - Ja nigdy przenigdy... Nie zostałem zignorowany przez dziewczynę - powiedział. Dziewczyna zaskomlała, ponieważ była ignorowana, nawet przez swoje przyjaciółki. Chłopak uśmiechnął się chytrze, kiedy ta brała łyk wódki. 
- Ja nigdy przenigdy nie byłam na wagarach - powiedziała, wiedząc, że chłopak miał to już w zwyczaju. Sięgnął po butelkę i pociągnął mały łyk. Przez moment myślał, po czym otworzył usta. 
- Ja nigdy przenigdy nie spałem z facetem - powiedział. Kaytlin nie sięgnęła po butelkę, a chłopak otworzył szerzej oczy. - Naprawdę?! Jesteś dziewicą? - zapytał, lekko zdezorientowany. 
- Czy to takie dziwne? - zapytała, lekko zażenowana. Ale miała do siebie szacunek i nie chciała być uznawana za szkolną dziwke. Chłopak pokręcił przecząco głową, kiedyś wykorzystał by to przeciwko niej, ale jeszcze nie zdecydował co z tym zrobi.
- Ja nigdy przenigdy nie byłam nie przygotowana na test - powiedziała po chwili. Wiedziała, że to zachowanie, na kształt kujona, ale nie miała pojęcia co zrobić. Justin napił się alkoholu i lekko się skrzywił. Ona była lepsza od niego, więcej warta, miała rację. 
Gra trwała jeszcze około pół godziny, po czym obydwoje byli okropnie pijani. Nie wiedzieli co dzieje się wokół, patrzyli tylko na siebie. Justin, kompletnie wyłączony na wszystko co działo się dookoła niego, lustrował dziewczynę od góry do dołu. Ona jedynie przyglądała się jego oczom. Nie wiedziała czemu to robi, czemu siedzi obok największego dupka świata, czemu zgodziła się na chory układ ze swoim bratem. Ale... To wszystko działało. Bieber poświęcił prawie całą noc dla niej, nie tańczył z innymi, napalonymi laskami, nie zaliczał w tym momencie. Po prostu upił się z dziewczyną, której nienawidził od początku liceum.
Dlaczego? 
Ponieważ wiedział kim ona jest, kto jest jej bratem, z kim trzyma. Nie mógł poświęcać czasu na patrzenie na nią, nie mógłby sobie wybaczyć, gdyby coś z jego gangu wyszło na jaw, do ich największych wrogów. Uznał Kaytlin za kozła ofiarnego, tylko po to by nie zwrócić na nią uwagi, w ten sposób. Nie mógł po prostu poczuć do niej jakiejkolwiek sympatii, ponieważ była zagrożeniem, zbyt wielkim, żeby w to uwierzyć. Ale była po innej stronie, nie potrafił jej powiedzieć, dlaczego ją gnębił. Nie chciał, żeby miała ochotę zagłębić w tak cholernie, popieprzony świat. Westchnął i podniósł się do góry, widząc, że Kay zasypia. Podniósł ją i położył na łóżku, po czym ukucnął przy niej. Musiał przyznać, że była piękna bez starań. Uśmiechnął się lekko, po czym tak po prostu wyszedł, wiedząc, że ona musi pozostać dla niego nikim. 
-*-
Kaytlin obudziła się z bólem głowy i stwierdziła dziwną rzecz. Obok niej leżał śmierdzący wódką czarnoskóry chłopak, który niesmacznie chrapał. Po chwili jednak stwierdziła, że zapach pochodzi również z jej ciała. Odsunęła ze swojego ciała kołdrę czując nieprzyjemny powiew wiatru. Spojrzała w stronę balkonu, ale kiedy zdecydowała się wstać, zauważyła kilka osób leżących przy samym łóżku. Westchnęła i zaczęła nienawidzić swojego brata za zostawienie jej tutaj na pastwę kilku pijanych dziewczyn i facetów, co jeśli ktoś zacząłby się do niej dobierać. Zabrała swoją, suchą już, bieliznę.
Ostrożnie i zwinnie wymijając ciała skacowanych ludzi na podłodze wyszła z pokoju. Na korytarzu założyła swoje stringi i stanik. Zbiegła na dół i odetchnęła, widząc Amandę otwierającą właśnie drzwi. Nie zawołała jej, ponieważ zdążyła dotknąć jej dłoni. Obydwie śmierdziały alkoholem i papierosami, co czuły od siebie nawzajem. Amy pociągnęła ją na zewnątrz, ale Kay uświadomiła sobie, że jest na boso. Nie miała pojęcia, gdzie są jej szpilki i była pewna, że Amanda ją za to zabije. 
- Kaytlin, nie przejmuj się pieprzonymi butami! Chodź - westchnęła, ciągnąc dziewczynę. Wyszły z posiadłości i udały się prosto ulicą - Masz szczęście, że Greg nie widział twojego pieprzonego stanu, byłaś tak schlana, że nie wiedziałaś, że starałam się ciebie obudzić. Musiałam zostać tutaj do rana, a potem trudno było mi się dostać do pokoju, więc stwierdziłam, że nic tu po mnie - westchnęła Amanda. 
- Jebani, schlani ludzie leżeli pod tymi drzwiami! Nie pamiętam nic co się wydarzyło, kompletnie schlałam się z Bieberem! - krzyknęła, wyrzucając ręce w górę. Nie zwracała uwagi na to, że była na boso i prawdopodobnie ma już brudne nogi. Chciała być już w domu. 
- Co!? Nie mów, że się z nim przespałaś! - krzyknęła Amy, a Kaytlin spojrzała na nią piorunującym wzrokiem. Ale po chwili przez jej głowę przebiegły dziwne myśli. 
- Nie, tak sądzę.. Pamiętałabym to - westchnęła. Amanda puściła jej rękę i zaczęły iść wolnym krokiem. Blondynka  chciała ją zabrać jak najdalej, wiedząc, że Justin jeszcze się tam kręci. 
- Boże, okazałabyś się suką, która na czole ma wypisane "łatwa" - odparła Amy, wyciągając papierosy ze swojej podwiązki. - Dziękuję, że przekazałaś mi fajki od Grega - warknęła na nią, wkładając białego papierosa z różowym ustnikiem między wargi. Kay wywróciła oczami, marząc o tabletkach na migrenę. 
- Wyciągnęłaś je z mojej torebki, prawda? - zapytała z miną "tak, wiem to". Amy skinęła głową i zaciągnęła się nikotyną. Moon jedynie wypuściła powietrze z ust, opanowując złość. To było już chamstwo z jej strony. Nie wiedziała, czy polubi tą dziewczynę, ale na razie wydawała się znośna. 
Kilka minut później znalazły się pod domem brata Kaytlin i weszły do środka. Nienawidziła tej okolicy, ale musiała przyznać, że było cholerne luksusowo. 
- Idę wciąć kąpiel, zabaw się z Taylerem, czy coś tam! - krzyknęła blondynka będąc w połowie schodów. Weszła do salonu, gdzie rzeczywiście siedział Tayler, choć nie poznała go osobiście. 
- Co tam, gorąca koleżanko? - zawołał kiedy usiadła na kanapie. Czuła okropny odór alkoholu od siebie i miała go już dosyć. Skrzywiła się na zapach, jak i na to, jak nazwał ją chłopak przed nią. Spojrzała na niego, był wpatrzony w ekran plazmy przed sobą, a w dłoni trzymał pada, po czym odwróciła wzrok w stronę telewizora. Grał w jakąś durną grę na PlayStation, gdzie jakieś potwory zjadały ludzi. 
- Powiedz, czy jest tu łazienka. Potrzebuję pilnej kąpieli - powiedziała, czując, że zaraz utonie w odorze z imprezy. Chłopak skinął głową, po czym kątem oka na nią spojrzał. 
- Jak wejdziesz na górę, jest ona po prawo. Spokojnie, każdy ma swoją łazienkę, więc raczej nikogo tam nie zastaniesz - mrugnął do niej, wracając wzrokiem do gry. Kiwnęła głową, w podziękowaniu i pobiegła na piętro. Weszła do pomieszczenia, gdzie została skierowana i zauważyła piękne wnętrze. Nienawidziła myśli, że jej łazienka w domu jest co najmniej dwa razy mniejsza. Ściągnęła sukienkę i weszła pod prysznic. Myślała cały czas o wczorajszym czasie spędzonym z Justinem. Nie pamiętała nic i starała sobie wszystko przypomnieć, ale jej pamięć okazała się zawodna. 
Ze zdenerwowaniem złapała za jakiś ręcznik i wytarła się, po czym owinęła w niego swoje ciało i przemknęła z ubraniami do pokoju Amy. Blondynka siedziała na łóżku w szlafroku i piłowała paznokcie.Kaytlin szybko złapała swoje ubrania i zaczęła je na siebie wkładać. Musiała być w domu już o szóstej rano, a była dwunasta. Wiedziała, że w poniedziałek ma ważny egzamin, ale z jakiś powodów, nie przejmowała się nim. Pożegnała się z Amandą, mówiąc, że na pewno się jeszcze spotkają i zabierając swój telefon z półki przy drzwiach wybiegła z domu. Szła ulicą, błagając, by nikogo nie spotkać. Westchnęła, kiedy po drugiej stronie ulicy zobaczyła czarnoskórego, a obok niego Justina. Poczuła dziwny ucisk w brzuchu, bała się, że mogła zrobić z nim wszystko. Zakryła włosami twarz i szybkim krokiem przebyła całą ulicę do końca.
- Zajebiste szczęście, Kay, nie ma co - warknęła na siebie i udała się do domu, chcąc po prostu odpocząć.
___
Drugi rozdział za nami! Mam nadzieję, że nie zawiodłam was i ten rozdział jest ciekawszy ;)
Do następnego <3
mój tt @trusiaxx
Happy Bday Justin <3 (nie ważne, że było to wczoraj xd)

7 komentarzy:

  1. Boskie! Ale spodziewałam się, że uda jej się uwieść Justina :p

    www.whenever-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :)
    http://scary-secret.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty,jezu wielbię.
    http://niebezpieczenstwocatjay.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. To trochę Gregowi się nie udało z planem, że Justin ma się niczego nie dowiedziec. Juz wie, lol, haha. Nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu ❤️ / @bizzleakamyboss

    OdpowiedzUsuń
  6. Super. Czekam na kolejny rozdział. Wejdź na moje ff: http://dangerous-love-bieber-rose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly