Usiedli w pokoju dziewczyny zaraz po przyjeździe.
Udało jej się przekonać Grega do zostania u nich na noc. Jego pokój wciąż
czekał na jego powrót, choć niedługo miała go zająć ich najmłodsza siostra,
Julie. Wkrótce miała skończyć cztery latka i ich rodzice zgodnie stwierdzili,
że powinna mieć już własny pokój.
- Dobrze, więc co mam robić? - zapytała. Nie
wiedziała do końca, w jaki sposób ma działać na ich korzyść. Jedyne o czym
myślała to niebezpieczeństwo, które z każdą chwilą sprawiało, że chciała
odpuścić.
- Uwiedź go - odparł Greg. Spojrzała na niego, to
już wiedziała. Była pewna, że to zadanie ją przerośnie. Justin był osobą
nieosiągalną, która nigdy nie chciała niczego od Kaytlin, czemu miałby nagle z
nią rozmawiać?
- Jego nie da się tak po prostu uwieść! -
krzyknęła, wyrzucając ręce w górę. On oszalał. Greg zaśmiał się perfidnie pod
nosem, wiedział, że Kaytlin jednym pstryknięciem palców może sprawić, że Bieber
byłby jej. Ona po prostu nie rozumiała, jak gorąca jest. Kiedy pomyślał o tym,
jak właśnie określił w myślach swoją siostrę, skrzywił się znacznie, po czym
spojrzał na nią.
- Więc postaraj się - odpowiedział wzruszając
ramionami. Musiał ją jakoś przekonać, ale nie chciało mu się zbytnio wysilać.
Podniosła brew, patrząc na niego przymrużonymi oczami. Zaczynała być wściekła
na niego, że jest tak strasznie obojętny, kiedy ona po prostu starała się
uspokoić.
- To pieprzony Justin kurwa Bieber, to za wiele -
wystawiła dłonie przed siebie, mówiąc zrezygnowanym głosem. Była przemęczona
samym myśleniem o tym, że miała starać się o Biebera. Ten chłopak nie był na
wyciągnięcie ręki. On był zamknięty w klatce i nikt nie miał do niego dostępu.
Miał swój własny świat. Nawet rzadko pojawiał się w szkole.
- Dasz radę, siostra - Greg potargał jej włosy,
śmiejąc się z niej. Kay wkurzona nie drgnęła, nawet nie obrzuciła go
spojrzeniem. Nie była osobą, która się mści. Więc po prostu mu dopuściła. -
Jutro wieczorem jest impreza, na której on z pewnością się pojawi. Nie możesz się
ze mną pokazywać, więc pojedziesz ze mną, ale wysiądziesz ulicę przed, ok? -
powiedział, prawie rozkazem, a Kaytlin przytaknęła głową.
- Jezu, muszę wyglądać gorąco - powiedziała,
łapiąc się za twarz. Nie miała zupełnie pojęcia jak to zrobić. Uważała siebie
za mniej niż nieatrakcyjną. Poza tym, wiele osób w szkole, które jej nie
lubiły, głównie właśnie, przez Justina, ją w tym uświadamiało.
- Moja znajoma ci pomoże, zgadzasz się? Ma na
imię Amanda - uśmiechnął się do niej. Była wniebowzięta, wiedziała, że sama nie
da rady. Pokiwała głową uradowana.
- Dziękuję ci, Greg! - prawie krzyknęła i
przytuliła się do niego. Miała nadzieję na świetny dzień i zajebistą noc. W jej
głowie zaczął materializować się plan, jak znaleźć się blisko Justina, który
pod wpływem alkoholu będzie jej. Choć, wolałaby mieć go na trzeźwo.
- Kay, odsuniesz się? - zapytał Greg, próbując
złapać powietrze. Kaytlin zamyślona, ściskała go mocno i nie pozwalała
oddychać. Oderwała się od niego z chichotem na ustach.
- Przepraszam - zaśmiała się i wstała z łóżka.
Wyciągnęła spod poduszek piżamy i podeszła do drzwi - Idę się teraz wykąpać, a
ty jeśli chcesz, zostań tu - powiedziała i wyszła z pokoju. Ruszyła do
łazienki, gdzie napuściła wody do wanny, wsypała miód do kąpieli i trochę żelu
pod prysznic, by zrobić pianę. Kiedy upewniła się, że woda nie jest bardzo
gorąca, rozebrała się do naga, związała włosy w koka i powoli zanurzyła się w
wannie. Czuła, że się odpręża, przed tym co stanie się już jutrzejszego
wieczoru. Była przerażona, ale i szczęśliwa, bo jeden z najseksowniejszych
chłopaków będzie należeć do niej. Dokładnie się umyła i wyszorowała włosy,
które prawdę mówiąc do jutra i tak byłyby świeże. Odświeżona i czująca
zmęczenie wyszła z wanny i wytarła się. Owinięta ręcznikiem zmyła tusz z oczu,
umyła twarz i zęby. Kiedy czuła, że jest już sucha, ubrała piżamę i rozczesała
włosy. W międzyczasie spuściła wodę z wanny, po czym z mokrymi włosami udała
się do swojego pokoju, w którym Grega już nie było. Wysuszyła włosy przed
toaletką i nałożyła na twarz krem na noc. Położyła się na łóżku i zasnęła z
myślą o tym, jak uwieść Justina Biebera.
-*-
Następnego dnia obudziła wypoczęta i napotkała
swojego brata stojącego przy oknie. Podniosła się do pozycji siedzącej i
zaczęła przyglądać się jego sylwetce odznaczającej się przez promienie słońca.
Westchnęła i zmrużyła oczy, po czym wyślizgnęła się spod kołdry.
- Co tu robisz, Gregory? - zapytała. Kiedy bardzo
ją czymś denerwował mówiła do niego pełnym imieniem. Chłopak tylko zaśmiał się,
ale nie odwrócił wiedząc, że jego siostra będzie się ubierać. Zawsze to robiła
po obudzeniu się, nawet jak był w pokoju.
- Przyszedłem powiedzieć ci, że nie idziesz dziś
na zajęcia - odparł, a kiedy ona założyła swoje obcisłe rurki, odwrócił się.
Znali się na wylot i wiedział ile zajmuje jej ubranie się. Zawsze trwało to
mniej niż dziesięć minut. Miała na sobie jasne, niebieskie rurki z wysokim stanem i kremowy top sięgający jej do pępka z napisem ,bullshit'. Usiadła na łóżku i założyła swoje białe nike air
force, po czym podeszła do toaletki.
- W takim razie, gdzie idę? - zapytała i
rozczesała włosy. Greg usiadł na jej łóżku po turecku i spojrzał na nią w
lustrze, gdzie złapali kontakt wzrokowy.
- Amanda zabierze cię dziś do naszego domu i tam
spędzicie ze sobą trochę czasu, żebyście się poznały, a potem ona przygotuje
cię na wieczór - uśmiechnął się, dumny ze swojego planu. Dziewczyna uniosła
brew, ale zgodziła się. Wszystko byleby nie pojawić się w szkole. Swoje
pofalowane włosy zebrała na jedną stronę i stwierdziła, że nie będzie się
malować, skoro i tak wieczorem będzie malowana po raz kolejny. Podniosła się,
po czym spryskała swoje ciało perfumą i złapała za swoją torbę, do której po
chwili wrzuciła telefon, portfel, klucze i paczkę papierosów, które podał jej
brat.
- Po co mi to, Greg. Wiesz dobrze, że nie palę -
żachnęła na brata, patrząc na niego spod boku. Greg zaśmiał się, po czym wyszli
z domu na ganek. Ich rodziców nie było od około dwóch godzin, a ich siostra była
w żłobku.
- Powinnaś zacząć - zażartował, a ona uderzyła go
w głowę i spojrzała na niego wzrokiem, mówiącym serio. - Jezu, są to
papierosy dla Amy, ona nie pali innych, a sprzedają je tylko na końcu miasta.
- To ty od rana jeździsz za jej papierosami? -
zapytała zdziwiona i spojrzała na paczkę. Były to Marlboro Pink, które
rzeczywiście, pierwszy raz w życiu widziała. Chłopak jedynie skinął na nią w
odpowiedzi i zeszli z ganku wyszli przed dom.
- Amy będzie tutaj równo o ósmej trzydzieści,
uwierz, że będzie punktualnie - zapełnił ją brat, po czym wsiadł do swojego
BMW. Odjechał, a Kaytlin usiadła na schodkach. Na jej iPhone była godzina ósma
dwadzieścia sześć i była naprawdę ciekawa, czy dziewczyna będzie
punktualnie.
Rzeczywiście, Amanda stała swoim czerwonym
ferrari na jej podjeździe cztery minuty później. Otworzyła okno i wyjrzała
przez nie. Była ładna, ale wyglądała na taką, która nie da sobie w kaszę
dmuchać. Odważna i silna.
- Kaytlin!? - zawołała patrząc na dziewczynę,
która przyglądała się pięknemu samochodowi pod jej domem. Skinęła głową, a
tamta przywołała ją ręką. Kay niemal od razu podeszła do niej, po czym ostrożnie
otworzyła drzwi ze strony pasażera, wsiadła i zamknęła również delikatnie. -
Siemka, jestem Amanda - powiedziała i spojrzała na brunetkę. Moon patrzyła w
jej szare oczy, które wyrażały sympatię. Oczekiwała osób, które będą dla niej
wredne, jak na razie była szczęśliwa, że ona widocznie chce ją poznać.
- Kaytlin, ale to już wiesz - odparła z lekkim
uśmiechem. Blondynka skinęła głową i odjechała z dużą prędkością. Amy okazała
się szalona i nieokiełznana. Sądziła, że jest ona raczej wredna i taka, która się
szybko denerwuje. Kilka minut później znalazły się w tej okolicy, co wczoraj
Kaytlin z Gregiem i wysiadły. Weszły do dużego i luksusowego domu. Moon nie
rozumiała, jak wiele można mieć będąc kryminalistą. Bo nimi są właśnie osoby
mieszkające razem z jej bratem.
- Amy, co powiesz na to, jak pieprzy Greg!? -
usłyszała gwizd, kiedy tylko Amanda weszła do salonu. Dziewczyna opadła na
kanapę, a Kaytlin powoli weszła do salonu. Wzrok ciemnego blondyna zatrzymał
się na niej, który po chwili rozdziawił usta.
- Tay, może przestaniesz rozbierać ją wzrokiem?
Mogę ci opowiedzieć o mnie, Gregu i łóżku - Amanda uśmiechnęła się głupkowato i
rzuciła w Taylera jabłkiem leżącym na stole. Chłopak spojrzał na nią, a Kaytlin
obrzydzona usiadła obok blondynki.
- Naprawdę? - zapytał się Amandy, a ta tylko
wywróciła oczami. Był nazbyt ciekawy życia seksualnego wszystkich, których
znał. Samemu trudno było mu znaleźć kogoś na stałe, więc chodzi do klubów i
zalicza kilka jednej nocy.
- Błagam, nie mów o moim bracie w ten sposób -
jęknęła Kaytlin. Uważała, że jej bart jest dobry w tych sprawach, ale wciąż nie
chciała o tym słuchać. Tayler spojrzał na Kay przenikającym wzrokiem.
- Ty jesteś siostrą Grega? - zapytał lekko
zdziwiony. Dziewczyna lekko skinęła i uniosła brew do góry. - Wow, nie
wspominał, że jesteś taka gorąca. - powiedział z zawadiackim uśmieszkiem na
ustach. Kaytlin zachłysnęła się powietrzem na wypowiedziane słowa.
- Och, Tay! I tak jej nie zaliczysz - Amanda
wytknęła mu język i złapała Kaytlin za dłoń - Chodźmy z dala od tego dupka -
powiedziała i pociągnęła dziewczynę na piętro, do jej pokoju. - Więc, może wybierzemy ci jakieś ciuszki, a jeżeli nie będzie nic odpowiedniego, wybierzemy się na zakupy - klasnęła w dłonie Amy i podeszła do białych drzwi.
- Czekaj, miałybyśmy jechać twoim autem? - zapytała przerażona. Powiedzieć, że niebezpiecznie jest z nią jeździć, to było zbyt miłe słowo. Ona jeździ kurewsko szybko, przemknęło przez myśl Kaytlin. Amanda przytaknęła pomrukiem i weszła do wielkiej garderoby. Kay udała się za nią i weszła do dużego pomieszczenia, zbyt dużego, by nazwać je szafą.
Amanda podeszła do jednej z przegród i przejrzała sukienki. Rzuciła pięć pod nogi Kaytlin i kazała iść je przymierzyć. W tym czasie ona wybrała parę swoich ukochanych, czerwonych szpilek i wróciła do pokoju, gdzie stała już w czarnej, skórzanej sukience, Kaytlin. Moon czułaby się bardziej komfortowo, gdyby materiał zasłaniał jej choć tyłek. Nie mówiąc o wystających piersiach. Amy westchnęła.
- Wyglądasz dobrze, ale to nie to - żachnęła i podała jej kolejną, granatową sukienkę. Tym razem rozkloszowaną przy pasie, z dużym wycięciem przy biuście, aż do końca mostku i uszyta była z koronki. Na ramiączkach znajdowały się oklapłe, duże kokardy. Kaytlin zdjęła z siebie materiał, który trudno było nazwać sukienką, raczej dziwkarską kiecką i wciągnęła na siebie kolejną. - Em... Bez stanika - westchnęła Amanda i podeszła do niej. Odgarnęła z pleców jej ciemne włosy i odpięła stanik, który Kay po chwili zdjęła. Amandzie zaświeciły się oczy. - Wyglądasz w tym świetnie - powiedziała i podała jej czerwone szpilki. Kaytlin założyła je na stopy i odwróciła się do lustra, wiszącego na ścianie. Musiała to przyznać, choć z ciężkim żalem, że naprawdę wyglądała gorąco, a czerwone buty na jej nogach były wygodne i wydłużały jej i tak już długie nogi. Musiała podziękować Amandzie.
- Dziękuję ci! - krzyknęła i spojrzała na Amy w odbiciu lustra. Ta uśmiechnęła się z ironią spuszczając ręce wzdłuż ciała.
- Będziesz dopiero mi dziękować, Kaytlin - odparła. - Przebieraj się, jedziemy do kosmetyczki i fryzjera. Musisz zrobić na nim cholerne wrażenie.
-*-
Kaytlin patrzyła na kosmetyczkę zabójczym wzrokiem. Regulowała jej brwi, co bardzo ją bolało. Powstrzymywała się od wydarcia się na kobietę i zaciskając zęby, drapała paznokciami w oparcie fotela. Czuła, że zostawiła tam ślady, ale nie przejmowała się tym.
- Uspokój się, ja pierdole - westchnęła Amanda, która miała robiony pedicure i patrzyła na nią znad modowego magazynu. W Vogue znajdowała się sesja Mirandy Kerr, która również była na okładce.
- Chcę być kiedyś taka jak Miranda - powiedziała Kay oddalając myśli od regulującej jej brwi kosmetyczki. - Wstąpić do Victoria's Secret i być jedną z ich aniołków - dodała rozmarzona.
- Masz szansę - powiedziała kobieta nad jej głową - Znaczy, masz figurę modelki i jesteś śliczna, wystarczy trochę popracować nad wszystkim - poprawiła się i odsunęła się od Kaytlin. - Skończyłam - powiedziała zadowolona. Kay odetchnęła z ulgą. Kobieta usiadła na małym stołku i złapała jedną z dłoni dziewczyny. Pozostawała cicho na temat wyrzeźbionych przez jej paznokcie dziur i dokładnie wypiłowała je na kwadrat. Nałożyła odżywkę i zrobiła jej francuski manicure.
Kilkanaście minut później Amanda zapłaciła za nie prawie tysiąc dolarów, po czym opuściły salon kosmetyczny. Wsiadły do ferrari blondynki i odjechały w stronę domu, gdzie mieszka jej brat.
- Jak ja ci zwrócę tyle pieniędzy? - zapytała przygnębiona, oglądając swoje paznokcie. Amy zaśmiała się, jakby Kay powiedziała najśmieszniejszy żart jaki w życiu usłyszała.
- To z karty twojego brata, czuj się jakby to był prezent od niego - uśmiechnęła się do niej i zatrzymała pod domem. - Włosy zrobię ci ja, ponieważ zostało mało czasu, a trzeba cię jeszcze pomalować - dodała, kiedy wysiadały. Kaytlin uśmiechnęła się, przytakując.
Weszły do domu, a Moon od razu usłyszała wiwat swojego brata. Okazało się, że razem z Taylerem grali w Fife na xBoxie. Nie chcąc im przeszkadzać, dziewczyny udały się do pokoju Amandy, gdzie kontynuowały swoje przygotowania. Amy od razu wepchnęła Kaytlin do łazienki, gdzie ta dokładnie umyła siebie i włosy napawając się wspaniałym wystrojem łazienki. Wróciła do pokoju i tam Amanda niemal od razu dorwała nową znajomą.
___
No, jest pierwszy rozdział. Starałam się wyłapać jakiekolwiek błędy, więc jeśli jakieś są - przepraszam :)
I chcę też przeprosić, że musieliście tak długo czekać na rozdział, mam nadzieję, że wam się podoba <3
Bardzo mocno dziękuję wam za aż 12 komentarzy, nie sądziłam, że będzie wam się to podobać :)
Możecie zadawać mi pytania, baner aska znajduje się na samej górze strony. I jeśli chcecie być informowani zapraszam do karty informed :*
Do następnego <3
PS. ktoś prosił mnie o tumblra. oto on ---> LINK
PS. ktoś prosił mnie o tumblra. oto on ---> LINK