Kilka
dni później Kaytlin została zmuszona do drogi do szkoły na pieszo. Podczas niej
trzymała w dłoni zeszyt do chemii i powtarzała wszystkie wiadomości. Przez
imprezę w piątkowy wieczór i sobotnie zakupy z Amandą, nie uczyła się prawie
wcale. Nie licząc niedzielnego popołudnia. To wszystko działało jej na nerwy,
że przez pomoc bratu, nie może pomóc sobie.
Pod
furtką szkoły, wcisnęła zeszyt do swojej torby i weszła na teren liceum. W jej głowie
istniał plan, że Justin w końcu będzie dla niej miły. Weszła pewna siebie do
budynku. Miała na sobie parę obcisłych rurek z wysokim stanem i białą,
elegancką koszulę bez rękawów. Na nadgarstku prawej ręki miała kilka
bransoletek, a włosy idealnie zakręcone. Kto by pomyślał, że poznanie jednej
dziewczyny jak Amy, sprawi, że stanie się ona modna. Czarne buty na obcasach
idealnie wyszczuplały jej długie nogi.
Kiedy
zobaczyła Justina z grupą chłopaków, zrobiło jej się gorąco. Nie chciała do
nich podchodzić, więc po prostu oparła się o ścianę korytarza na wprost nich i
patrzyła tylko na idealnie wyglądającego Justina. Nie pamiętała nic z tamtej
nocy, więc to wszystko sprawiało, że nie chciała być w jego pobliżu, bo po
prostu bała się, że to co powiedziała na tamtej imprezie było idiotyczne.
-
Hej maleńka, zapłacę ile tylko chcesz za twoje dziewictwo - usłyszała męski
głos obok jej ucha. Spojrzała na niego zdziwiona. Nie wiedziała o czym on mówi.
-
Przepraszam, co? - zapytała, a jej tętno rosło. Chłopak uśmiechnął się
perfidnie i złapał za jej pas. Dziewczyna od razu go odepchnęła i ruszyła
korytarzem.
-
Cnotka! - usłyszała spośród tłumu. Nie zrozumiała co się działo, dlaczego
ludzie zaczęli tak ją traktować. Spojrzała kątem oka w stronę Justina, który uśmiechał
się perfidnie do niej dumny z siebie. Wiedziała już, kto za tym stoi. Nie chcąc
patrzeć na niego, ruszyła szybko korytarzem do łazienki. Wyjęła telefon i
wybrała numer do swojego brata.
-
Halo - usłyszała zaspany głos. Była ósma rano, a to ona miała obowiązek
nauki.
-
Greg ja nie dam rady. On wciąż jest taki dla mnie - warknęła i schowała się w
kabinie. Zamknęła na zamek drzwi i poczuła wypływające z oczu łzy. Wypuściła
zirytowana powietrze i czekała, aż jej brat odpowie.
-
Proszę, bez tego mogę się ze wszystkim pożegnać. Także z życiem - koloryzował,
potrzebował tego bardziej niż ona sobie wyobrażała. Ona była kluczem do końca
kariery Biebera.
-
Zastanowię, nie wiem, czy ta sprawa jest warta mojego poniżenia przed nim -
powiedziała chamsko i się rozłączyła, po czym wyciągnęła z torby paczkę
chusteczek higienicznych. Wiedziała co musi zrobić, więc wytarła łzy, poprawiła
makijaż i wyszła z łazienki, nawet nie myśląc o łzach. Szła korytarzem, słysząc
rozmowy na jej temat, wytykana była palcami, ale nawet nie mrugnęła. Stała się
obojętna na to.
Natknęła
się na dwie chyba najbardziej puste laski w jej szkole. Stanęły na wprost niej
z wielkim uśmiechem. Kaytlin westchnęła, wiedziała, że zostanie obrzucona
najgorszym gównem z ich ust. Zacisnęła usta w wąsko linkę, chcąc się
powstrzymać od wybuchu, kiedy jedna z nich jedynie rozchyliła wargi, by coś
powiedzieć.
-
Dziewica, hm? - zaśmiała się jedna z nich, była farbowaną blondynką z toną
przesadzonego makijażu na twarzy, a na sobie miała krótką spódniczkę i bluzkę
sięgającą jedynie do połowy jej brzucha. Druga miała wyprostowane czarne włosy,
równie dużo makijażu i krótka sukienkę, niebieską, ledwo zakrywającą jej
pośladki i piersi. Kay wzdrygnęła się ledwo zauważalnie, kiedy pomyślała, że
nigdy, by się tak nie ubrała.
-
Co powiesz na to, żeby rozdziewiczył cię jakiś kujonek, huh? - powiedziała
jedna okrążając ją, po czym wybuchła piskliwym śmiechem. Kaytlin zrobiło się
dziwnie, czemu każdy uważa ją za dziwną, kiedy ona po prostu nie chciała na
razie seksu. Miała osiemnaście lat, a to nie znaczyło, że już dawno powinna nie
być dziewicą.
-
A może woli dziewczyny? - usłyszała z tłumu męski głos, odwróciła lekko
głowę, ale i tak nie dowiedziała się kto to. Zamiast tego zobaczyła Justin
stojącego kilka metrów obok niej. Była pewna, że powiedziała mu o swoim
dziewictwie piątkowego wieczoru, a on nie mógł się powstrzymać. Znów zrobił z
niej pośmiewisko. Nie mogła uwierzyć, że musi zdobyć takiego dupka. Westchnęła
i zaciskając oczy, odwróciła się przodem do dwóch suk stojących przed
nią.
-
Uh, dziewica, w dodatku lesbijka - odezwała się blondyna żując gumę. Duma
Kaytlin spadła na samo dno. To czym została obrzucona w tym momencie sprawiło,
że miała ochotę uciec i rozpłakać się. - Och, uważajcie na swoje majtki, dziewczynki!
- dodała zadowolona i zaśmiała się w twarz Kay i z perfidnym uśmieszkiem
popchnęła ją do tyłu, przez co zrobiła kilka zatoczonych kroków do tyłu.
Spojrzała nienawistnie na blondynę, ale nie dała się sprowokować, wiedziała, że
jest od tego gówna lepsza. Wolała wszystko przyjąć z podniesioną głową niż dać
się zmusić do kłótni i bójki, bo one pragnęły jej upokorzenia.
-
Nic nie powiesz, lesbo? - usłyszała głos jednego z przyjaciół Justina, który
stanął obok dwóch prześladowań dziewczyny.
-
Uh - wyszło z jej ust, kiedy odwróciła głowę i zobaczyła, jak Justin wycofuje
się z tłumu. Zrobiło jej się gorąco, kiedy zrozumiała, że wokół niej stoi cała
szkoła, która będzie miała ją za lesbijkę. Zacisnęła pięści, zaczynała się
denerwować.
-
Może zrobić ci dobrze, wtedy zrozumiesz, że wolisz kogoś takiego jak mnie -
powiedział umięśniony chłopak, który zawsze prowadzał się z Justinem. Jęknęła,
nie wiedziała co zrobić, a ta sytuacja stała się dla niej uciążliwa. Jej tętno
rosło, a kiedy chłopak zbliżał się do niej, zaczęła ciężej oddychać.
-
Czy ty kurwa masz język w gębie? - usłyszała czarnowłosą, która podeszła do
niej i złapała ją za włosy, pociągnęła w dół przez co Kaytlin upadła na
podłogę, po czym zaczęła ciągnąć ją po ziemi, wprost do damskiej toalety, gdzie
nawet chłopaki weszli.
Kaytlin
czuła co się zaraz stanie, nie zwracała uwagi na ból, jaki zadała jej
dziewczyna zaciągając ją za włosy do łazienki. To były sekundy, kiedy jej głowa
wylądowała nad muszlą klozetową. Właśnie zdała sobie sprawę, że nie ma nikogo,
kto mógłby jej pomóc, ponieważ nie przyjaźniła się z nikim w tej szkole, nie
miała nikogo, kto stanąłby po jej stronie. Zacisnęła oczy nie chcąc o tym
myśleć, a wagi zagryzła, czekając na najgorsze. To nie było to, czego
oczekiwała po powrocie z imprezy w sobotę. Myślała, że przez rozmowę z
Justinem, stanie się popularna, lubiana. Stała się jeszcze większym pomiotem
niż myślała, że może być.
-
Wstrzymaj oddech, lesbo - zaśmiała jej się nad uchem i wepchnęła jej głowę do
muszli klozetowej. Jej przyjaciółka stanęła z boku i nacisnęła spłuczkę, przez
co woda tryskała w twarz Kaytlin. Przytrzymały ją jeszcze kilka chwil, po czym
wszyscy się rozeszli, a Kay siedziała przez moment w szoku, cicho łkając
została sama, kiedy zadzwonił dzwonek. Wiedziała, że nie pójdzie już na lekcje,
nie zależało jej już nawet na tym, żeby pisać test, który był jednym z
ważniejszych. Postanowiła, że napisze go w kolejnym terminie.
Powoli
roztrzęsiona podniosła się do góry i wolnym krokiem wyszła z toalety, po czym
przemknęła do wyjścia ze szkoły, nie chcąc być zauważoną. Odetchnęła, gdy
wyszła ze szkoły i szybkim krokiem ruszyła w stronę swojego domu. Związała
włosy w niedbałego koka, nie chcąc czuć mokrych kosmyków na twarzy.
Chciała
się zapaść pod ziemię, zaszyć się gdzieś i nie wychodzić przez następne kilka
miesięcy. Rozpłakała się jeszcze bardziej i przyspieszyła kroku, chcąc znaleźć
się w swoim pokoju. Słysząc kroki za sobą, przeraziła się i starała się iść
jeszcze szybciej, prawie biegła, kiedy poczuła uścisk na ramieniu. Odwróciła
gwałtownie głowę i zobaczyła Justina. Od razu się wyrwała i ponownie ruszyła do
domu.
-
Kaytlin, zaczekaj! - krzyknął i podbiegł do niej. Nie słuchała go ani nie
patrzyła. Chciała już być u siebie. Złapał ją za ramiona i mocno przytrzymał,
chcąc zatrzymać ją na chwilę. Spuściła głowę, nie chcąc patrzeć mu w
oczy.
-
Czego chcesz, Justin? - westchnęła i wyrwała się, stając na dystans od niego.
Nienawidziła go za to co zrobił.
-
Przeprosić, tylko tyle - powiedział cicho i schował dłonie w kieszenie
spodni.
-
Nie uważasz, że na to już trochę za późno? Mogłeś temu zapobiec, ale po prostu
stałeś tam i patrzyłeś się, po czym zwyczajnie odszedłeś, niewzruszony! -
krzyknęła, wyrzucając ręce w górę, a potem po prostu ruszyła w drogę do domu.
Justin ją dogonił.
-
Chciałbym cofnąć czas, zanim to wszystko powiedziałem - wyjaśnił.
-
Powtarzam, na to już za późno, po prostu mnie zostaw ok? - westchnęła i nawet
na niego nie spojrzała. Wiedziała, że zawodzi swojego brata, ale pałała do
niego taką nienawiścią, że nie mogła nic zrobić, jak spławić go. Chłopak skinął
głową i zatrzymał się, zostawiając dziewczynę samą. Nie wiedziała dlaczego, ale
odwróciła się, a ich wzrok się spotkał. Niemal od razu wróciła wzrokiem przed
siebie i przyspieszyła będąc prawie u celu.
-*-
Usiadła
na łóżku, przykryła się kołdrą i spojrzała na butelkę wódki przed sobą.
Zastanawiała się, czy upić się, by zapomnieć, czy po prostu odłożyć ją na bok i
jeszcze popłakać. W rozmyślaniu przerwał jej dzwoniący telefon, a na ekranie
iPhone pojawiło się nazwisko jej brata. Westchnęła, myśląc czy odebrać. Wciąż
jej głos się łamał i była pewna, że Greg to usłyszy.
-
Halo? - powiedziała odbierając telefon. Wiedziała, że i tak nie uwolni się od
telefonu póki nie odbierze.
-
Jesteś w domu, prawda? - powiedział. Czuła się zażenowana, wiedział, że
wróciła.
-
Och - westchnęła - Tak jestem - odparła po chwili.
-
Coś się stało - powiedział - a ty mi powiesz co - dodał, a po chwili wszedł do
jej pokoju. Niemal od razu schowała alkohol za swoje plecy, nerwowo na niego
patrząc. Rozłączył się i podszedł do niej. Wyciągnął zza nie wódkę i odstawił
na ziemię - Zostaw to na świętowanie - powiedział.
Spuściła
głowę. Uświadomiła sobie, że jej życie legło w gruzach przez jednego dupka,
którym okazał się Justin. Kiedy była pewna, że wszystko idzie w dobrym
kierunku, okazało się, że nigdy tak nie będzie. Po jej policzkach spłynęły
kolejne słone łzy, a Greg nachylił się i mocno ją przytulił.
-
Ej, nie smuć się, wszystko będzie w porządku - wyszeptał gładząc jej
plecy.
- Nie, Greg, nie będzie. Ja... Ja jestem zniszczona w szkole,
rozumiesz? - powiedziała patrząc na niego wściekła. - Dziś miałam najgorszy
dzień w życiu, a to tylko przez to, że musiałam znaleźć się na pieprzonej
imprezie, upić się z pieprzonym Justinem Bieberem i powiedzieć, że jestem
pieprzoną dziewicą, przez co wszyscy się ze mnie wyśmiewają. Zrozum! On nigdy
nie będzie mój, a ty polegniesz w waszej pierdolonej walce, Greg! - warknęła
wstając do góry. Jej złość, która rosła w szkole, wyszła z niej, przez co jej
brat się przeraził. Chodziła po pokoju podminowana, nawet na niego nie
patrząc.
Podszedł
do niej i mocno złapał za jej nadgarstki.
-
Hej, spokojnie, dasz radę. Zdobędziesz go - powiedział, a Kaytlin spojrzała na
niego jak na wariata. Otworzyła szeroko oczy i odepchnęła od siebie
bruneta.
-
Czyś ty zwariował!? Powiedziałam, że go nie zdobędę - co oznacza, że rezygnuję,
do cholery! - wykrzyczała sfrustrowana, patrząc na zdziwionego brata.
-
Potrzebujemy cię - wyszeptał i podszedł od niej, złapał za jej twarz i spojrzał
w jej oczy - oddychaj i przemyśl to jeszcze raz - powiedział, chcąc, żeby znów
chciała mu pomóc - spójrz, ja nie polegnę tylko w walce, ale i w życiu. Zostanę
zabity, nie chcesz chyba śmierci swojego brata, prawda Kay - powiedział,
miażdżąc jej psychikę, swoim przesadnie kojącym głosem.
Po
chwili biorąc głęboki oddech, zacisnęła oczy i pokiwała głową. Chciała to
zrobić dla niego, a skoro od tego zależało jego życie, chciała tego dwa razy
bardziej. Puścił ją, a ona usiadła na łóżku, po czym okryła kołdrą i sięgnęła
po pilota od telewizji. Zachowywała się spokojnie, przez uspakajający ton
swojego brata. Spojrzał na nią ostatni raz, podszedł do niej i pocałował jej
czoło. Nawet nie żegnając się, wyszedł z jej pokoju.
Włączyła
swój ulubiony serial i obejrzała kilka odcinków myśląc o tym, czy dobrze
zrobiła ponownie godząc się na to, żeby zdobyć Justina. Była pewna, że jest dla
niej nieosiągalny, czemu wciąż robiła sobie nadzieje? Chciała bardzo pomóc
bratu, a to wszystko dawało jej powód do tego, żeby po prostu sobie odpuścić.
Wciąż marzyła o tym, żeby wszystko wróciło do normy, zanim jej brat po nią
przyjechał i pojechali w tą dzielnice, gdzie Greg i Adam wymyślili dla niej
zadanie. Uwiedź Justina Biebera. Czy mogło być to gorsze zadanie, kiedy
Bieber był zbyt nieosiągalny, żeby nawet mogła o nim śnić?
Kaytlin
musiała stwierdzić, że to był okropny i szalony dzień. Zamknęła oczy i dała się
ponieść do krainy snów. Potrzebowała snu i chwili do pomyślenia. Przykryła się
szczelniej i przewróciła na prawą stronę i po prostu zasnęła, chcąc zapomnieć o
dzisiejszych przykrych dla niej wydarzeniach.
___
Przepraszam, że taki krótki i nijaki.
Średnio mi się podoba, ale mam nadzieję, że wam będzie bardziej! <3
Zostawiam na razie ten blog, a tamten
napiszę, kiedy ten zakończę :*
Przepraszam za jakiekolwiek błędy :)
Mogę prosić o komentarz od każdej z was,
która przeczytała rozdział? :)
Do następnego! <3
Justin jest dupkiem ! Jak on mógł powiedzieć o tym całej szkole ? I nie wiadomo komu jeszcze. Biedna Kay musi zrobić coś praktycznie niemożliwego . Nie jestem pewna czy Justin przeprosił bo poczuł się winny czy z jakiegoś innego powodu ? Cudny rozdział *.* dziękuję że piszesz
OdpowiedzUsuńCudowny.
OdpowiedzUsuńCóż, może Justin jest totalnym dupkiem, ale chyba zaczyna się w nim przejawiać jakaś nutka człowieczeństwa. Szkoda, że rozumie niektóre rzeczy po fakcie, okropnie potraktował Kaytlin. :/
Więc, czekam na kolejny, pozdrawiam ♥
https://opowiadanie-the-other.blogspot.com - zapraszam :)
Super tylko ciekawe dlaczego Justin jest dla niej taki chamski
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Nie mogę zrozumieć dlaczego Justin jest aż takim dupkiem. Mam nadzieje że w końcu Kay go zdobędzie ale nie chcę żeby mściła się na nim tylko poczuła coś do niego i on do niej również, ale tak jak piszesz teraz strasznie mi sie podoba. Nie pędzisz i nie piszesz wszystkiego w jednym rozdziale tylko wszystko stopniowo. Mam nadzieje ze tak będzie do samego końca ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny kochana ;**
Swietny blog i pomysl na niego. Czekam na nn. :)
OdpowiedzUsuńcudo i czekam na next
OdpowiedzUsuńŚwietne ;)
OdpowiedzUsuńCodziennie wchodzilam i sprawdzalam czy jest 3 rozdzial i sie doczekalam swietny *-*
OdpowiedzUsuńboski <3
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńSwietny jest. Nie jest nijaki.:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam!! Nie moge uwierzyć co oni jej zrobili !!! Biedna Kay.. niech sie na nich odegra ! Czekam nn :*
OdpowiedzUsuńświetny :>
OdpowiedzUsuńJustin dupek, halo, a Kay poszkodowana i traktowana bezpodstawnie źle!
OdpowiedzUsuńBoski!
www.whenever-jbff.blogspot.com
Jezu, ale dupek z Justina. Wkurzyłam się serio. Zaskakuje mnie reakcja Kay gdy te dziewczyny do niej podeszły od tak po prostu pozwoliła żeby ją wyzywały i nic do nich nie powiedziała ;o
OdpowiedzUsuńhttp://lovenexthate.blogspot.com/
#Onlyff cudowny jak zawsze :) cieszę się że zostawiłaś ten blog i mam nadzieję że z niego nie zrezygnujesz ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czytam, cieszę się że tu trafiłam*.* i co ten Jus wyrabia, dupek ://
OdpowiedzUsuń