czwartek, 20 marca 2014

five - it's a part of his plan, I supose

Tak jak Justin zapowiedział, był po Kaytlin punktualnie o siódmej czterdzieści, ponieważ zajęcia mieli na ósmą. Kay zagryzła wnętrze policzka, kiedy poczuła uścisk w brzuchu, gdy rozległ się dźwięk klaksonu. 
- Dlatego, nie bierzesz mojego samochodu dziś, tak? - zapytał jej tata znad gazety. Nie wiedząc czemu, na jej policzki wpłynęły wypieki. - Jakaś koleżanka, czy kolega? - nałożył nacisk na ostatnie słowo, chcąc odpowiedzi, że to koleżanka. Jej ojciec nie był typem rodzica, który zabraniał jej kontaktu z chłopakami, czy cokolwiek, ale bał się o nią, zwłaszcza, kiedy w grę wchodził jakiś facet. 
- Kolega, ale spokojnie, wczoraj dopiero zaczęliśmy rozmawiać, tato - uśmiechnęła się promiennie, zabierając swoje śniadanie i całując tatę w policzek, wyszła z domu, wcześniej zgarniając torbę spod drzwi. Na jej twarz wpełzł rumieniec, kiedy zobaczyła Justina opierającego się o czarne Lamborghini. Zagryzła wargę i podeszła powoli w stronę szatyna. Uśmiechał się do niej szczerze, a kiedy stanęła z nim twarzą w twarz, objął ją ramionami, a swoje duże dłonie umieścił na dole jej pleców. Ona mocno go uścisnęła. 
- Cześć, księżniczko - wyszeptał, kiedy odsunęli się od siebie. Kaytlin lekko się uśmiechnęła, a Bieber otworzył jej drzwi od strony pasażera. Wyszeptała ciche podziękowania, a chłopak skinął głową, po czym wsiadł za kierownicę i odpalił sportowy wóz. 
Bała się reakcji ludzi, bała się, że Justin nie robi tego szczerze. Zacisnęła oczy ze strachu, co nie uszło uwadze Justinowi. Patrzył na nią przez moment, po czym oblizał swoje usta i położył dłoń na jej kolanie, drugą wciąż prowadząc. Odwróciła wzrok od szyby i spojrzała na niego kątem oka. 
- Co się dzieje? - zapytał, a ona potrząsnęła głową i łącząc ich palce, zabrała dłoń chłopaka. Robił za wiele gestów w jej stronę, co jeszcze bardziej upewniało ją w tym, że nie jest z nią szczery, w tym, że chce jej pomóc. 
- Chodzi o egzamin z chemii, powinnam była napisać go w poniedziałek, ale urwałam się z lekcji przez Brittany, a wczoraj zamiast zapytać o kolejny termin, znów po prostu uciekłam - westchnęła. Nie okłamała go do końca, pominęła jedynie prawdę. Bieber skinął głową i zatrzymał się na parkingu ich liceum, przez co mięśnie na ciele Kaytlin spięły się, a dziewczynę ogarnął strach, który opanował całe jej ciało. - Tak nie powinno być Justin, nie będziesz miał życia - westchnęła, uświadamiając sobie co on wyprawia. Nie chciała być obarczana winą, bo zachciało mu się ją bronić. 
- Spieprzyłem coś, więc chcę to teraz naprawić - warknął, a zimny ton głosu Justina przeraził Kaytlin - A teraz wysiądziemy z auta i pójdziemy na lekcję, razem, ramię w ramię. Przełamiesz to wszystko, a w swoim czasie nauczę cię, jak odpyskować takim sukom jak Brittany i Cynthii. 
Kaytlin westchnęła, a Justin wysiadł, okrążył samochód i otworzył drzwi ze strony dziewczyny. 
- Justy! - usłyszała piskliwy głos i stukot obcasów. Cofnęła się i skuliła, by nie było jej widać. 
- Cynthia - czarnowłosa przyjaciółka Brittany, stanęła na wprost Justina i zaczęła kręcić włosy na palec, nie zwracając uwagi na Kaytlin siedzącą wewnątrz Lamborghini. Justin wywrócił oczami wypowiadając jej imię. 
- Co powiesz na to, że pójdziemy do mnie po szkole, hm? - powiedziała uwodzicielskim głosem i zagryzła wargę pomalowaną mocną, różową szminką. Wywrócił oczami, nie mógł pomóc, ale trudno było mu w jakikolwiek sposób jej odmówić, oprócz tego, że była świetna w łóżku, to usługiwała mu, kiedy tylko chciał. Cóż, to Cynthia była jego ulubioną dziwką w szkole.
- Wiesz, nie jestem zainteresowany - powiedział ostro, zaciskając palce na karoserii auta, do tego stopnia, że pobielały mu kłykcie. Musiał odmówić. - Jednak myślę, że połowa drużyny koszykarskiej z wielką chęcią zrobi ci minetkę, nawet za szkołą, wystarczy spytać - mrugnął do niej okiem, co było tak sztuczne, że Kay lekko zachichotała, kiedy nawet tak plastikowa dziewczyna zrozumiała aluzję i odeszła. Brunetka wysiadła ze sportowego samochodu, stając obok chłopaka. - Dasz radę? - zapytał z troską, a ona kiwnęła głową niepewnie. Ruszyli wolnym krokiem w stronę wejścia, co nie uszło uwadze innych uczniów. Usłyszała ciche westchnienia ze zdziwienia, że Justin Bieber idzie z taką pokraką do szkoły. 
Oblizał usta i otworzył dziewczynie drzwi, w których ją przepuścił. Wzrok jego znajomych padł na niego i Kaytlin i mógł wyczuć tylko zażenowanie pałające od jego przyjaciół, kiedy zobaczyli ich razem. Ale szedł dumnie, musiał. Obiecał jej coś i wiedział, że musi tego dotrzymać.
- Co on robi z tą lesbą? 
- Co do cholery?! 
- To część jego planu, tak przypuszczam.
Słyszała wokół siebie i miała ochotę zapaść się pod ziemię, to nie znaczyło nic dobrego, to nie pomogło. Dalej jej nienawidzili. Przyspieszyła kroku, zostawiając chłopaka z tyłu, chcąc dać mu spokój, żeby nie martwił się takim pomiotem jak ona. 
- Kaytlin! - zawołał, a kilku uczniów ponownie wydało z siebie szepty. Dogonił ją i objął ramieniem, chciał jej za wszelką cenę pomóc, więc robił to wyłącznie dla niej, co sprawiało, że Kaytlin było głupio. Przecież to oczywiste, że nie mogę mieć do czynienia z kimś takim jak Justin. Pomyślała i spojrzała na niego spod gęstych rzęs. Uśmiechnął się do niej, kiedy podeszli do szafek. - Nie przejmuj się, zapewne to potrwa jeszcze z tydzień, potem staniesz się zwykłą dziewczyną ze szkoły - powiedział.
- Nie, Justin do końca tego durnego liceum będę lesbijką, bo kiedy kimś stajesz się przez plotki, tym zostajesz do końca - westchnęła i wyciągnęła książki do języka francuskiego. Następnie przeszli kawałek i zatrzymali się przy szafce Justina. Między nimi panowała grobowa cisza, przez co Kay miała ochotę wykrzyczeć mu w twarz, co z nim nie tak. Obydwoje, trzymając swoje książki do francuskiego, ruszyli korytarzem.
Brittany nie mogła w to uwierzyć. Jej serce zabiło z zazdrości, kiedy zobaczyła, że Justin był w pobliżu Kaytlin. Cynthia westchnęła, wiedziała, że coś się dzieje, kiedy tak po prostu ją odrzucił. Jednak, kiedy zauważyła Kaytlin Moon otworzyła szeroko oczy.
- Brit, czy on właśnie idzie z tą suką, Moon?! - zapytała, sycząc przez zęby.
- Niestety, jednak mam pewien pomysł, na to, żeby ją kolejny raz upokorzyć - uśmiechnęła się zwycięsko i upiła łyk wody z butelki. 
-*-
- Nie, Justin - Kaytlin zaśmiała się w głos, kiedy siedzieli na szkolnym boisku. Jej humor poprawił się od rana, a kiedy okazało się, że nie mają matematyki, ponieważ nauczyciel zachorował, ich wychowawca zabrał ich na zewnątrz. Chłopak szeptał jej świńskie rzeczy do ucha, co nie tyle co podniecało brunetkę, co wprawiało w śmiech i dezaprobatę, przez zachowanie chłopaka. 
- A co jeśli ja nie żartuję? - zapytał zmysłowo, zostawiając na szyi dziewczyny kilka mokrych pocałunków. Oczywiście nie miał na myśli seksu z nią, czy czegokolwiek podobnego. Ona nie chciała zgodzić się na wyjazd z nim za miasto. Co w sumie mogło mieć taki podtekst. 
- Nie twierdzę, że żartujesz - wysunęła się z jego objęć i usiadła na wprost niego - Tylko, że wczoraj dopiero zawarliśmy w pewnym sensie porozumienie, nie chcę na razie nigdzie z tobą pojechać. Kto wie, może kiedyś - uśmiechnęła się miło do niego i zebrała włosy na jedną stronę, na swoje prawe ramie. 
- Przyjmę to jako obietnicę - mrugnął do niej okiem i podniósł się do góry, widząc nadchodzące w ich stronę Cynthię i Brittany. Obrzucił je ostrzegawczym spojrzeniem, a one uśmiechnęły się miło. 
- Możemy na chwilę Kaytlin? Chcemy tylko spokojnie porozmawiać - odezwała sie blond włosa, a Kay spojrzała w górę, widząc swoje prześladowczynie. Przestraszona zrobiła krok do tyłu, stając obok Justina. 
- O co chodzi? - zapytał chłopak, czym wprowadził w rozbawienie dwie przyjaciółki. Nie roześmiały się w głos, trzymały poważną minę, ale jego zachowanie śmieszyło wszystkich wokół, przez co był bliski spotkania się z bycia luzerem.
- Kaytlin, chcemy cię zaprosić na nasze co piątkowe spotkania, właściwie pidżama-party. Wpadniesz? Tym razem odbywa się to u Brittany - uśmiechnęła się Cynthia, a Kay spojrzała kątem oka na Justina, który lekko skinął głową. Wierzył w to, że przejrzały na oczy. Pokiwała na zgodę i lekko się uśmiechnęła do dwóch dziewczyn, stojących przed nimi. - To do zobaczenia, kochana! - odezwała się czarnowłosa, po czym odeszły zostawiając Justin samego z Kay. 
- Zobaczysz, będzie fajnie - powiedział, uśmiechając się. Dziewczyna skinęła głową, również pełna nadziei, że wszystko się zmieni. 
- Dziękuję za wszystko - uśmiechnęła się, a on pokręcił głową. 
- Jeszcze nie masz za co - odparł i objął ją ramieniem, kiedy nauczyciel okrzyknął, że mogą wracać do domu, ponieważ była to ich ostatnia lekcja. Podeszli do czarnego Lamborghini i wsiedli do środka. 
Telefon Kaytlin zawibrował w jej tylnej kieszeni, więc go wyciągnęła. Był od nieznanego numeru, co sprawiało, że dziewczyna zaczęła się zastanawiać, kto to mógł być. Weź ze sobą wszystkie kosmetyki i seksowne ubrania;* - Brit. Lekko się uśmiechnęła, postanawiając nie odpisywać. Justin był szczęśliwy, że w końcu widzi uśmiech na jej twarzy. 
- To co, odwieźć cię do domu, czy wpadniesz do mnie? - uśmiechnął się uwodzicielsko, a dziewczyna zagryzła wargę. Nie chciała, żeby wyglądało na to, że leci na niego, ale taka była prawda, musiała to pokazać, jednak uznała, że dziś odpuści. Chciała iść do domu. 
- Do mnie - powiedziała, a chłopak kiwając głową, odjechał ze szkolnego parkingu. Kaytlin włączyła radio i zaczęła na głos śpiewać piosenkę Kima Cesariona - Undressed. Justin uśmiechnął się i lekko przyspieszył, kiedy dziewczyna zajęta była śpiewaniem. Wiedział, że dzisiaj zajmie się tym, żeby nauczyć ją kilku zasad, których musi przestrzegać, jeśli chce być popularna, więc postanowił zadzwonić do niej wieczorem. 
Zatrzymał się na podjeździe dziewczyny i wysiadł, po czym pobiegł na drugą stronę, chcąc otworzyć drzwi Kaytlin, zanim ona to zrobi. Dziewczyna z uśmiechem wysiadła z auta i lekko musnęła jego policzek w podziękowaniu. Nie tylko za podwózkę, ale i za wszystko co dla niej dzisiaj uczynił. Pomachała mu i pobiegła do domu. 
Wsiadł z powrotem, odjeżdżając, po czym ruszył w stronę swojego domu. W drodze również podśpiewywał piosenki, co załapał od Kaytlin. Uśmiechał się i darł wniebogłosy, czując się dobrze z tym, że ją uszczęśliwił. 
Zatrzymał się przed drzwiami do garażu, po czym pilotem je otworzył i wjechał parkując obok białego BMW i żółtego Chevroleta Camaro. Wysiadł ostrożnie zamykając drzwi i wszedł przez garaż do domu. Na drodze spotkał Chrisa, który właśnie się po niego wybierał. 
- Zapomniałeś o akcji w sobotę, prawda? Przypominam, że to już jutro! - warknął, zakładając ręce na klacie. Justin spojrzał na niego z dezaprobatą i podniósł ręce w geście obronnym, po czym zaśmiał się cicho. 
- Woah, kto powiedział, że zapomniałem? - wypuścił powietrze, oblizując usta. Czarnoskóry wzruszył ramionami i odwrócił się na pięcie, ruszając do salonu. Justin dotrzymał mu kroku, chcąc dowiedzieć się szczegółów. Usiadł obok rodzeństwa Gold i spojrzał na Chrisa, który usiadł po drugiej stronie, na fotelu.  
- Więc, Justin. W sobotę trzeba rozprawić się z Dealersami, spalić ich magazyn i zabrać cały cholerny towar, który mają - powiedział Jaxon, pocierając dłońmi.
- Czy czasem żaden z nich nie będzie tego pilnował? - zapytał, chcąc upewnić się, że obejdzie się bez większych komplikacji. 
- Wychodzą na jakąś imprezę za miastem - odparł Chris, na co Bieber skinął głową, nie wchodził w ciąg dalszy, to mu wystarczyło. 
Nie mówiąc nic, wyszedł z salonu, poszedł do swojego pokoju. W drodze wyjął swój telefon i wybrał numer Kaytlin. Po kilku sygnałach usłyszał głos dziewczyny. 
- Halo? - powiedziała. Wokół niej panowała bezwzględna cisza, która nie zakłócała barwy jej głosu. Justin wszedł do pokoju i włączając głośnomówiący, położył telefon na pościeli. 
- Halo, księżniczko? - odparł i złapał za swoją koszulkę, którą zdjął i odrzucił w kąt. Przez chwilę panowała cicha, aż w koncu głęboko westchnęła. - Przeszkadzam? - zapytał i podniósł nogę na wysokość kolana i łapiąc za prawego buta, powoli go ściągnął. Zrobił to samo z drugim i powoli zsunął ze stóp skarpetki. Usłyszał szmery w telefonie, kiedy dziewczyna zamykała zeszyty. Lekko się zaśmiał. 
- Nie - powiedziała po chwili, a Justin ściągnął spodnie z dużym odgłosem i mógł niemal usłyszeć, że dziewczyna po drugiej stronie słuchawki przełyka ślinę. Uśmiechnął się i założył ma siebie dresy, po czym położył na łóżku. 
- Na pewno? Jeśli tak, mogę zadzwonić później - powiedział, włączając normalną rozmowę i przyłożył telefon do ucha. 
- Tak. Co chciałeś? - zapytała, a on zmarszczył brwi. Czy ona go zbywała? 
- Hm... Chciałem nauczyć cię paru rzeczy w sprawie bycia cool, czy coś tam - powiedział bezuczuciowo, czując się dotknięty jej zimnym tonem. Dziewczyna przytaknęła cichym 'mhmm' i mógł usłyszeć jak wstaje. - Więc weź coś do zanotowania i słuchaj mnie uważnie. Minęło kilka chwil, zanim dziewczyna znów się odezwała. 
- Gotowa - powiedziała, a Justin mógł wyczuć, że się uśmiecha.
- Zasada numer jeden - powiedział poważnym głosem - Nie dawaj się sprowokować do czegokolwiek. Odpowiadaj spokojnie, z kpiną - dodał, a Kaytlin przypomniała sobie, jak zbył dziś Cynthię. Zapisała to w tablecie i poprosiła o kontynuację - Zasada numer dwa. Znaj nazwiska wszystkich popularnych osób w szkole. Nigdy nie wiesz, słysząc nazwisko osoby, do której idziesz na imprezę, czy jest popularna - powiedział, a dziewczyna porządnie notowała. 
Rozmawiali długo, omówili zachowanie i ubieranie się Kaytlin. Wszystko musiało być perfekcyjne, inaczej Kay zmarnuje jedyną szansę na to, by być w końcu normalnie traktowaną osobą w szkole. Zauważyła, że Justin nie był tylko osobą, która pomaga i którą ma zdobyć, rozkochać i przekazywać wszystko. Stał się jej przyjacielem. Zaufała mu tak szybko, bez względu na to co zrobił jej w przeszłości. 
- Dobranoc, Justin - ziewnęła i podniosła się ze swojego łóżka, ruszając pod prysznic. 
- Słodkich, księżniczko - powiedział, a Kaytlin zaczęła sie zastanawiać, czemu ją tak nazywa. Podobało jej się to mimo wszystko, ale nie była przyzwyczajona do czegoś takiego. 
- Pa, Justin - szepnęła, kiedy odsunęła telefon. Czuła się wspaniale z myślą, że najprzystojniejszy i najsławniejszy chłopak w szkole, interesuje się jej losem. Dokładnie się umyła i wróciła do łóżka, myśląc tylko o kolejnym wspaniałym dniu w szkole. 
___
Więc... Ten rozdział jest gorszy od poprzedniego, ale również mi się podoba. 
Liczę na komentarze, pojawił się nowy zwiastun, zapraszam >KLIK<
Do następnego kochane! <3 
P.S przepraszam, za jakiekolwiek błędy :)

środa, 19 marca 2014

ZWIASTUN!


Hm... Zrobiłam nowy zwiastuni cholernie mi się on podoba, nie wiem jak wam <3
Włączcie jakość 720p HD, lepszy obraz :)
Piszcie, czy wam się podobał :*
Rozdział niedługo (właśnie biorę się za pisanie, nie poszłam dziś do szkoły :3)

poniedziałek, 17 marca 2014

four - I'm so sorry


Wszedł do szkoły z nonszalanckim uśmiechem na ustach. Czuł się winny za wczorajsze wydarzenie, zrobił za wiele. Powiedziała mu to przypadkowo, a on przez swoje ego to wykorzystał. Zaraz przy nim znaleźli się jego znajomi ze szkoły, z którymi spędzał czas, kiedy był na zajęciach. Zdziwił się rano, że miał ochotę na pójście do szkoły.
- Stary, ta lalunia, która okazała się lesbą, wciąż chodzi do tej szkoły - odezwał się jeden z nich, a Justin obrzucił go lekceważącym uśmiechem. - Ja na jej miejscu dawno odszedłbym stąd. Najlepiej wyprowadził się z kraju albo lepiej kontynentu - kontynuował, przez co Justin miał ochotę na miejscu go zabić. Przypominał mu o jego winie, a w dodatku był irytujący. 
- Zamknij swoją jadaczkę, Jake, za dużo gadasz - warknął i podszedł do swojej szafki. Mięśniak, który na imię miał Jake zmrużył oczy, ale szedł dalej za Bieberem. Wyciągnął z szafki książkę do geografii i ruszył korytarzem. Pod ścianą siedziała Kaytlin. Przełknął ślinę, ale nie patrzył na nią. Nie chciał psuć sobie reputacji. Patrzyła na niego z kpiną, był nie do zniesienia. Jake rzucił jakimś komentarzem na temat niej, ale Justin nie słuchał, widział tylko jak ona odchodzi, nawet na niego nie patrząc. Cholerna siostra Moona. Pomyślał i schował dłonie do kieszeni.
Dzwoniący dzwonek informował początek lekcji, więc Justin przyspieszył kroku. U jego boku stanęła Brittany, blondyna, która wyśmiewała Kaytlin przy całej szkole. Wywrócił oczami, nie chcąc jej widzieć. Ta była tak blisko, że mógł poczuć jej podniecenie od jego dotyku. Obrzydził się i potrząsnął głową. Nie mógł zrozumieć, czemu ona nie zauważa, że nie jest zainteresowany. 
- Widziałeś, jak załatwiłam wczoraj tą sukę Kaytlin? - zaśmiała się. Korytarze już prawie opustoszały, był pewien, że się spóźni, ale skoro miał okazję zostać z nią sam na sam, wykorzystał ją. 
- Suką - prychnął - nazywasz tak niewinną dziewczynę? - warknął na nią. Chciał ją uderzyć, ale wiedział, że kobiet się nie bije, nie ważne, jaką osobą jest. Brittany oszołomiona patrzyła na niego, nie mogąc nawet wydusić z siebie słowa, bo na myśl, że jej broni zbierała się w niej pogarda. - To ty jesteś suką Brit, uświadom to sobie w końcu - prychnął i poszedł do sali od geografii. Wiedział, że wiele osób uzna go za frajera, skoro jej broni, ale miał nadzieję, że nikt nie uwierzy w to co mówi Brittany, inaczej Justin Bieber nie będzie już gwiazdą szkoły. 
Wszedł do sali przepraszając za spóźnienie i podszedł od jakiejś ławki. Zupełnie zapomniał o tym, że ma lekcje z Kaytlin, a uświadomił to sobie, ponieważ siedziała przed nim. Jej głowa była spuszczona, a włosy zakrywały jej twarz. Justin czuł coraz większe poczucie winy, które wzbierało się w nim za każdym razem kiedy ją widział.
- Panie, Bieber - usłyszał nauczycielkę nad głową. Podniósł wzrok, gdzie zobaczył karcące spojrzenie - Mógłby pan w końcu mnie posłuchać - powiedziała, a on przytaknął i usiadł prosto, patrząc i słuchając nauczycielki.
Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę, Justin niemal od razu opuścił salę. Nie mógł wysiedzieć w tej szkole, nie kiedy jej widok przypomina mu, co jej się stało z jego winy. Szedł szybkim krokiem w stronę wyjścia ze szkoły, co sprawiło, że Jake biegł za nim, wołając jego imię.
- Stary, co jest z tobą? - powiedział uderzając nim o ścianę. Justin warknął odpychając z impetem mięśniaka. Oddychał ciężko, wściekły przez to wszystko. Zacisnął pięści, ale nie chciał się rzucać na niego, więc po prostu odetchnął, poprawił swoją bluzę i mruknął coś, ruszając znów do wyjścia. Wyszedł ze szkoły i już miał iść do swojego samochodu, jednak, kiedy usłyszał śmiech i łkanie przystanął i odwrócił głowę, gdzie ujrzał zbiorowisko. W jego głowie pojawiło się tylko jedno. Ochroń ją. Mimo, że bardzo chciał to zrobić, nie potrafił pogodzić się z tym, że ludzie będą się z niego wyśmiewać. Poszedł powoli w stronę boiska, gdzie odbywało się to wszystko i zobaczył coś co go przeraziło. Kaytlin i jakaś pierwszoklasistka były zmuszane do, nie potrafił nawet tego nazwać. Wściekł się, ale tylko zacisnął pięści i oczy, nie potrafił nic zrobić. Kay patrzyła na niego z żalem w oczach.
- No dawaj, zrób jej dobrze - usłyszał, więc otworzył oczy i zobaczył, że pierwszoklasistka klękała na ziemi, a Brittany ściągała spodnie Kaytlin. Obydwie, obrzucane obelgami dziewczyny nie miały odwagi się sprzeciwić. Zgnębione do tego stopnia, robiły to co im kazali.
Justin spojrzał na Kaytlin, a ich wzrok się spotkał. Nie potrafił nic zrobić, po prostu się wycofał, pobiegł do samochodu i tam się zamknął. Słyszał tylko skandujące głosy, kiedy z pewnością zmusili dwie dziewczyny do seksu ze sobą. Przełknął ślinę i oblizał usta. Był bezsilny. Wyciągnął telefon i dotknął ikonki z wiadomościami. Szybko wystukał sms-a do Kaytlin i odpalił silnik, po czym odjechał.
-*-
Przełknęła ślinę, kiedy Justin odchodził. To był kolejny powód, dla którego nawet nie miała ochoty na niego patrzeć, co dopiero zdobyć go. Poczuła dziewczynę między nogami i zacisnęła oczy. Nie chciała tego, nie lubiła dziewczyn w ten sposób, ale nie miała odwagi sprzeciwić się temu wszystkiemu. Kiedy usłyszała odjeżdżający samochód, i skandowanie uczniów, odskoczyła od młodszej uczennicy jej szkoły i podciągnęła spodnie. Z jej oczu spływały łzy, kiedy biegła w stronę wejścia do szkoły. Nie mogła wytrzymać tego wszystkiego, to ją niszczyło. Zabrała z szafki telefon i kluczyki do samochodu jej taty i wybiegła ze szkoły. Zaczęła się nienawidzić za to, że po raz kolejny urwała się w środku lekcji, wiedziała, że będzie miała za to punkty karne, ale nie potrafiła wytrzymać tego co jej robili. 
Wbiegła do auta i zapięła pas, po czym odpaliła samochód. Wiedziała, że nie może pojechać do domu, gdzie byli jej rodzice, więc pojechała do swojego brata, ledwo pamiętając drogę. Na szczęście, jednak po chwili była w dzielnicy, gdzie zamieszkiwał gang Grega. Szybko wysiadła z auta i przeraziła się, widząc Justina kilka kroków dalej, który odwrócony był tyłem i szedł, oddalając się od niej coraz bardziej. Przemknęła do domu, ścierając z twarzy łzy. Weszła do środka, modląc się, żeby nie było jej brata. Była jedynie zdziwiona, że drzwi były otwarte. Na kanapie siedział Tayler, który uśmiechnął się do niej, ale widząc jej stan jego mina zrzedła. 
- Woah, mała co się stało? - zapytał zmartwiony i wyłączył Xboxa. 
- Jest Amanda? - zapytała pomijając pytanie. Amy była jej najbliższą osobą w tym momencie, byłą jedyną osobą, która może jej pomóc. Tayler skinął głową w stronę schodów, a dziewczyna uśmiechnęła się wdzięcznie i podeszła do nich, łapiąc za poręcz. 
- Ale radziłbym poczekać aż sama tu zejdzie - zawołał za nią, a ona uniosła brew i obejrzała się na niego. - Możesz spotkać tam ją i swojego brata, a to będzie dla ciebie podwójnie obrzydliwe -zaśmiał się, a Kaytlin się skrzywiła. Podeszła do kanapy i usiadła obok bruneta. On wznowił grę, a Kay wyciągnęła telefon, by zająć jakoś swój czas. Zobaczyła nieodczytaną wiadomość od Justina. Zacisnęła zęby i kliknęła w kopertę, po czym przeczytała treść. W jej oczach pojawiły się łzy, on był nie do zniesienia. Tak mi przykro, Kaytlin, przepraszam - J. Westchnęła i schowała telefon do kieszeni, nie miała zamiaru odpisywać.
Miała dość myśli o nim, a to, że musiała obmyślić coś, co sprawi, że Justin się w niej zakocha, zaczynało ją porządnie irytować. Jak na razie była okropną ofiarą, która nie potrafiła nic powiedzieć, zareagować, kiedy była pomiatana przez innych ludzi ze szkoły. Westchnęła. Oficjalnie dla niej, Justin Bieber był dupkiem i gnojem, który był dla niej nieosiągalny, kiedy musiała go zdobyć. Jednak zamiast pałać do niego miłością, bardzo go nienawidziła.
- Gdzie mieszka Bieber? - zapytała nagle, sama nie wiedząc, kiedy te słowa opuściły jej usta. Tayler spojrzał na nią zdziwiony mimo, że wiedział o planie Adama i Grega, wciąż trudno było mu uwierzyć, że tak gorąca dziewczyna będzie spała z jego wrogiem. Chciał jej.
- Trzeci dom po lewo, po drugiej stronie ulicy, ale... - zanim zdążył ją ostrzec przed innymi ludźmi stamtąd, ona była już za drzwiami, gdzie spotkała Adama, którego obrzuciła jedynie lekceważącym spojrzeniem. Nie mogła uwierzyć, że ktoś taki jak on, był najlepszym przyjacielem jej brata.
Westchnęła i wyszła za furtkę, ruszając w wyznaczoną przez Taya drogę. Wciąż były lekcje i Kaytlin nienawidziła się za to, że urwała się drugi raz z rzędu. Odrzuciła włosy do tyłu i pewnym krokiem szła chodnikiem. Wiedziała, że jeśli ma przebywać w takim środowisku, musi wyglądać na odważną i pewną siebie.
Liczyła domy, a po chwili zatrzymała się na wprost wyznaczonego domu. Wypuściła powietrze, kiedy zdała sobie, który to był dom. Niecały tydzień temu, kiedy przyjechała tu z Gregiem, widziała w oknie napaloną na siebie parę, a po dłuższym zastanowieniu, wiedziała, że to Bieber był tam. Wzdrygnęła się na tą myśl i szybko przeszła na drugą stronę jezdni.
Zapukała głośno i wciągnęła powietrze w płuca. Nie wiedziała co czuła, ale miała wrażenie, że bała się tego, co stanie się za chwilę. Jej serce przyspieszyło, kiedy usłyszała kłótnie za drzwiami. 
- Dupska nie możesz ruszyć, pieprzony leniu - powiedział, kiedy otwierał drzwi  czarnoskóry chłopak, ten, którego spotkała na imprezie. - O, gorąca laska -zaśmiał się, posyłając jej nieprzyzwoity uśmiech, na który dziewczyna niemal od razu się skrzywiła. - Czekaj, ja cię już gdzieś nie widziałem? - zmarszczył nos zastanawiając się. Skinęła niepewnie głową. 
- Chris, do cholery, kto to?! - usłyszała ten głos, którego w tym momencie mimo, że przyszła właśnie do tej osoby, tak naprawdę nie chciała słyszeć. Justin mignął jej przed oczami, a po chwili stał na wprost niej, bez koszulki, z totalnym nieładem na głowie i nie spuszczał z niej wzroku. - Kaytlin - wydukał, czując po raz kolejny przypływ wyrzutów sumienia. Patrzyła na niego z bezczelnością wypisaną na twarzy. - Wejdź - przełknął ślinę i odsunął się z przejścia, by wpuścić dziewczynę. Wzięła wdech i zrobiła krok do przodu. Rozejrzała się z myślą, że coś może się jej stać. Nie odezwała się ani słowem, odkąd wyszła z domu swojego brata, a głos Justina tylko drażnił jej uszy. 
Właściwie nie wiedziała po co tu przyszła. Wygarnąć mu? Błagać o pomoc? Litość? Prosić, żeby w końcu zareagował? Wypuściła z ust nagromadzone powietrze, pierwszy raz czuła się tak niepewna, tak przerażona, nie chciała, żeby wyrzucił ją stąd, bo pomimo, że zrobił jej tyle cholernie złych rzeczy w życiu, pałała do niego pewną sympatią. Nie była pewna czym było to wywołane. Jego nieprzyzwoitością? Cholernie seksownym ciałem? Czy jego sposobem bycia? Jednak wciąż był dla niej dupkiem, bo nie potrafił naprawić czegoś, co sam zaczął.
- Chodź - pociągnął ją za nadgarstek w stronę schodów. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że wpatrywała się przed siebie, myśląc o nim. Nie ważne w jakim kontekście. Weszli do góry, po czym chłopak szybko wepchnął ją do pokoju po prawo od schodów. - Poczekaj tu chwilę, w porządku? - powiedział, a ona przytaknęła, choć bardzo tego nie chciała. 
Justin wycofał się z pomieszczenia i poszedł do swojego pokoju, gdzie siedziała całkowicie naga, napalona i czekająca na niego, Jasmine. Zagryzła wargę, chcąc uwieść jeszcze bardziej chłopaka. Niestety. Tym razem jej się nie udało, ponieważ był zajęty czymś innym i Kaytlin była warta zrezygnowania z zajebistego seksu z Gold. 
- Wypierdalaj - warknął, oblizując usta. Jasmine nawet nie próbowała go zaciągnąć ponownie do łóżka, ponieważ bała się go bardziej, niż on sobie wyobrażał. Zabrała swoje ubrania i przemknęła do swojego pokoju. Justin wszedł do środka i ogarnął trochę pomieszczenie, zarzucił czarną koszulkę i wyszedł z powrotem idąc po Kay. Uśmiechnął się lekko do niej po czym poprosił, żeby z nim poszła. Bez słowa wyszła za nim, ruszając wprost do sypialni chłopaka. Nie wyobrażała sobie, że może to być tak wszechstronne, ponieważ z zewnątrz wyglądał na dużo mniejszy. Szatyn usiadł na łóżku, za to dziewczyna stała przy drzwiach. Właściwie nie wiedziała co chciała mu powiedzieć, więc po prostu westchnęła. 
- Jesteś cholernym dupkiem, Justin - powiedziała i otworzyła szeroko oczy. Nie wiedziała czemu to powiedziała, była przerażona tym, że zaczyna mówić, to czego nie ma zamiaru. Westchnęła, karcąc się za to w myślach. 
- Ta, wiele razy już to słyszałem - zachichotał, ale kiedy zobaczył, że  dziewczyna się nie śmieje od razu spoważniał. - Usiądź, proszę - powiedział, nie patrząc na nią, a ona podeszła powoli, siadając na wprost chłopaka. - Posłuchaj - złapał jej dłoń. 
- Nie, Justin. Ja mam ci tylko coś do powiedzenia i idę stąd. Myślałam, że po tej imprezie staniesz się dla mnie przyjazny, że wszystko się zmieni, że zacznę być zwyczajna, nie postrzegana jako pokraka. Ale co jest najgorsze?! Że jestem lesbijką, sama o tym nie wiedząc!
Nawet nie potrafiłeś przerwać, tego co zrobili mi dzisiaj. Wiesz jak to jest czuć się obrzucana gównem, mieć spuszczaną w kiblu głowę i ja pierdole, być zmuszana do seksu z dziewczyną na szkolnym boisku!? - krzyknęła, nie wiedząc nawet, że potrafi zrobić to przed nim. Justin spuścił głowę, czując napływ goryczy w jego myślach. Nienawidził siebie za lata krzywd, które jej wyrządził. Po policzkach dziewczyny spływały łzy, a chłopak widząc to, pochylił się i mocno objął dziewczynę. Nie spodziewał się, że ona odwzajemni gest, ale zrobiła to. 
- Przepraszam, ok? Nigdy więcej nie będę stał z założonymi rękoma, bo nie chcę psuć swojej reputacji. Od teraz jesteś moim oczkiem w głowie i nie pozwolę na to, żeby ktokolwiek cię skrzywdził, skarbie - szepnął, gładząc jej włosy. Westchnęła w jego koszulkę. 
- Twoje życie będzie niszczyć się z każdym dniem - wyszeptała, odsuwając się od niego. Wciąż nienawidziła go za to co zrobił, ale podobało jej się, że zadeklarował pomóc jej w szkole. A to znaczyło, że była coraz bliżej by skończyć pomoc bratu. 
- Ja swoje w szkole przeżyłem. Teraz pomogę tobie zobaczyć co to znaczy być w liceum - wyszczerzył się. W jego oczach była szczerość, Kay to widziała, więc odwzajemniła uśmiech. 
- Ja będę lecieć - powiedziała, a chłopak podniósł się razem z nią. Spojrzał na nią niezręcznie, a Kaytlin po prostu podeszła i mocno go przytuliła. Poczuła się przy nim bezpieczna. 
- Przyjadę jutro po ciebie i zabiorę cię do szkoły - wyszeptał muskając jej ucho swoimi zwilżonymi ustami, przez co dziewczynie skręciło się coś w żołądku. Skinęła głową, zgadzając się, a chłopak złapał ją za nadgarstek i wyciągnął z pokoju. Zeszli na dół, a Justin ją zatrzymał. - Może cię odprowadzę? Tu jest dość niebezpiecznie - zaproponował, a ona pokręciła głową. Nie pozostało mu nic jak się na to zgodzić. Nachylił się i złożył na jej policzku krótki pocałunek. - Do jutra, mała - uśmiechnął się łobuzersko, a ona kiwnęła głową i wyszła z jego domu, powoli zszokowana szła do miejsca zamieszkania swojego brata. 
nie zawarła pokój z Justinem Bieberem? Potrząsnęła głową i weszła do domu Grega, gdzie od razu przywitała ją lawina pytań od brata. 
- Gdzieś ty była do cholery?! - warknął na nią wściekły. Prychnęła. 
- Miałam mieć tego cholernego Biebera, czy nie? - wysyczała przez zęby. - Odpowiedz sobie gdzie byłam i co z nim robiłam - powiedziała i oparła się o drzwi za sobą. 
- Czy ty... Czy wy? Ja pierdole, mów jaśniej, Kaytlin - krzyczał na nią, bez powodu, według Kay. Wydęła usta i zmarszczyła nos w przekonaniu, że on uważa ją za taką, która daje przy lepszej pierwszej okazji.
- Uważasz mnie za taką, która da mu dupy? - zapytała, mrużąc na niego oczy z udawanej wściekłości. Chciała trochę się z nim podroczyć, pograć w, sama nie wiedziała jak nazwać to, co teraz między nimi się kłębiło. 
- Boże, ona mnie przyprawi o zawał, powiedz jasno, spałaś z nim? - warknął zaciskając pięść. 
- Więc, mieliśmy zajebisty seks w jego pokoju, w jego łóżku, cholera, nawet na balkonie - przygryzła wargę i spojrzała z rozbawieniem na brata, który stał z rozdziawioną buzią i szeroko otwartymi oczami. Wciąż stali w przedpokoju, a chłopak ruszył do drzwi, zapewne, by skopać Biebera, za to co robił z jej siostrą. Kiedy już ruszył, ona się odezwała. - Woah, po prostu rozmawialiśmy. 
Roześmiała się, kiedy zdezorientowany chłopak stanął na wprost niej. Zmrużył na nią oczy i objął jej szyję, po czym poczochrał jej włosy, kiedy ona śmiała się z niego do łez. Wiedziała, że jej brat jest w równie świetnym humorze co ona i miała pewność, że był taki przez to, że pieprzył Amandę. 
- Nigdy nie rób mi takich pieprzonych żartów, wiesz, że to wyprowadza mnie z równowagi - wyszeptał i mocno ją przytulił - Cholera, dobrze sobie radzisz, nie sądziłem, że zrobisz to tak szybko - dodał z uśmiechem podziwu. 
-*-
Zatrzymała samochód na podjeździe, po czym wysiadła i zablokowała drzwi. Było już grubo po ósmej wieczorem i wiedziała, że jej mama będzie wściekła. W dodatku, w drodze powrotnej zauważyła, że nie ma telefonu, co ją zirytowało, bo prawdopodobnie zostawiła go w domu Grega, kiedy w piątkę zajadali się pizzą i pili piwo, ona oczywiście nie ruszyła alkoholu, tłumacząc się szkołą. Weszła do domu i cicho podeszła do schodów.  
- Gdzie podziewałaś się, młoda panno? - usłyszała surowy głos matki. Westchnęła. Miała już osiemnaście lat, nie wiedziała, czemu musi tłumaczyć się dosłownie ze wszystkiego. Wywróciła oczami i stanęła na wprost rodzicielki, która stała z surowym wzrokiem, wlepionym w nią.
- Byłam u Grega, pojechałam tam od razu po szkole - powiedziała. 
- Tak? Bo widzisz, twoja wychowawczyni zadzwoniła do mnie i powiedziała mi, że dwa dni z rzędu wyszłaś po pierwszej lekcji, co się dzieje z tobą, Kaytlin? Zawsze byłaś przykładną uczennicą, a teraz co? Spotkałaś jakiegoś chłopaka, zakochałaś się? Powiedz proszę co się dzieje. 
Nie po prostu, cała szkoła ma mnie za lesbijkę, jestem przez to gorzej niż maltretowana, jestem wyśmiewana przed całą szkołą i zmuszana do rzeczy, których nie chce, ale nie jest w porządku, po prostu jestem przemęczona i nie mogę wytrzymać w szkole. Mam dość, nie chcę żyć, mamo. 
- Jest w porządku, to się nie powtórzy, przysięgam - uśmiechnęła się przepraszająco, stając na pierwszym schodku. Jej matka skinęła głową i okrywając się szczelniej szlafrokiem, wróciła do sypialni. Dziwiła się, czemu jej rodzice tak wcześnie położyli się spać, ale wzruszyła tylko ramionami i wbiegła na górę, szybko przemykając do pokoju. Zdjęła koszulkę, zaraz po otworzeniu drzwi, po czym powoli je zamknęła i zdjęła spodnie.
- Cholernie gorąca - usłyszała w ciemnościach i zdesperowana szukała włącznika światła, a po chwili w pokoju zrobiło się jasno, a ona ujrzała Justina leżącego na jej łóżku z rękoma za głową. Złapała się za serce, patrząc na niego przerażona. Po chwili zrozumiała, że jest prawie naga i złapała długi sweter leżący obok niej, na szafce i założyła go szybko na siebie. 
- Co ty tu, kurwa, robisz? - warknęła na niego, mrużąc oczy. Chłopak cicho się zaśmiał i wzniósł do góry rękę z jej iPhone w nim. Jej oczy się zaświeciły. 
- Mogę sobie pójść, jeśli go nie chcesz - zaśmiał się i już chował go do kieszeni dżinsów. 
- Nie, stój! Oddaj mi go - powiedziała błagalnie i spojrzała w górę, prosząc, by nie patrzył wcześniej na jej zdjęcia, czy cokolwiek w telefonie. 
- Oddam, spokojnie. Swoją drogą, masz cholernie seksowne zdjęcia w tym telefonie. Gdzie ty kurwa byłaś przez ten czas, jakim cudem pozwoliłaś na takie traktowanie z takim ciałem, wyglądem, Boże - powiedział, oblizując usta w drodze do niej. Złapał jej biodra i przylgnął ustami do jej szyi. Od razu go odepchnęła, nie zwracając na daną jej przyjemność, bo ona naprawdę dobrze czuła się w jego ramionach. 
- Hej, kochanie - spojrzała na niego spokojnie, pieszczotliwym głosem - Nie zapędzaj się, dopiero z nienawiści przeszliśmy na znajomych, do tego, żeby mnie przelecieć jeszcze długa droga, panie, napalony, Bieber - mrugnęła do niego i wyciągnęła powoli z jego ręki białego iPhone. - A teraz, mogę prosić, żebyś stąd wyszedł? - zapytała, otwierając mu drzwi. 
- Wow, chcesz, żeby rodzice dowiedzieli się o tym, że byłem w twoim pokoju? - uśmiechnął się łobuzersko i ruszył w stronę okna, kiedy dziewczyna uderzyła się w czoło. - Ah i kochanie, pozwoliłem sobie zmienić moją nazwę w kontaktach i dodać ikonkę ze zdjęciem - puścił do niej oczko i wyszedł przez okno, wspinając się na gałąź drzewa, po czym powoli zszedł na ziemię. Spojrzał ostatni raz na tapetę w swoim iPhone, gdzie było jej zdjęcie w samej bieliźnie i oblizał usta, nie rozumiejąc czemu taka dziewczyna jest szkolnym pomiotem, ale chwilę potem uświadomił sobie czemu. On był temu winien. 
Kaytlin odblokowała telefon i spojrzała na wyświetlacz, gdzie na tapetę ustawione było zdjęcie jak Justin zagryza wargę, na które lekko się uśmiechnęła. Weszła w kontakty, jego nazwa zmieniła się z "Pieprzony Bieber" na "Gorący Pan Bieber", a zdjęcie ukazywało kawałek jego twarzy i gołą klatę, na które sama zagryzła wargę. W dodatku w galerii miała kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt samoróbek wykonanych przez chłopaka. 
- Cholerny Bieber - westchnęła i rzuciła telefon na pościel i poszła pod prysznic. Dokładnie umyła siebie i włosy, umyła zęby i zrobiła kitkę na czubku głowy, po czym odświeżona wróciła z łazienki i spojrzała na telefon, gdzie widniała jedna wiadomość. Dobranoc, śnij o mnie :* Jutro 7:40 jestem pod twoim domem - Seksowny Pan Bieber. Zaśmiała się na to jak się podpisał i jaki był zadufany w sobie. Ale hej, podobał się jej. Uświadomiła sobie to kilka sekund temu, kiedy ponownie spojrzała na zdjęcie kontaktu chłopaka.
Położyła się zmęczona do łóżka i modliła się o wspaniały dzień w szkole jutrzejszego poranka. Marzyła o tym, a Justin był w stanie spełnić to, na co liczyła całym sercem. 
___
Wow, wow, wow. Rozdział jest taki długi i tak szybko, tylko dlatego, że zmotywowałyście mnie tak bardzo. Hej, te 17 komentarzy było spełnieniem moich marzeń. Nie wiedziałam, że to opowiadanie będzie tak popularne, choć wciąż nie przebija ff innych dziewczyn, które mają po 30-70 komentarzy ;) Ale i tak się cholernie cieszę i chcę podziękować za każdy pojedynczy komentarz całym sercem. Mam nadzieję, że będzie tak co rozdział, jesteście wspaniałe <3 
Cóż zmotywowałyście mnie tak bardzo, że mam już część 5 rozdziału, jestem w trakcie tworzenia nowego zwiastuna i do końca tygodnia powinien pojawić się nowy szablon! 
Uwielbiam was, do następnego! <3
P.S nie myślcie sobie, że to koniec kłopotów Kaytlin, jeszcze dużo przed nią ;) i przepraszam za jakiekolwiek błędy :)
Szablon by Selly